W minionych miesiącach orędowaliśmy za wydawaniem z okazji Stulecia Odzyskania Niepodległości starych dobrych przedwojennych książek, a później się smuciliśmy, że nikt ich nie wydaje.
Dla sprawiedliwości trzeba jednak przyznać, że oto w dzisiejszej Kancelarii Prezydenta RP zwrócono uwagę na jedną z ciekawych przedwojennych popularnych pozycji, mianowicie na zredagowany przez Macieja Wieliczkę „Kalendarz Niepodległości. Kronikę 3900 wydarzeń w okresie lat 1914-1938 w układzie chronologicznym na każdy dzień kalendarza”, w czym zawiera się także „20 mapek historycznych” oraz – nad czym my potomni kiwamy głowami z zadumą – „kalendarium na lata 1939, 1940, 1941”. Rzecz wydano w Łodzi w roku 1938 nakładem Łódzkiego Obwodu Miejskiego Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej (sic!).
Tak np. pośród dziewięciu wydarzeń z różnych lat, lecz wszystkich z dnia 16 lutego mamy m.in.: „1919. Wręczenie warunków rozejmowych niemieckiemu sekretarzowi stanu Erzbergerowi przez marszałka Focha. Warunki między innymi zawierają punkt zakazujący prowadzenia jakiejkolwiek akcji zaczepnej przeciw Polsce”; a że minęło kilkanaście lat, mamy także: „1937. Przybycie po raz pierwszy premiera pruskiego Goeringa na polowanie do Białowieży”. My dziś wiemy, że drugie z wymienionych wydarzeń, na pozór towarzyskie, miało na niwie wielkiej polityki znaczenie zapewne nie mniejsze, niż pierwsze.
Owe dwadzieścia mapek podzielone jest w spisie treści na następujące grupy: Legionowe, Armia Polska na Wschodzie, Wojna Światowa, Wojna Polska o wschodnie granice, Różne. Te „Różne” powinny się nazywać „Wojna Polska o zachodnie granice”, skoro są to: „Teren plebiscytu na Górnym Śląsku” oraz „Wielkopolska w podziale na okręgi wojskowe z wykazem walk powstańczych”.
Opublikowanie w bieżącym roku 2018, na Stulecie Odzyskania Niepodległości, reprintu owego „Kalendarza Niepodległości” należy pochwalić. Niezależnie od tego, jakie to tam „siły” ostatecznie wpłynęły w roku 1938 na taką, a nie inną redakcję tego dzieła, w naszych czasach jest on dobrym prezentem pod choinkę.
Co zaś tyczy dnia obecnego, to wszelako owe nowe „siły”, jakie doprowadziły do wydania wzmiankowanego reprintu, są to te, jakie bardzo chętnie rozmywają istotę spraw polskich, i nie tylko polskich, skumulowanych w owych przełomowych latach 1914-1921, w szerszym amalgamacie całego międzywojnia. Bo wspomniane białowieskie polowanie premiera Goeringa dotyczy jednak już czegoś innego, aniżeli treść dokumentu prawie Równe Sto Lat temu wręczonego przez marszałka Focha ministrowi Erzbergerowi (luty 1919); chociaż jedno i drugie do owego krótkiego wszakże międzywojnia przynależy.
Atoli wspomniany redaktor Maciej Wieliczko zasłużył się dziełem o wiele bardziej obszernym, na jakie wydawcy obecnie w Polsce wciąż chyba nie ma. Oto leżą przed nami współoprawne dwa albumy formatu B4, obejmujące swoją treścią ten czas, jaki nas teraz, na Stulecie, najbardziej interesuje – lata 1914-1926 (bo aż do tego roku Wieliczko wraz ze współpracownikami doprowadza swoją prezentację!):
„Polska w latach wojny światowej w Kraju i na obczyźnie. Pamiątkowy zbiór fotografii i dokumentów”, Warszawa 1931, ss. 257 (album ten miał dwa wydania wcześniejsze, w latach 1929 i 1930); oraz, pod jakże zwięzłym i wszystko mówiącym tytułem:
„Polska w pierścieniu prób i ognia. Rok 1918-1926. Pamiątkowy zbiór fotografii i dokumentów”, Warszawa 1933, ss. 317.
