Ostatnie ćwierćwiecze było raczej okresem marginalizacji polskich sił zbrojnych. Świadczy o tym chociażby spadek liczebności wojska z 340 000 żołnierzy w 1990 r. do około 105 000 w 2016 r. Ograniczenie stanu osobowego poszczególnych jednostek wynikało z likwidacji poboru i dążeń do uzawodowienia armii. Ten proces miał jednak też swoje negatywne konsekwencje. Jeszcze jakieś trzy dekady temu, wiele miejscowości Polski powiatowej posiadało własne strzelnice, jednostki, koszary, a co za tym idzie pewne tradycje wojskowe, które zostały z czasem zapomniane. Wspomniana infrastruktura umiejscowiona na prowincji najczęściej uległa wyprzedaniu bądź została zniszczona przez ząb czasu.
Przy obecnej sytuacji politycznej, ze względów budżetowych, nie jest możliwe utrzymywanie tak dużej armii jak w schyłkowym okresie PRL. Żyjemy w okresie niestabilnym – to prawda, ale znowu nie jest to okres zimnej wojny, gdzie dwa wrogie obozy planowały skoczenie sobie nawzajem do gardeł. Inne czasy wymagają innych rozwiązań. Stąd wrócono do pomysłu utworzenia Wojsk Obrony Terytorialnej, które oficjalnie działają od 1 stycznia 2017 r., jako piąty rodzaj sił zbrojnych. Ta ochotnicza formacja, pozwalająca łączyć karierę cywilną ze służbą wojskową, posiada szereg zalet, którym warto bliżej się przyjrzeć:
Żołnierze WOT są tańsi w utrzymaniu, gdyż płaci się im tylko za faktycznie odbytą służbę. W przypadku wojska zawodowego należy również zwracać uwagę na to, że każdy kolejny żołnierz będzie w przyszłości stanowił potencjalne obciążenie dla mundurowego systemu emerytalnego.
Żołnierze WOT jako przyczynę wstąpienia do służby podają bardzo często względy patriotyczne, dlatego ich wartość bojowa może być w pokaźnej liczbie przypadków wyższa od wielu żołnierzy zawodowych, którzy, wypaleni po latach pracy, są związani ze swoimi jednostkami wyłącznie siłą przyzwyczajenia oraz przywilejami finansowymi. W końcu skuteczność danego wojskowego mierzymy po tym, czy lubi strzelać, a nie po tym, czy chce szybko przejść w stan spoczynku.
Żołnierze WOT są dla sił zbrojnych wielką bazą potencjalnych rekrutów, którzy – dzięki swoim talentom – mogą być wykorzystani do budowy kadry zawodowej. Siły specjalne oraz wywiad mogą, na bazie piątego rodzaju sił zbrojnych, wyłuskiwać perełki, posiadające szczególne predyspozycje do służby.
Żołnierze WOT mogą pomóc przy usuwaniu skutków klęsk żywiołowych. Powodzie, pożary, wichury – wszelkie te zagrożenia wymagają sprawnej siły roboczej, gotowej w okresie próby. Wystarczy zapewnić chętnym żołnierzom dostęp do właściwych kursów zawodowych, aby nauczyć ich obsługi sprzętu. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu wojsko pozwalało zdobyć szereg cennych kwalifikacji, chociażby prawo jazdy na wszystkie kategorie – warto do tych rozwiązań wrócić.
Żołnierze WOT w przypadku konfliktu zbrojnego mogą odciążyć wojska operacyjne. Państwo posiada wiele kluczowych obiektów infrastrukturalnych, które muszą być pilnowane. W przypadku destabilizacji Europy, wynikającej chociażby z kryzysu finansów publicznych, przeszkoleni żołnierze będą stanowić tamę, która będzie chronić ludność cywilną przez bandytyzmem, przed drugą zbrodnią wołyńską. Polska nie musi być uczestnikiem, w niedalekiej przyszłości, nowoczesnego konfliktu zbrojnego – mogą to być konflikty o charakterze czysto partyzanckim i incydentalnym.
Żołnierze WOT poprzez umundurowane uczestnictwo w miejscowych świętach narodowych budują wśród lokalnego społeczeństwa poczucie patriotyzmu i bezpieczeństwa. Maszerujący wojskowi stanowią wzór porządku oraz zdrowych wartości dla dzieci i młodzieży. Dzięki służbie budowany jest szacunek dla państwa i symboli narodowych, a także szacunek dla drugiej osoby, najczęściej kolegi z drużyny bądź przełożonego.
