Coraz wyraźniej zarysowuje się dominacja lewicy na polu językowym. Jak ważny jest to obszar, świadczy fakt, iż panując nad językiem, można narzucić społeczeństwu własne konstrukty ideologiczne, które później – nawet nieświadomie – będą powielane.
***
Równość – jedno z najważniejszych pojęć lewicy, które utożsamia ona jako równy podział kapitału, co z kolei prowadzi nas do równości wyników. Stąd też taka moralna pewność lewicy co do łupienia bogatszych obywateli (vide Partia Razem z 75% podatkiem). Jednak naszym nadrzędnym celem powinna być równość szans dla każdego, nie zaś likwidacja indywidualności, na rzecz zrównania każdego do szarej masy. Co więcej, nierówności są i będą istnieć w dobrze działającym społeczeństwie, gdyż ludzie posiadają różne zdolności, a uczciwe społeczeństwo powinno premiować wybitne jednostki, lub takie, które ciężej pracują na rzecz wybicia się z przeciętności. Także życie pokazuje, iż sami chętnie akceptujemy nierówności. Jak podaje dr Jordan Peterson – w Skandynawii stosuje się maksymalne równouprawnienie, a mimo to nierówności pogłębiły się, gdyż mężczyźni chętniej garną się na inżynierów, zaś kobiety chętniej wybierają zawód pielęgniarki. Czas skończyć z ideologicznym zaślepieniem radykalnej równości i pozwolić ludziom, aby sami wybierali własną ścieżkę.
Faszyzm – nastały czasy, gdy każdego już można nazwać faszystą, zarazem deprecjonując to konkretne pojęcie. Faszyzm stał się kołkiem ciosanym na głowach ludzi jawnie występujących przeciw współczesnej lewicy, a już najmocniej uderza on w narodowców i członków Marszu Niepodległości. Głupotę i szkodliwość używania tego pojęcia jako młotka, ukazała sytuacja z Bawerem Aondo-Akaa, który został posądzony o faszyzm (z racji tego, iż był uczestnikiem Marszu), przez byłego premiera Belgii Guya Verhofstadta. Warto wspomnieć, iż Bawer to doktor teologii, który jest niepełnosprawny, czarnoskóry i z wielkim sercem – naprawdę daleko mu do krwistej ideologii faszyzmu, a i tak przeklejono mu tę łatkę. Rzucając tym pojęciem na prawo i lewo (głównie na prawo) w tak wielu nieuzasadnionych przypadkach, banalizuje się tę konkretną ideologię, która ma na swoim koncie miliony ofiar! Choćby z szacunku do nich powinno ukrócić się ten cyniczny proceder. Czyżby rację miał Winston Churchill prorokując: „faszyści w przyszłości będą sami nazywali siebie antyfaszystami”?
Antysemityzm – kolejne hasło, które pełni rolę deprecjonującej łaty. Nikt nie określił tego lepiej, niż Joseph Sorban: „Kiedyś antysemitą był ten, kto nienawidził Żydów. Dzisiaj antysemitą jest ten, kogo nienawidzą Żydzi.” Lewica ma zapędy totalitarne, gdyż nie obchodzi jej wolność słowa – każdego osobnika, który ośmieli się wypomnieć środowiskom żydowskim ich grzechy, błędy lub zbrodnie, automatycznie piętnuje hasełkiem „antysemita”. Obrzydliwe jest to, iż tak samo jak faszyzm, dewaluuje się to pojęcie dla własnych celów politycznych. No bo, gdy uda się zdyskredytować reputację oponenta, to jego argumenty nie będą już miały tak silnego oddziaływania na społeczeństwo. Trochę głupio przyznawać rację krwiożerczemu antysemicie, czyż nie?