„W pierścieniu prób i ognia” – bo tak właśnie było, którą to prawdę dzisiaj wielu stara się przemilczać, wygładzać i przebierać w li tylko beztroskie girlandy.
Przecież na długo przed wybuchem pierwszej wojny światowej Henryk Sienkiewicz uświadamiał współrodaków, że „my przecież w oblężeniu jesteśmy”.
Przywołajmy tu fragment wykorzystanego już w jednym z naszych artykułów cytatu z historii pułkowej, z „żółtej książeczki”. Oto szyk „na jeża”, stosowany przez oddziały 18 Dywizji Piechoty w walce z wielokrotnie silniejszym i już wszędzie wokoło obecnym przeciwnikiem, „polegał na wzajemnem oparciu się oddziałów plecami wokół jednej miejscowości przeciw nieprzyjacielowi otaczającemu (nas) zwartym pierścieniem”. Tam, na Kresach, mówiono też na to „Zbaraż” (co czytamy u Kornela Krzeczunowicza w jego „Ostatniej kampanii konnej”).
Z takiego położenia po ludzku rzecz biorąc nie ma innego wyjścia, jak zaciekła walka do ostatniego żołnierza. Lecz przecież to dawne wojsko kniazia Jaremy ze zbaraskiej twierdzy wyszło, poniósłszy wszakże uprzednio duże straty. Natomiast „jeż” 18. Dywizji Piechoty – nie do wiary! – zawsze był w roku 1920 zwycięski, a nieprzyjaciel raz za razem zostawiał na przedpolu polskich stanowisk wielkie ilości swoich zabitych i rannych.
Albumy Wieliczki zgodnie z ich podtytułami zawierają setki czarno-białych archiwalnych fotografii oraz reprodukcje dokumentów, także nieliczne mapy, co razem połączone jest zwięzłym opisem. Skoro jest mowa o wojnach, ogromna większość tej arcycennej dokumentacji dotyczy polskiego wysiłku militarnego tamtych lat. Rzeczywiście, wojsko jest znacznie bardziej fotogeniczne, aniżeli starania dyplomatyczne, posiedzenia komitetów i rządów, czy codzienna walka o byt szerokich rzesz ludności, w tym i ta o ocalenie przed rabunkiem i zniszczeniem materialnych zasobów Polskiego Narodu. Niemniej i te niewojskowe aspekty polskich starań o Odzyskanie Niepodległości autorzy albumu usiłowali choćby w ograniczonym stopniu zilustrować zdjęciami, przeważnie zbiorowymi portretami, jak również zasygnalizować w warstwie tekstowej.
Przyjrzyjmy się zatem, skoro obecnie mamy przełom roku 2018/2019, jakimi to treściami wypełniony jest tenże dwu-album w swej części obejmującej „mijający właśnie” rok 1918 i pierwszy, „właśnie nadchodzący” miesiąc roku 1919. Za miarę niech nam posłuży liczba reprodukowanych fotografii o danej tematyce. Dla wybranego przez nas ponad rocznego okresu jest ich łącznie 401.
Rok 1918 rozpoczyna się w pierwszym z albumów na stronie 161. Pierwsze od tego miejsca ponad sto zdjęć nieomal w całości obrazuje polskie zmagania na rewolucyjnym Wschodzie w pierwszych miesiącach 1918 roku. Na łącznie 43. fotografiach pokazano historię Pierwszego Korpusu Polskiego dowodzonego przez generała Józefa Dowbór-Muśnickiego, na 13. zaś fotografiach losy Korpusów Polskich na Ukrainie. Z tymi ostatnimi od pewnego czasu miała związek Druga Brygada Legionów prowadzona przez Józefa Hallera; akcji pod Rarańczą w lutym 1918 r. poświęcono 5 obrazów.
