Felietony

Grunwaldzki odlot Owsiaka

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

„Matejko kłamał” – z taką oto rewolucyjną tezą wystąpił na Facebooku Jerzy (Jurek) Owsiak, który postanowił stanąć w obronie Lecha Wałęsy i jego krętactw. Przy okazji przebił swojego mistrza, w którego obronie stanął, w dziedzinie, w której tenże zdawał się być nie do przebicia – w dziedzinie plecenia bzdur. Zresztą rzućmy okiem:

 

Jan Matejko, polski malarz, który zmarł pod koniec XIX wieku, był najbardziej znanym kronikarzem naszej historii. Każdy Polak otarł się o jego twórczość. Pewnym nieszczęściem dla niego samego było to, że ten ogromny talent i kunszt malarski zdarzył się w czasie, kiedy świat sztuki właśnie wkraczał w zupełnie nową erę, kończąc z malarstwem akademickim na rzecz fantastycznie barwnego impresjonizmu i początku sztuki nowoczesnej. Dlatego podziwiają go Polacy, a rzadziej świat.

Dla mnie, i milionów rodaków, Jan Matejko zapisał się nieśmiertelnymi dziełami z jego największym, najbardziej znanym, jakim jest „Bitwa pod Grunwaldem”. Dla mojego pokolenia zbudował wyobraźnię na temat zwycięskich bojów wojsk polskich i pokonania odwiecznego wroga Polaków – Zakonu Krzyżackiego. Bitwę oglądaliśmy w szkole na większych i mniejszych reprodukcjach, na znaczkach pocztowych, które z ogromnym kunsztem, jak banknoty, pokazywały korowód postaci i całą „grunwaldzką zadymę”.

Na płótnie Matejki wyszczególnionych jest kilka scen, a jedna z nich to scena z Władysławem Jagiełło, Wielkim Księciem Litewskim. Chłop potężnie siedzi na koniu z rozpostartymi rękoma, w których dzierży miecz i tarczę. I kiedy Wielki Mistrz Krzyżacki jest w totalnych opałach, i Matejki obraz jest jak „stopklatka” na tuż przed jego śmiercią, to nasz Król Jagiełło w samym centrum tego zgiełku jest nie do ruszenia i nadaje przez wieki standardy chwały, dzielności i ogromnej siły.

Odbierałem to jako dzieciak w czasach, kiedy kupowało się do zabawy małe, plastikowe żołnierzyki. Były trochę toporne, ale każdy wiedział, kto jest kto. Żołnierz kosztował 4 zł, a rycerz na koniu chyba dychę. Takim do kupienia był Jagiełło, w kolorach jak z obrazu Matejki, z mieczem, tarczą i siedzący na koniu. Z tego konia można było go zdjąć i wtedy wyglądał jak przekrój tunelu trasy WZ – w nogach był półokrągły.

Kiedy zacząłem interesować się malarstwem, a potem historią, po latach okazało się, że z tą sceną jest wielka bujda. Władysław Jagiełło, Wielki Książe Litewski, siedział na koniu w otoczeniu orszaku daleko pod… lasem i tak przez całą bitwę. Kiedy reszta na śmierć i życie machała toporami, siekierami, włóczniami i mieczami, Król gdzieś z boku – moim zdaniem, tak jak należało – po prostu bitwą dowodził i to dodajmy zwycięsko!

Data Bitwy pod Grunwaldem jest tą z niewielu, z której jesteśmy na maksa dumni i która mówi o czymś, co w historii Polski zakończyło się absolutną wygraną. I chociaż Jagiełło nie do końca wykorzystał ten moment, kilkanaście kolejnych pokoleń to zdarzenie wzięło sobie mocno do serca, co miało w złych czasach podtrzymać naszego niepodległościowego ducha.

O pozycji Jagiełły w lesie dowiedziałem się z popularnego telewizyjnego programu wyjaśniającego różne ciekawostki. Przyznam, że wcześniej się nie zastanawiałem – był bohaterskim rycerzem z krwi i kości, wpisany przez Matejkę w ogromny etos tej bitwy. Oglądając program popijałem herbatę, siedziałem na fotelu, nic mi na głowę nie kapało, było domowo i przyjemnie. Z zainteresowaniem słuchałem i w myślach nadal toczyłem, z Królem lub bez, zwycięska bitwę. Następnego dnia, jak co dzień, ruszyłem do Fundacji, aby robić rzeczy, z których jestem bardzo dumny, z grupą fajnych ludzi, którzy też tak się czują i którzy też lubią to, co robią.