Radykalizm – aktualnie pojęcie to ma charakter pejoratywny, choć zupełnie niesłusznie. Często lewica stara się zawstydzić katolika zarzutem, iż jest radykałem, a zwłaszcza gdy ośmieli się on publicznie opowiada za życiem nienarodzonych dzieci i przeciwko in-vitro, zaś za zdrową rodzinę uznaje jedynie związek kobiety i mężczyzny. Kluczem do zohydzenia radykalizmu były islamskie grupy terrorystyczne, które od prawa do lewa nazywa się radykalnymi. Wówczas od radykała do mordercy mały krok. Problem w tym, iż radykalizm chrześcijański cechuje się miłością, nie zaś nienawiścią, zaślepieniem lub przemocą. Co więcej, tylko katolikiem może zostać osoba radykalna, dlatego też ta manipulacja jest tak niebezpieczna dla osoby wierzącej. Ewangelia bez radykalizmu traci sens, a droga Jezusa należy do najbardziej radykalnej z możliwych, gdyż pod prąd trendom tego świata.
Demokracja – święta krowa III RP. Jest traktowana jak najwyższa wartość, dogmat nie do podważenia. Jeżeli ktoś zdobędzie się na czelność zakwestionować tę świętość, wówczas nie ma co liczyć na poważną dyskusję, lecz zostaje odesłany na margines, jako zwolennik totalitaryzmu, lub w najlepszym wypadku jako wariat. Jednak w rzeczywistości demokracja to najzwyklejszy system, który z całą pewnością nie jest wolny od wad. Przykład? W starożytnych Atenach demokratycznie zmuszono Sokratesa do wypicia cykuty, a u naszych zachodnich sąsiadów w taki sam sposób wskazano Adolfa Hitlera na przywódcę. Ba, głos inteligenta i głos głupca, a także głos człowieka zdemoralizowanego jak i kogoś szlachetnego mają taką samą wartość. A zatem nie pozostaje nic innego, jak nie dać się ponieść szaleństwu i przywrócić zdrowy rozsądek, czyli mieć do demokracji dystans. Wyjątkowo bliskie jest mi nie tylko słynne powiedzenie Churchilla, iż: „Demokracja jest najgorszą formą rządów, ale nic lepszego nie wymyślono”, ale przede wszystkim: „Najlepszym argumentem przeciwko demokracji jest pięciominutowa rozmowa z przeciętnym wyborcom.”
Miłosierdzie – racje miał C.S. Lewis pisząc: „Miłosierdzie oderwane od sprawiedliwości staje się niemiłosierne.” Wówczas staje się swą karykaturą. Miłosierdzie jest dziś w modzie, lecz tylko jako usprawiedliwienie dla naszych słabości. Myli się miłosierdzie z pobłażliwością, gdyż nie modnie jest wskazywać, że ktoś podąża ścieżką zła. Masz nakaz go kochać i akceptować takim jakim jest, a on przecież żyje tylko w zgodzie z tak popularnym dziś hasełkiem „bądź sobą”. Cóż, jest to kompletne poplątanie, gdyż jedynie mogę być miłosierny dla kogoś, gdy zwracam mu uwagę na czynione zło. Znaczy to, że zależy mi na nim, na jego losie, poprawie, dobru i zbawieniu. Prof. Remi Brague: „Miłosierdzie nie polega na prostym wymazywaniu win. Nie można przecież tak po prostu przejść do porządku dziennego. Jakby ktoś nadepnął na odcisk i powiedział: «nic się nie stało» albo «nic nie poczułem»”. Dziś miłosierdzie stało się synonimem przebaczenia i wymazania błędów, bez poniesienia konsekwencji, co jest jawnym gwałtem na sprawiedliwości. Paradoks jest taki, iż taką postawą szkodzimy samemu grzesznikowi i działamy na jego szkodę, co jest doprawdy niemiłosierne.