Służba w WOT pozwala upowszechnić w społeczeństwie wiedzę dotyczącą podstawowych umiejętności, takich jak pierwsza pomoc czy obsługa broni. Dzięki tym kursom, dla wielu patriotycznie nastawionych obywateli, wojsko stało się sposobem na samorealizację i rozwój. Przeszkolenie tak dużej liczby obywateli stanowi dla sił zbrojnych wielkie wyzwanie szkoleniowo-dydaktyczne. Do tej pory na ogół przekazywano specjalistyczną wiedzę wyselekcjonowanym jednostkom. Teraz trzeba ją przekazać również szerszemu gronu odbiorców, głównie cywilom o różnym poziomie wiedzy. Dzięki takiej ilości rekrutów, wielu młodych dowódców i szkoleniowców z kadry zawodowej może zdobyć cenne doświadczenie.
Nowoczesne społeczeństwa posiadają duży problem z atomizacją społeczną, z rozbiciem więzi społecznych. Ludzie zamykają się w swoich domach, a człowiek człowiekowi staje się wilkiem. Z kolei WOT wychodzi tym negatywnym tendencjom naprzeciw, gdyż jest pewnego rodzaju platformą, jest pewnego rodzaju miejscem wymiany doświadczeń dla ludzi o różnym wieku i różnym poziomie wykształcenia.
Dzięki ochotniczej służbie żołnierzy WOT, wojsko może pozyskać specjalistów z rynku cywilnego: od inżynierów przez mechaników po informatyków najwyższej klasy. Takie kontakty są istotne, ponieważ skuteczność współczesnych sił zbrojnych w dużej mierzy zależy od upowszechnienia wiedzy technologicznej.
Przez długi czas wojsko było zamknięte w jednostkach i poligonach. Dzięki WOT mundurowi otworzyli się na społeczeństwo, wyciągnęli do niego rękę, dzięki czemu coraz większa rzesza osób zaczyna rozumieć to, że lepiej płacić podatki na swoją armię, będąc jednocześnie wolnym narodem, niż płacić podatki na cudzą armię, będąc niewolnikiem u obcych.
W wypadku przegrania przez Polskę konfliktu zbrojnego lub zajęcia określonego terenu przez wroga, żołnierze WOT, dzięki swej wiedzy i umiejętnościom, będą stanowić potencjalną partyzantkę. Współczesne konflikty zbrojne wielokrotnie pokazują sytuacje, w której to przysłowiowy „mudżahedin na wielbłądzie” (uzbrojony w kałasznikowa i wykonane w domu ładunki wybuchowe) potrafi zadać olbrzymie straty najnowocześniejszym siłom zbrojnym świata, dzięki działaniom sabotażowo-dywersyjnym.
Oprócz superlatyw dotyczących obrony terytorialnej, możemy wyróżnić również krytykę tej formacji. Do tego istnieją całkiem poważne zagrożenia, które mogą przeszkodzić w formowaniu kolejnych brygad i utrzymaniu dotychczasowego stanu osobowego. Warto tym zarzutom dokładnie się przyjrzeć, aby wyciągnąć odpowiednie wnioski. Dajmy na to:
Wśród wiele dziennikarzy pojawia się głosy, iż kolejne brygady terytorialsów są tworzone za wolno. Ten argument jednak dotyczy skuteczności dowództwa w formowaniu brygad, a nie zasadności samej formacji. Jednostki powinny jednak powstać wtedy, kiedy przyjdzie na to właściwy czas. Zbytni pośpiech nie służy celom szkoleniowym. Stawiajmy raczej na jakość szkoleń, a nie ich ilość.
Pewne grono osób twierdzi, że budowa WOT przekroczyła wszelkie oczekiwane koszty. Jednak w pierwszych latach funkcjonowania tej formacji trzeba odbudować całą infrastrukturę, która przestała funkcjonować na „rubieżach dawnej Rzeczypospolitej”. Kiedy już jednak zapewnimy możliwość działania wszystkim brygadom, w przyszłych latach koszty powinny ulec unormowaniu.