W tym miejscu, znowu w imię sprawiedliwości i aby nas nie posądzano o uparte malkontenctwo, wzmiankować trzeba inną pozycję rocznicową opublikowaną w bieżącym 2018 roku przez innego, też państwowego wydawcę, mianowicie przez Instytut Pamięci Narodowej w Warszawie. Jest to unikatowy album autorstwa Wojciecha J. Muszyńskiego, podobny w swej konwencji do tych przedwojennych, jakie tu omawiamy, a zatytułowany: „Białe Legiony 1914-1918. Od Legionu Puławskiego do Pierwszego Korpusu Polskiego”. Tematyką albumu jest więc wspominana i przez nas „Rzeczpospolita Bobrujska” z roku 1918 oraz dzieje osób, grup, jednostek wojskowych i wydarzenia, które do jej powstania we wcześniejszych latach wojny wiodły i doprowadziły. Fotograficzny album, skompletowany i opatrzony tekstem przez Muszyńskiego obejmuje zatem swoją tematyką potężną część zagadnienia Wojska Polskiego na Wschodzie, więc go jeszcze nie wyczerpuje – potrzebny jest drugi tom! Niemniej, jest to dzieło jak najbardziej nadające się na dobry prezent pod choinkę (wskazujemy na choinkę, gdyż niniejsze piszemy w grudniu). Potoczny polski czytelnik dowiaduje się albowiem z niego o szerokich obszarach tej przemilczanej historii ojczystej sprzed Stu już Lat.
Wracamy do albumów Wieliczki z wczesnych lat 30. XX wieku. Oto po przegranej pod Kaniowem część legionistów dostała się do niewoli (wcześniej pod Rarańczą też, o czym dalej), część ruszyła bić się, ale już z bolszewikami, w innych częściach Imperium Rosyjskiego, a właściwie już Rosji Sowieckiej. Stąd mamy 6. zdjęć z północy, czyli z Murmania, także ze sławną białą niedźwiedzicą (sic!) Baśką Murmańską (której jedno ze swych świetnych opowiadań poświęcił uczestnik tamtych bojów, Eugeniusz Małaczewski) oraz 5 z południa, z Przedkaukazia, w tym z kozackiej Stanicy Paszkowskiej, lecz i z Odessy.
Jako, że wojna domowa w Rosji trwała jeszcze długo, autorzy w tej części albumu zdecydowali się na 27. fotografiach zilustrować dalsze działania Polaków w Rosji ze szczególnym uwzględnieniem epopei naszej Piątej Dywizji Syberyjskiej, co jednak pod względem chronologii należy do późniejszego okresu, acz ma niejakie zaczątki właśnie w majowej (1918) bitwie kaniowskiej.
Dwa zdjęcia obrazują niemieckie swawole czynione na ulicach okupowanej Warszawy, a na trzech przedstawiono uczestników brzeskich rozmów pokojowych zakończonych traktatami zawartymi pomiędzy państwami centralnymi a – z jednej strony – opanowaną przez Niemców i Austriaków Ukrainą oraz – z drugiej strony – godzącą się wówczas na straty terytorialne Rosją Sowiecką, w lutym i marcu 1918 roku.
Zatrzymajmy się także i w tym miejscu. Mowa była wyżej o m.in. Oddziale Murmańskim, jaki ramię w ramię z ekspedycyjnymi wojskami tzw. Ententy, czyli aliantów zachodnich, wojował bolszewików. To prawda, lecz nie było to zrazu tak, iż Anglicy, Francuzi i inni musieli na ziemi rosyjskiej przeprowadzać ryzykowny desant z morza, gdyż to sami bolszewicy ich tam… zaprosili; a uczynili to właśnie już w marcu roku 1918, ledwie co podpisawszy pokój z ówcześnie śmiertelnym wrogiem Ententy, czyli z Niemcami (sic!).
Odbiegając nieco od prezentacji albumów Wieliczki przypomnijmy sobie, że: „Pierwsze zaangażowanie Zachodu na ziemi rosyjskiej nastąpiło na prośbę (bolszewickiej – M.D.) Rady Murmańskiej i za zgodą rządu sowieckiego”, gdyż Lenin bynajmniej nie ufał swoim dobrodziejom Niemcom. „Był (on) dobrze poinformowany o rozbieżnościach w rządzie niemieckim i wiedział, że generałowie nalegali na usunięcie go. Uważał więc, że przezorność nakazuje niezrywanie kontaktów ze sprzymierzonymi (tzw. Ententą – M.D.) i nęcenie ich obietnicą radykalnej zmiany na ich korzyść polityki zagranicznej rządu sowieckiego” (Richard Pipes, „Rewolucja rosyjska”).
