Prezes LOT złoży wniosek do prokuratury o podejrzeniu nękania pracowników spółki przez związki zawodowe. Chodzi o pracowników, którzy chcą pracować a byli poddawani nękaniu i zastraszaniu mailami, czy smsami – poinformował prezes LOT Rafał Milczarski.
Jednocześnie oświadczył, że jest gotów do rozmów z osobami, które uczestniczyły w strajku w LOT, ale go nie organizowały. Prezes wyszedł we wtorek do protestujących, ale rozmowy okazały się bezskuteczne, wezwał też do zaprzestania nielegalnego strajku.
W związku z nielegalnym strajkiem części związkowców przewoźnik musiał odwołać 28 rejsów. Utrudnienia dotknęły już około 1,5 tys. pasażerów. Część związkowców od czwartku nie przystępuje do pracy. Z tego powodu zwolniono dyscyplinarnie 67 osób.
Władze spółki uważają, że protest to próba sterroryzowania firmy. Według prezesa LOT Rafała Milczarskiego, rozmowy z przywódcami protestu są trudne, bo uważają oni, że strajk jest legalny i nie słuchają argumentów prawnych.
– Prawo do legalnego strajku zgodnie z polską konstytucją ma każdy obywatel RP. W przypadku nielegalnego strajku, a ten strajk jest nielegalny, został zakazany zabezpieczeniem sądowym. Nie ma takiego zabezpieczenia dla pracowników. My mamy rację i mieliśmy prawo zwolnić tych pracowników, bo oni uporczywie nie spełniali obowiązków pracowniczych odmawiając przystąpienia do pracy. Co więcej, części z tych osób – jestem o tym przekonany, bo rozmawiałem z osobami, które były mobbowane przez osoby nielegalnie strajkujące – dopuściła się przestępstw – powiedział Rafał Milczarski.
Strajk części związkowców polega na dobrowolnym i powszechnym powstrzymaniu się od pracy. Jego organizatorem jest Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy wybrany spośród zarządów dwóch związków zawodowych.
Każdy dzień protestu to kolejne straty finansowe dla LOT. Prezes firmy zapowiedział również, że „każda złotówka utracona przez LOT będzie musiała być odzyskana od związków, organizujących strajk i konkretnych osób”.
/Radio Maryja/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!