Felietony

„Iskandery” na Białorusi?

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Czy w przypadku zaostrzenia stosunków z NATO Kreml może domagać się od Mińska zgody na rozmieszczanie swoich „Iskanderów”? – taki scenariusz przewiduje portal naviny.by. Jeżeli działania związane z budową europejskiej tarczy antyrakietowej w dalszym ciągu będą się rozwijać według obecnego scenariusza, według portalu, rosyjskie systemy rakietowe „Iskander-M” (w tym także wyposażone w głowice jądrowe) mogą zostać wysunięte na pozycje w zachodnich regionach Białorusi.

 

Moskwa nie wycofa zespołów rakietowych „Iskander” z Kaliningradu, dopóki w Europie znajdują się wycelowane w Rosję systemy rakietowe – stwierdził w ostatnich dniach sekretarz prasowy rosyjskiego prezydenta Dmitrij Pieskow w wywiadzie dla kanału BBC.

 

– To bardzo skomplikowany problem. Nie możemy po prostu wycofać tych rakiet z Kaliningradu, nie mając pewności, że plany związane z budową całego antyrosyjskiego rakietowego systemu na europejskim kontynencie zostaną poniechane – powiedział Pieskow.

 

Wypowiedzią tą faktycznie potwierdził on opinię cieszących się wielkim autorytetem ekspertów wojskowych, że powstające w Rumunii i Polsce obiekty europejskiej części amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej (tarczy antyrakietowej) staną się celami dla „Iskanderów”, przerzuconych do Obwodu Kaliningradzkiego.

 

Portal naviny.by przypomina, że 8 października 2016 roku agencja Reutera, powołując się na źródła w amerykańskim wywiadzie, informowała o rozkazie Ministerstwa Obrony Rosji przerzucenia do Obwodu Kaliningradzkiego systemów rakietowych „Iskander-M”.

 

W tym samym dniu w rosyjskim Ministerstwie Obrony informację tę potwierdzono. Według Igora Konaszenkowa z Ministerstwa Obrony Rosji, oddziały wojsk rakietowych, wyposażone w „Iskandery”, wcześniej nie raz były przerzucane do Obwodu Kaliningradzkiego i będą przerzucane tam i w przyszłości w ramach bojowego przygotowywania Sił Zbrojonych Rosji.

 

Z kolei 9 października pojawiła się reakcja NATO: rzecznik Paktu w wywiadzie dla niemieckiej agencji DPA oświadczył, że przerzut rosyjskich „Iskanderów” do Obwodu Kaliningradzkiego prowadzi do wzrostu napięcia w regionie. Przedstawiciele Polski i krajów bałtyckich nie omieszkać wystąpić z analogicznymi stwierdzeniami.

 

Jednak w Moskwie nie uznano za godne uwagi wsłuchiwanie się w te protesty, uzasadniając swoje działania tym, że obiekty tarczy antyrakietowej w znacznym stopniu zagrażają strategicznej pozycji Rosji i powinny w związku z tym zostać wzięte na cel. Takiego stanowiska rosyjskie wojskowe i polityczne organa kierownicze trzymają się do tej pory.

 

Jak oświadczył na obradach Xiangshan Forum w Pekinie pierwszy zastępca naczelnika Dowództwa Operacyjnego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Rosji Wiktor Poznichir, próby związane z różnymi wariantami użycia amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej pokazały, że antyrakiety Standard Missile-3 (SM-3), które wkrótce powinny zostać wprowadzone na jego uzbrojenie, posiadają możliwość przechwytywania kontynentalnych rakiet balistycznych i rakiet balistycznych wystrzeliwanych z okrętów podwodnych Rosji nie tylko na średnim, jak to twierdzą Amerykanie, ale też na początkowym odcinku trajektorii lotu.

 

To, zdaniem przedstawiciela Sztabu Generalnego, stanowi o wiele poważniejsze zagrożenie dla jądrowego potencjału Federacji Rosyjskiej i Chińskiej Republiki Ludowej, aniżeli wydawało się wcześniej, „jako że antyrakiety będą zdolne razić rosyjskie i chińskie rakiety balistyczne, zanim nastąpi oddzielenie ich głowic bojowych od członu napędowego”.

