„Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł się połapać, kto jest kim” – tak kończył się wielki sen o rewolucji, która miała przynieść równość i sprawiedliwość, w „Folwarku zwierzęcym” Georga Orwella.
W latach osiemdziesiątych „towarzyszom partyjnym”, zarówno w Polsce, jak i w ZSRR, ideologia komunistyczna coraz bardziej ciążyła. Wcale jednak nie dlatego, jak próbuje nam się wmawiać, że – jako niewydolna – uniemożliwiała szybki rozwój rządzonych przez nich krajów. To tak naprawdę niewiele ich obchodziło. Dla nich istotne było coś innego – oni chcieli zrzucić ów ideologiczny balast, by móc przeistoczyć się w warstwę kapitalistów i obszarników, czyli tych, którymi przez dziesięciolecia straszyli lud. Korzystając z uprzywilejowanej pozycji chcieli przeprowadzić skok na zarządzany przez siebie majątek państwowy i po prostu go przejąć.
Ale trudno to było zrobić ot tak po prostu – trzeba było nadać tej gigantycznej kradzieży, jaką de facto była tak przeprowadzona „prywatyzacja”, jakieś ramy ideologiczne, a przy tym odwrócić uwagę społeczeństwa od tego, co jest prawdziwym celem „przemian ustrojowych”.
Co należało więc zrobić? Ano wciągnąć do „współdecydowania” ludzi związanych z nielegalną opozycją i odpalić im to i owo…
Janusz Onyszkiewicz, 7.06. : „Nieobecność w Sejmie takich osobistości jak Rakowski i Ciosek będzie niekorzystna, ponieważ pozostaną poza parlamentem ludzie podejmujący ważne decyzje polityczne. Byłoby to z uszczerbkiem dla Sejmu jako instytucji stanowiącej o sprawach państwa. " pic.twitter.com/MFmjMt7Gmv
— Romuald Szeremietiew (@RSzeremietiew) June 3, 2019
30 lat temu, 4 czerwca 1989 roku odbyły się w Polsce wybory do sejmu kontraktowego. Podobno tego dnia „skończył się w Polsce komunizm”. Wytyczne, które w największej tajemnicy Jacek Kuroń przekazał zaraz potem Władysławowi Frasyniukowi, mówią wiele o tym, co naprawdę się wtedy stało:
/wk/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!