Niektórzy złośliwie przedstawiają wizje wrogich czołgów, które rozjeżdżają biednych terytorialsów bądź też przedstawicieli Specnazu, którzy uzbrojeni w noktowizory polują na słabych, polskich żołnierzy. W tych wyimaginowanych historiach widać wiele złej woli. Na swój sposób ten obraz przypomina mit szarż kawalerii polskiej na niemieckie czołgi. Rolą obrony terytorialnej nie jest bycie mięsem armatnim, lecz działania uzupełniające względem wojsk operacyjnych. Równie dobrze możemy całkowicie zarzucić pomysł przeprowadzania ćwiczeń rezerwy, argumentując, że są to bezsensowne zgromadzenia, które niczego nie uczą.
Dowództwo terytorialsów będzie musiało zmierzyć się z problemem rotacji kadr. W końcu służba statystycznego żołnierza powinna wynosić kilka lat, a nie kilka miesięcy. Obecnie praca i życie w Polsce konkuruje z lepiej płatną pracą na zachodzie, przez co wielu potencjalnych kandydatów wybiera zagranicę. A przecież tylko wąski odsetek społeczeństwa posiada predyspozycje do służby.
Kadry oficerskie zostaną zmuszone do rozwiązania problemu zapewnienia odpowiedniej dyscypliny wojskowej, by nie zamienić służby w harcerstwo. Z jednej strony nie można pozwolić na zniechęcenie młodych do munduru. Z drugiej jednak strony nie można pozwolić na to, by kilku chojraków niszczyło określony porządek, by funkcjonowanie jednostek stanowiło skrzyżowanie C.K. Dezerterów i „Przygód dobrego wojaka Szwejka”. Tutaj trzeba wyważyć odpowiednie proporcje. Na pewno wojsko nie może się nudzić; musi mieć jakieś zajęcie – w przeciwnym wypadku jego morale słabnie.
KONKLUZJA
Budowanie piątego rodzaju siły zbrojnych na bazie etosu Armii Krajowej, Żołnierzy Wyklętych i polskiego podziemia niepodległościowego może być uznane, pod względem marketingowym, za posunięcie szachisty. Dzięki odwoływaniu się do niezłomnych, wojsko przemówiło głosem młodego pokolenia, które chce uczestniczyć w procesie budowania kolejnych Narodowych Sił Zbrojnych. Nie da się już wyciągnąć z szafy trupa, jakim były radzieckie wzorce rodem z Ludowego Wojska Polskiego. Krytyka dotycząca Wojsk Obrony Terytorialnej skupia się przede wszystkim na tym, jaki kształt powinna posiadać taka formacja. Natomiast niewielu neguje sam sens istnienia tego rodzaju sił zbrojnych. Nie można w końcu pozwalać sobie na atakowanie rozwiązań, które są promowane przez wszystkie najpoważniejsze państwa świata. Stany Zjednoczone posiadają osławioną Gwardię Narodową. Francuzi postanowili reaktywować w 2016 r. (po 144 latach!) Gwardię Narodową, ze względu na coraz częstsze zamachy terrorystyczne. Prezydent Rosji Władimir Putin wydał dekret, na mocy którego utworzono Gwardię Narodową. Jednym z filarów szwedzkiej armii jest Gwardia Krajowa. Z kolei Finlandia posiada wyodrębnione „Wojska Regionalne”. Te przykłady mogą być mnożone. Współczesny świat staje się coraz bardziej niespokojny, stąd wszyscy czują konieczność powołania formacji bazującej na ochotniczej służbie żołnierzy niezawodowych.
Bez wątpienia utworzenie nowego rodzaju siły zbrojnych może być uznane za sukces. Na razie jednak odstawmy fanfary na półkę, gdyż zwycięstwo ma tylko połowiczny charakter. Istnieje jeszcze wiele zadań, z którymi musi zmierzyć się kadra oficerska: potrzebna jest nowa infrastruktura w postaci centrum szkolenia czy realizacja programu strzelnica w każdym powiecie, trzeba doprecyzować programy i metody szkolenia żołnierzy, niezbędne będzie osiągnięcie właściwego stanu osobowego przy niekorzystnych trendach demograficznych i emigracyjnych. Te wyzwania są z jednej strony ambitne, ale z drugiej strony możliwe do realizacji przy odpowiednim zaangażowaniu zarówno władz, jak i wojska.
Karol Skorek
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!