Wojowania z Niemcami bolszewicy ze swej strony wcale nie musieli podejmować. Oni poczekali, angażując wszystkie swe siły w walkę z rodzimą rosyjską „białą” Kontrrewolucją i jej sojusznikami. Jeszcze w tym samym roku 1918 Niemcy same uznały wyczerpanie się swoich możliwości prowadzenia wojny, a Ententa podyktowała im warunki rozejmu – 11 listopada (później zaś pokoju) zawierające m.in. nakaz wycofania wojsk niemieckich i austro-węgierskich ze Wschodu, czyli z obszarów należących do wojny do Imperium Rosyjskiego, więc także z ziem polskich. Dwa dni później bolszewicy jednostronnie wypowiedzieli Niemcom traktat pokojowy zawarty z nimi ledwie osiem miesięcy wcześniej i sami, w miarę wciąż rosnących swych możliwości militarnych, ruszyli pomału w kierunku zachodnim.
Na takie zatem tło geopolityczne rzucona jest owa polska wojenna epopeja roku 1918, za jaką tu w ślad za przedwojennymi redaktorami staramy się podążać.
Strona polska nawet pertraktowała z Niemcami zimą, na przełomie roku 1918/1919 (Równe Sto Lat Temu), aby ci aż tak prędko się ze Wschodu nie wycofywali, by dać polskim batalionom i pułkom jeszcze trochę czasu, choćby tylko kilka tygodni, na pośpieszne osiągnięcie gotowości bojowej, w tych i bez tego niezwykle trudnych warunkach. Jak już wskazywano w innym naszym artykule, owe bataliony i pułki nie wszystkie mogły na czas wyruszyć przeciwko następującym od Wschodu bolszewikom, a od Południowego-Wschodu Ukraińcom, gdyż za plecami gorzało im rodzime polskie „wrzenie rewolucyjne”, które ktoś przecież musiał z użyciem broni zagasić.
U Macieja Wieliczki w opisie do jednego ze zdjęć zaprezentowanych w albumie „Polska w pierścieniu prób i ognia” czytamy na s. 12 znamienne słowa o późnej jesieni i zimie roku 1918 na rok 1919: „Zaledwie jednak Niemcy opuścili Polskę, z podziemi na światło dzienne wypełzł nowy wróg i ośmielony zamętem ogólnym zmierzał do niespostrzegalnego zalegalizowania swych wpływów. Nastał okres jawnego działania komunistów. Rozrzucano i sprzedawano setki tysięcy egzemplarzy pisma mającego na celu przeszczepienie ideologii bolszewickiej do umysłów mas, aby w ten sposób przygotować grunt i pochwycić władzę. Ruch ten nie był na razie zwalczany z racji pokrewieństwa wyznań przedstawicieli socjalizmu polskiego, którzy wówczas cieszyli się dużymi wpływami”.
Dodajmy, że „cieszyli się” oni wtedy – dokładnie Sto Lat Temu – czymś o wiele więcej, bo wprost władzą nad Polską, zajmując w niej wówczas najwyższe stanowiska począwszy od Naczelnika Państwa i stanowiąc jej rząd, czyli Radę Ministrów. Ot, co! Ze zwierzchnością nad wojskiem (i nie tylko) zawsze mieli jednak kłopot, gdyż ówczesna polska generalicja i korpus oficerski pochodziły z zupełnie innych przestrzeni, bynajmniej nie socjalistycznych.
Na omówionych dotąd albumowych obrazach oglądamy, jak to nasi Czcigodni Drodzy Pradziadowie czynili starania, w pierwszej połowie roku 1918, lecz i później, w celu zjednoczenia z odradzającą się centralną Polską jej historycznych i odwiecznych Kresów Wschodnich. Działo się to – przypomnijmy – w okresie miażdżącej przewagi prących do zwycięstwa w wojnie światowej Niemiec, patronujących rosyjskiej rewolucji, i dzięki tejże rewolucji, jaką zajęta była sama Rosja, urządzających po swojemu ową „Mitteleuropa” – Europę Środkową, tę rozpościerającą się właśnie pomiędzy Rosją a Niemcami. Elementem owego systemu było przywrócone już wcześniej Królestwo Polskie ze stojącą na jego czele Radą Regencyjną (o której też dalej).