Historię o Wielkim Księciu Litewskim obejrzałem na telewizorze plazmowym, który niemal codziennie tanieje w ofertach radiowych, na takim samym, który jest na ścianach mieszkań czy loftów w Nowym Jorku. Po prostu żyjemy tak samo jak ludzie na całym świecie. Czy ta prawda historyczna coś zmieniła? Czymś wstrząsnęła? Ja mógłbym się nawet dowiedzieć, że Wielki Książe – Król Jagiełło pił wino z Wielkim Księciem Krzyżackim i „chodził z nim na baby”. Dla mnie mógł nawet rżnąć z nim w karty i śpiewać sprośne piosenki. Mógł nawet z nimi wystąpić gdzieś na wspólnym obrazie, a nawet wziąć udział w ich paradzie. Liczy się, że bitwa była wygrana i taka przeszła do historii. Czy był w jej centrum, czy w lesie na uboczu. Myślę sobie, że żaden nowy obraz z tą prawdą historyczną zadałby się jak psu na budę. Uwielbiam twórczość Jana Matejki i jego „Bitwę pod Grunwaldem”, bo jak dobra fota ma milion szczegółów, które można na nowo odkrywać. No i to zwycięstwo, które mimo że ówczesne zachodnie rycerstwo podważało je jako nieeleganckie i łamiące zasady prawdziwej rycerskiej bitwy, funkcjonuje do dnia dzisiejszego!

 

Wydawałoby się, że każde dziecko w Polsce wie, że owym Wielkim Księciem Litewskim, którego postać można podziwiać na słynnym obrazie Jana Matejki na pierwszym planie, był Witold, a nie Władysław Jagiełło, który to w trakcie bitwy – istotnie – znajdował się na wzgórzu, z którego to dowodził walczącymi wojskami. Co ciekawe – tak właśnie przedstawił to Jan Matejko. Okazuje się jednak, że jest w Polsce ktoś, kto o tym nie wie i któremu postaci Władysława Jagiełły oraz Witolda zlały się w jedną osobę. W rezultacie czyni on absurdalne wywody… A służyć one mają uzasadnieniu tezy, że dla formułowania historycznych ocen nie ma znaczenia, gdzie kto naprawdę był i co naprawdę robił:

 

Dzisiaj, z wielkim przytupem i z ogromną tubą medialną, zapoznaliśmy się z wynikami badań dotyczących prawdziwości podopisywanych przez Prezydenta Lecha Wałęsę dokumentów sprzed blisko 50 lat. Ekspertyzy zostały wykonane, trudno je podważać, bo podpisało się pod nimi grono specjalistów. Tylko na jedną rzecz chciałem zwrócić uwagę – jednym z gości konferencji i osób, które orzekały o całej ekspertyzie był prokurator Andrzej Pozorski z Głównej Komisji do ścigania zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu. Nie mówiliśmy o obozach koncentracyjnych, o działaniach SS, nie mówiliśmy o zbrodniach na wschodnich rubieżach Polski, nie mówiliśmy o wywózkach Polaków na wschód, ani nawet nie mówiliśmy o tzw. „polskich obozach śmierci”, który to zwrot nadużywany jest w zagranicznych mediach.

Mówiliśmy o epizodzie prezydenta Lecha Wałęsy, z którym Pan Prezydent się nie zgadza, a komisja mówi, że jest prawdziwy. W wolnej Polsce, której także współtwórcą był bohater tego dzisiejszego wydarzenia i dla mnie dzisiaj, w 2017 roku, jest to trochę taka opowieść jak z programu o Matejce. Czy stał w lesie, czy stał w centrum bitwy – jest to bardziej ciekawostka niemająca już znaczenia dla dnia dzisiejszego, w którym ja osobiście pojmuję wolność, w której osadzone są realia dzisiejszej Polski. A wolność mamy na pewno.

 

/Facebook/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!