Włoska agencja prasowa „Ansa” poinformowała w piątek, że służbom ratowniczym udało się wśród gruzów zasypanego przez lawinę hotelu w Abruzji zlokalizować sześć żywych osób.
– To jest przykład na to, że należy walczyć o życie ludzi, nawet jeżeli logika wskazywałaby, że nie mają szans przeżyć – powiedział TVP Info Piotr van der Coghen, taternik i ratownik górski. Przez całą noc z czwartku na piątek ponad 120 ratowników przekopywało rumowisko i zwały śniegu, które zasypały hotel Rigopiano.
Zaginionych jest ponad 25 osób. Uratowało się dwóch mężczyzn, którzy w środę po południu, w chwili zejścia lawiny spowodowanej przez trzęsienie ziemi, byli poza budynkiem.
– Obecnie nie mamy informacji o ludziach, którzy w środku ocaleli z katastrofy. Mamy nadzieje. Cały czas kopiemy – powiedział szef pogotowia górskiego z pobliskiego miasta Pescara Alberto Albani.
Lokalne władze podkreślają, że sytuacja na miejscu jest dramatyczna.
Gigantyczna lawina o ogromnej masie śniegu i kamieni runęła na hotel z wysokości 2400 metrów nad poziomem morza w środę po serii silnych wstrząsów sejsmicznych, których epicentrum znajdowało się w Abruzji.
Jedna z osób przebywających w hotelu wysłała SMS-a o treści: „Ratunku, umieramy z zimna”. Kolejny z gości hotelu, przy pomocy aplikacji „Whatsapp” poinformował służby ratownicze, że jest uwięziony pod gruzami. Wokół miał widzieć innych gości, ale nie był w stanie określić, czy i jak ciężko są ranne.
Hotelu już nie ma – mówią wprost strażacy. Przyznają, że psy nie trafiły na ślady obecności żywych ludzi.
Po katastrofie w Abruzji dziennik „Corriere della Sera” pisze, że w sprawie jego budowy toczył się proces karny. Gazeta zastanawia się, czy ten hotel powinien stać w tym miejscu.
/TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!