Nieco brakuje nam w albumach Wieliczki ilustracji dla działalności polskich cywilnych środowisk „na Rusi i w Rosji”, gdyż życie polskie tam i wtedy bardzo bujnie i w wielu zakresach się rozwijało, aczkolwiek, jak wszystko w tamtych krajach, w coraz cięższej konfrontacji z przemocą rewolucyjną. Na tę przemoc m.in. Polacy odpowiadali akcją zbrojną; i to właśnie stanowi główny temat omówionych przez nas dotąd zdjęć.
W jednym z artykułów „na Stulecie Odzyskania Niepodległości” wskazywaliśmy rozterki Polaków „na Rusi i w Rosji” dotyczące podporządkowania swoich wojskowych zwłaszcza działań któremuś z dwóch ośrodków polskiej władzy – zależnej od walczących z Francją Niemiec Rady Regencyjnej działającej w Warszawie (nie dość, że historycznej stolicy Polski, to bliższej geograficznie, co miało przecież znaczenie), czy zależnego od walczącej z Niemcami Francji Komitetu Narodowego Polskiego działającego w dalekim Paryżu.
Niemcom nie chciano się podporządkowywać, ale Radzie Regencyjnej oczywiście tak; lecz tego właśnie nie chcieli Niemcy. Ostatecznie więc te polskie jednostki, które po maju 1918 roku walczyły dalej, poza niemieckim zasięgiem, w Rosji i na Syberii, przeciwko bolszewikom, podległe były dalekiemu dowództwu Armii Polskiej we Francji, którą od jesieni roku 1918 dowodził przybyły tam z Rosji przez Murmańsk generał Józef Haller; a poprzez to paryskiemu Komitetowi Narodowemu Polskiemu. Walki te były częścią szerokiej akcji interwencyjnej prowadzonej w rewolucyjnej Rosji przez mocarstwa Zachodu, czyli właśnie Ententę, a na Dalekim Wschodzie także przez Japonię oraz Stany Zjednoczone. Oddziały polskie, tak jak i m.in. Korpus Czechosłowacki (sic!), należały do antybolszewickich sił sojuszniczych Zachodu, sprzymierzonych z wojskami „białej” Rosji. Rosyjscy „białogwardyjcy”, zresztą „biało-Polacy” („biełopaliaki”) także, walczyli przeciwko bolszewikom z przyczyn zasadniczych. Natomiast wojska Ententy występowały przeciwko bolszewikom jako sojusznikom-zdrajcom, którzy zawarli byli z Niemcami separatystyczny pokój, przez co już nieomal cała, gdyż uwolniona ze wschodniego frontu militarna potęga Niemiec zwaliła się na Francję. W żywotnym interesie Francji i jej zachodnich sojuszników było odtworzenie frontu wschodniego, niemiecko-rosyjskiego; lecz w tym celu należało wprzódy zwojować tychże bolszewików. Wiemy, że to się nie powiodło.
Kolejne zatem 80. zdjęć w albumie Wieliczki jest poświęcone Armii Polskiej we Francji; na pięciu z nich oglądamy członków Komitetu Narodowego Polskiego oraz inne osoby związane z jego polityczną działalnością. Spośród pozostałych obrazów aż 29 przedstawia mobilizacyjny i zbrojny wysiłek Polonii amerykańskiej oraz tej z innych krajów zamorskich. Na 26. dalszych fotografiach zaprezentowano organizujących się w polskie już wojsko żołnierzy w jenieckich obozach we Włoszech. Jak wiadomo, Armia Polska we Francji rekrutowała się zasadniczo z czterech środowisk: Polonii francuskiej, Polonii amerykańskiej, Polaków-jeńców z armii niemieckiej oraz Polaków-jeńców z armii austriackiej; ci ostatni przybywali w sformowanych już oddziałach z Włoch do Francji.
