Wiadomości

Nie było ataku amerykańskiego lotnictwa na pozycje syryjskich sił rządowych w prowincji Dajr az-Zaur?

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

„Samoloty bojowe dowodzonej przez USA zachodniej koalicji dokonały nalotu na pozycje armii syryjskiej we wschodniej części Pustyni Syryjskiej. Poinformowały o tym służby prasowe ugrupowania Hezbollah wspierającego oddziały syryjskie” – podał portal TVP Info, dodając, że „w tym rejonie wojska koalicji wspierają siły lądowe zwalczające oddziały tzw. Państwa Islamskiego”.

Problem w tym że Hezbollah rzeczywiście podał informację, iż amerykańskie lotnictwo zaatakowało pozycje syryjskich sił rządowych, tyle że chodzi o enklawę pozostającą pod kontrolą ISIS, ale otoczoną przez wojska syryjskie. Amerykanie w tym rejonie żadnych sił lądowych zwalczających oddziały Państwa Islamskiego nie wspierają.

W komunikacie Hezbollahu mowa jest o tym, iż oddziały ISIS podjęły skoordynowane ataki w rejonie stacji T-2 i T-3 (na wschód od Palmyry), a także w rejonie na południe od miasta Al-Majadin, a równocześnie pozycje wojsk syryjskich w rejonie stacji T-2 i miasta Al-Majadin miały zaatakować amerykańskie samoloty, co miało świadczyć o współdziałaniu ISIS z Amerykanami.

Ale oto mamy kolejny problem – rzecznik Pentagonu, zapytany przez dziennikarzy, odparł, iż nie posiada informacji, by lotnictwo amerykańskie przeprowadziło w ostatnim czasie jakiekolwiek ataki na pozycje syryjskie w prowincji Dajr az-Zaur, z kolei Ria Novosti podała, powołując się na syryjskie źródła wojkowe, iż zdarzenie takie nie miało miejsca.

/wk/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!