 

Dowództwo wojsk rosyjskich jest zaniepokojone faktem, że uniwersalne wyrzutnie rakietowe Mk-41, umieszczone na amerykańskich okrętach obrony przeciwrakietowej, służą dla wystrzelenia nie tylko antyrakiet SM-3 ale też precyzyjnych rakiet dalekiego zasięgu Tomahawk. Zapewnienia przedstawicieli USA, że w naziemnym wariancie Mk-41 nie mają możliwości wykorzystywania takich rakiet, w rosyjskim Sztabie Generalnym uważane są za nieprzekonujące.

 

Ale i to, zdaniem Poznichira, jeszcze nie wyczerpuje katalogu zagrożeń, jakie niesie ze sobą amerykańska tarcza antyrakietowa: w USA prowadzone są prace „w dziedzinie wykorzystania wyrzutni rakietowych Mk-41 przez hiperdźwiękowe systemy uzbrojenia”, co wielokrotnie skróci czas potrzebny do osiągnięcia celów i znacznie podniesie zagrożenie dla bezpieczeństwa Rosji.

 

W przeszłości Moskwa już niejeden raz ostrzegała rządy państw zachodnich, że reakcja na budowę w Europie tarczy antyrakietowej będzie stanowcza i zdecydowana. W listopadzie 2008 roku, a następnie i w listopadzie 2011 roku Dmitrij Miedwiediew, będąc prezydentem Federacji Rosyjskiej, dwukrotnie ostrzegał USA, że jeżeli Amerykanie zaczną rozmieszczanie systemów tarczy antyrakietowej w Polsce, to w Obwodzie Kaliningradzkim natychmiast pojawią się „Iskandery”.

 

W podobnym duchu niejeden raz wypowiadał się, gdy powrócił na stanowisko szefa państwa rosyjskiego po Miedwiediewie Władimir Putin.

 

I od początku konfrontacji między Moskwą a Washingtonem rosyjscy eksperci wojskowi mówili przy okazji o możliwości wykorzystania do tego nie tylko Obwodu Kaliningradzkiego, ale też terytorium Białorusi. Wśród potencjalnych kroków, będących reakcją na powstanie elementów tarczy antyrakietowej w Polsce, co jakiś czas bowiem wspominano o możliwości rozmieszczania „Iskanderów” na obszarze zachodniej Białorusi.

 

W swoim czasie prezydent rosyjskiej Akademii Spraw Geopolitycznych, generał-pułkownik emerytowany Leonid Iwaszow (były kierownik Zarządu Głównego Współpracy Międzynarodowej Ministerstwa Obrony Rosji) przewidywał nawet, że w razie dalszego wzrosu napięcia między NATO a Rosją kierownictwo Białorusi w ogóle może wypowiedzieć Protokół Lizboński i zgodzić się na rozmieszczenie rosyjskiej taktycznej broni jądrowej (na przykład jądrowych głowic bojowych do chociażby „Iskanderów”).

 

W zeszłym roku ten sam Iwaszow, komentując sprawę otwarcia bazy przeciwrakietowej w Rumunii i rozpoczęcia budowy analogicznej bazy w Polsce, wyraził opinię, że w odpowiedzi można, w szczególności, rozmieścić nowoczesne lotnicze środki uderzeniowe i systemy „Iskander-M” „w Obwodzie Kaliningradzkim i nie tylko”.

 

Liczny rosyjscy analitycy wojskowi są zdecydowani, że nieustanne spory między Mińskiem a Moskwą w dziedzinie gospodarczej nie rzutują na sprawy związane ze współpracą w dziedzinie obronności i że w razie konieczności białoruskie kierownictwo wykona swoje zobowiązania w tej kwestii.

 

Co więcej, zdaniem szeregu ekspertów, w razie wzrostu napięcia między Rosją a NATO samo istnienie Obwodu Kaliningradzkiego, leżącego w odległości 700 km od zwartego terytorium rosyjskiego, stanie się problematyczne bez wsparcia ze strony Mińska.

 

/naviny.by/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!