Zawsze gdy mowa o roku 1918, zastanawia wciąż dla nas tajemnicza postawa ówczesnych najwyższych władz niemieckich. Chciały one zdezorganizować Rosję poprzez udział w wywołaniu tam rewolucji, i uczyniły to. Trzymały w rękach i rządziły jak chciały rozległymi zachodnimi ziemiami dawnego Imperium Rosyjskiego, sięgając na północy na dalekie przedpola Piotrogrodu, a na południu do Przedkaukazia. Co takiego się stało – że pominiemy tu wydany dopiero w listopadzie nakaz Ententy aby Niemcy i Austriacy wycofali swoje wojska także ze Wschodu – że władze Rzeszy nie zdołały na obszarze „Mitteleuropa” zorganizować bardziej rozbudowanych, a przy tym ściślej powiązanych z Niemcami form państwowych?
Przecież posługiwanie się Równo Sto Lat Temu polskimi socjalistami w celu uczynienia Odrodzonej Polski przychylną dla Niemiec było pomysłem nader chybionym. Kto jednak obok socjalistów był w ówczesnej Polsce gotów do rozmawiania z Niemcami? Ta sprawa miała być przecież uregulowana na poziomie ogólnoświatowym, poprzez paryską konferencję pokojową, jaka dopiero miała się rozpocząć.
Mamy teraz grudzień roku 2018 – minął już miesiąc od Setnej Rocznicy powołania w Polsce socjalistycznego rządu pod kierunkiem Jędrzeja Moraczewskiego, przez także nowo powołanego Naczelnika Piłsudskiego. I co? I cisza w massmediach, które najwidoczniej świętowanie polskiej Niepodległości na tych dramatycznych w swojej istocie wydarzeniach zakończyły. Dwumiesięczne – zimowe, głodowe, wojenne i rewolucyjne – dzieje Polski pod rządami Moraczewskiego i towarzyszy. Kto dziś to przypomina? Ku przestrodze!
Co do zbrojnych oddziałów polskich, to przecież wszystkie one, przedstawione na omówionych już przez nas blisko dwustu albumowych fotografiach – prawie połowie wszystkich, jakie mamy tu do zaprezentowania – były w szeroko pojętym obozie antyniemieckim; łącznie z tymi, jakie na dalekiej Syberii nie z Niemcami się przecież zmagały, ale z bolszewikami. Wszystko to świadczy o ówczesnym sukcesie polityki prowadzonej przez Romana Dmowskiego i przez Komitet Narodowy Polski – konsekwentnie antyniemieckiej.
Jednakże Komitet władzy nad samą Polską wciąż nie miał, a sam wciąż przebywał i działał poza nią. To więc jeszcze nie był sukces.
Na końcu pierwszego z omawianych albumów widnieje zdjęcie oddziałów Armii Polskiej, tzw. Błękitnej, maszerujących w defiladzie zwycięstwa pod paryskim Łukiem Triumfalnym. Atoli wydarzenie to należy już do okresu późniejszego, skoro owa defilada odbyła się dopiero w Dzień Bastylii, czyli 14 lipca 1919 r., lecz zarazem nieco ponad dwa tygodnie po podpisaniu traktatu pokojowego i tym sposobem po formalnym zakończeniu wojny światowej. Zatem Polska „tamtą”, czyli pierwszą wojnę światową kończyła w gronie zwycięzców (ale drugą już nie).
Co wiemy o kontaktach paryskiego KNP z warszawską Radą Regencyjną? Oto jest pytanie. Rada na dłużej nie dała Komitetowi szans w tym zakresie, gdyż Sto Lat Temu, w listopadzie roku 1918 abdykowała i sama się rozwiązała. Dlaczego? Czy rzeczywiście musiała tak uczynić?
Co by było, gdyby…? Gdyby Rada pozostała, to wtedy właśnie z nią, a nie z Józefem Piłsudskim i jego towarzyszami, musiałby się dogadywać Komitet pod kierownictwem Romana Dmowskiego. Już się nie dowiemy, jakie byłyby tego skutki.
Wypada nam sądzić, że Niemcy, jakkolwiek nadzwyczaj skuteczne w dziedzinie wojskowej, w swojej wschodniej polityce popełniły przed Stu Laty jakiś zasadniczy błąd. Jeszcze większy błąd popełniły one na Wschodzie w okresie drugiej wojny światowej, na co jakże wyraźnie wskazuje w swoich dziełach Józef Mackiewicz i zwłaszcza Władysław Studnicki, pomimo że obydwaj wychodzą z odmiennych przesłanek. Nasuwają się więc pytania o naszą, dziś, współczesność. Czy to aby Polska nie popełnia błędu psiocząc na gazociąg Nordstream, zamiast się do niego gdzieś nieopodal Świnoujścia po prostu podpiąć? Lecz to przecież nie kłóci się z przyjmowaniem gazu z innych, także zaoceanicznych źródeł. My tylko zapytujemy.
Atoli w roku 1918 wojska zachodnioukraińskie zawdzięczały swoją siłę w znacznym stopniu polityce właśnie państw centralnych, niemieckiej i austriackiej. Toteż co do fotografii obrazujących wydarzenia z przełomu roku 1918/1919 liczebnie dominuje w albumie Wieliczki tematyka walk o Lwów – aż 77 obrazów; oraz o Przemyśl – lecz tu tylko 3.
Niektórzy Polacy do walki powrócić jeszcze nie mogą, gdyż siedzą zamknięci w obozach jenieckich – 12 zdjęć przedstawia oczekujących w zakarpackim Huszt i Maramuresz na proces o zdradę stanu legionistów Drugiej Brygady, 4 zaś więzionych w Niemczech oraz na terenie Królestwa legionistów wziętych do niewoli pod Kaniowem oraz POW-iaków. Kto zaś pozostaje na wolności, szykuje się do walki w ramach Polskiej Siły Zbrojnej (Polnische Wehrmacht) – 7 zdjęć – po zwierzchnictwo nad którą sięga w październiku Rada Regencyjna; jej w tej części albumu poświęcono 4 zdjęcia (w części dla roku 1917 więcej).
POW stoczyła z Niemcami krwawą potyczkę na Podlasiu; to obrazują 2 fotografie. Zrzucaniu okupacji w Warszawie i Krakowie oraz zawiązywaniu się nowych władz poświęcono 28 obrazów; w tym mieści się przekazanie Józefowi Piłsudskiemu przez Radę Regencyjną władzy nad Polską. Koniec wojny światowej i równocześnie z nim wzniecona rewolucja w Niemczech – oto kolejne 2 obrazy.
U progu zimy akcja antyniemiecka przenosi się z obszarów dotąd okupowanych na ziemie wciąż stanowiące integralną część Rzeszy (acz już bez cesarza, który był abdykował), stąd w tej tylko części albumu mamy łącznie 38 zdjęć z Powstania Wielkopolskiego (następne dalej). Widok m.in. zdobyczy wojennej na poznańskiej Ławicy robi wrażenie.
Czy dokładnie znamy kulisy tego powstania? Początkowo powstania bez wodza i bez sztabu! Jaki mechanizm zadziałał, że oto płomienne przemówienia Mistrza Paderewskiego wystarczyły, aby wzbudzić nader skuteczną akcję militarną? Polskie powstanie stanowiło wszakże znakomitą antyniemiecką dywersję przed mającą się niebawem rozpocząć paryską konferencją pokojową. Z drugiej zaś strony Polacy, pod warunkiem że zwyciężą, będą mieli gwarancję, że chociaż ta największa część zaboru pruskiego już jest w ich rękach, więc nie musi być ona dopiero „przyznawana” im przez zachodnie mocarstwa.
Atoli owe mocarstwa, ściślej zaś Francja, miały we Wschodniej Europie jeszcze innego sojusznika, mianowicie Czechosłowację; i chciały go nieco wzmocnić, kosztem Polski właśnie. Stąd powstało zagadnienie Spisza i Orawy – 6 zdjęć – i wreszcie czeska styczniowa (1919) inwazja na Śląsk Cieszyński – 11 zdjęć.
Zanim to nastąpiło, „na drugim krańcu Polski” bolszewicy doszli do Wilna i zdobyli je w walce stoczonej z nowo utworzoną polską Samoobroną Wileńską – 5 zdjęć. Możemy zobaczyć, jak wyglądał ten pierwszy „Łupaszka”, pierwowzór polskich oficerów-partyzantów przyjmujących po nim ten pseudonim – ówcześnie rotmistrz Jerzy Dąmbrowski. Rzeczywiście miał wyłupiaste oczy, a to z przyczyny dolegliwości tarczycy, o czym czytamy w biografii autorstwa Tomasza Strzembosza.
Wyodrębniony przez nas okres kończy się w styczniu 1919 roku. Ostatnia zatem sekcja fotografii, na jaką tu chcemy wskazać – 17 obrazów – dotyczy ówczesnych wyborów sejmowych oraz już lutowych początków Sejmu Ustawodawczego.
Czego nam w tych prezentacjach nieco brakuje, to zwłaszcza liczniejszych danych o ważnych sprawach z dziedziny niewojskowej, w tym o organizowaniu polskiej państwowości przez Radę Regencyjną, lecz także informacji o owym „wrzeniu rewolucyjnym”, jakie od listopada 1918 r. ogarniało coraz szerzej ziemie polskie. Może brakowało czytelnych fotografii obrazujących oba te historyczne procesy czy też zjawiska, bardzo w Drugiej Rzeczypospolitej „niepopularne”, zwłaszcza zaś po roku 1926.
Warto dodać, że tenże sam Maciej Wieliczko opracował i wydał w roku 1934 w Warszawie mniejszą pozycję o tej samej tematyce, zatytułowaną: „Album zjednoczenia. Pamiątka Piętnastolecia Odzyskania Niepodległości” (format B5, ss. 200), którego fotograficzna narracja zaczyna się w styczniu roku 1919, a kończy na zamachu majowym roku 1926 (tak jak w przypadku „Polski w pierścieniu prób i ognia”, sic!). Zdjęcie na s. 195 jest zatytułowane „Marszałek Piłsudski w gronie wiernych wodzów”, pod którym zamieszczono 12 stosownych nazwisk. Z tego by wynikało, że zamieszczone pod nimi dalsze 19 nazwisk należy do wodzów „niewiernych”, najwidoczniej samemu Marszałkowi.
Redaktor takiego określenia wprost nie używa, poprzestając na podaniu informacji, że: „W związku z przewrotem (majowym – M.D.) nastąpił rozłam w wojsku. Część wojska wypowiedziała się za Marszałkiem, część za Prezydentem. Akcją prorządową kierowali…”, i tu właśnie podane są owe nazwiska „niewiernych”.
Przyznajmy, że jest to bardzo przewrotne posunięcie – aby tej heroicznej opowieści o wieloletnim procesie odzyskiwania przez Polskę Niepodległości nie kończyć ani na pokonaniu bolszewików, ani na wykreśleniu do reszty granic Rzeczypospolitej, ani nawet na międzynarodowym uznaniu tychże granic, lecz pociągnąć narrację jeszcze troszkę, i jeszcze troszkę, o ten roczek, i dwa, i trzy, aż do odbytego w maju 1926 roku kolejnego „triumfu Marszałka”… Ale, tym razem, nad kim? I w imię czego?
Nie dziwmy się więc, że dzisiaj, kiedy nie żyje już od dawna ani jeden świadek wydarzeń z roku 1926, a tym bardziej tych z lat 1918-1921, owa „grupa rekonstrukcyjna sanacji” (tę nazwę zapożyczamy) lepi ów przekaz o polskiej historii Sprzed Stu Lat z dowolnie przez nią dobieranych elementów, niewygodne zaś dla niej elementy swobodnie odrzucając i przemilczając.
Piszący niniejsze jest autorem opublikowanej w roku 2013 koncepcji pomnika generała Tadeusza Jordan Rozwadowskiego dla Warszawy. Jak się okazuje, inni PT Rodacy myślą podobnie, skoro jesienią mijającego 2018 roku ogłosił swoje powstanie Komitet stawiający sobie, w ogólnych zarysach, ten sam cel. Ciekawe, jak w tym kontekście rozwinie się polemika pomiędzy dzisiejszymi „wodzami wiernymi” i „niewiernymi”.
Marcin Drewicz, grudzień 2018
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!