Tolerancja – mylimy ją z afirmacją. Ileż dziś mówi się w polskich – ale także światowych – mediach o braku tolerancji w kontekście braku akceptacji odmiennych poglądów. Jednak wiele prawdy powie nam źródłosłów łaciński tolerare, który oznacza: znosić, wytrzymywać, przecierpieć, zaś słownik PWN jasno tłumaczy, iż tolerancja to: „poszanowanie czyichś poglądów, wierzeń, upodobań, różniących się od własnych”. Paradoksem jest fakt, iż tak naprawdę tylko te osoby (ci „nietolerancyjni”) mogą być tolerancyjni względem członków lewicy, gdyż nie zgadzają się z nimi, a mimo to ich nie prześladują. Z kolei nietolerancyjni względem siebie są zwolennicy lewicy, gdyż nie można tolerować czegoś z czymś się zgadzasz! Tolerować można tylko coś co ma dla ciebie charakter pejoratywny. Abp. John Sheen: „Tolerancja nigdy nie odnosi się do rzeczy dobrych. Dobra nie należy tolerować; należy je raczej pochwalać; należy je kochać. Nigdy nie powiesz: «Stoleruję pysznego befsztyka na obiad». Czy tolerujesz patriotyzm? Czy tolerujesz naukę? (…) Z pewnością nie toleruję takich aktów miłości bliźniego. Pochwalam je i chciałbym, aby inni czynili podobnie.” Pamiętać także należy, iż nie wolno nam wszystkiego tolerować. Nie dajmy z siebie zrobić wariatów. Aktualnie jest ogromna presja, aby uchodzić za tolerancyjnego, czyli w rozumieniu lewicy akceptującego wszystko. To niebezpieczny pogląd. Radykalny pluralizm prowadzi do groźnych paradoksów – bo czy można tolerować nietolerancję? Zdrowa tolerancja nie powinna tolerować czystego zła, a takim można nazwać ideologie komunizmu, nazizmu etc.
Przymus – jest to jedno z pojęć, któremu najmocniej przypina się pejoratywną łatkę, co jest olbrzymim przekłamaniem. Coraz częściej słyszy się głosy, że nie można do niczego przymuszać dzieci, co zakrawa na Himalaje absurdu. Nie zmuszając dzieci np. do nauki, zdrowego odżywania lub mycia, z powrotem trafilibyśmy na drzewa. Co więcej, to przymus – mowa tutaj tylko i wyłącznie o przymusie niepatologicznym – jest najważniejszym czynnikiem do osiągania sukcesów w życiu. Tylko dzięki niemu możemy zrobić progres w jakiejkolwiek dziedzinie – nauki, sportu itd. Skutecznie zabija on lenistwo, które odpowiedzialne jest za regres i degrengoladę. To także jedyny czynnik prawdziwej satysfakcji. Wielcy, których nazwisko skanduje sto tysięcy ludzi na stadionie, lub ci, którzy poprzez odpowiedni sposób smagania palcami po klawiszach doprowadzają do wzruszenia największych twardzieli, osiągnęli sukces poprzez hektolitry potu, łez i niezliczonej liczby godzin w samotności powtarzając raz za razem jedno i to samo, nie dając się zwątpieniu i zmęczeniu. A zatem zmuszając się do tego. Również tylko przymus da nam prawdziwą wolność – poprzez zdobycie odpowiednich kwalifikacji w młodości, które przełożą się na dobrą pracę, co pozwoli osiągnąć finansowy dobrobyt, a dzięki niemu można stać się niezależnym, czyli prawdziwie wolnym. Zohydzając przymus, lewica proponuje powrót do prymitywizmu i zakończenia cywilizacji nowych technologii, z których notabene tak ochoczo korzysta.
Polityczna poprawność – Wg słownika oznacza ona „unikanie wypowiedzi lub działań, które mogłyby urazić jakąś mniejszość, np. etniczną, religijną lub seksualną”. Problem polega na tym, iż uczucia są sferą stricte subiektywną i to co dla jednego może być obrazą, dla kogoś drugiego już niekoniecznie. Jest to najzwyklejsza cenzura ukryta pod przykrywką wzniosłych haseł. Polityczna poprawność stała się wygodną bronią z walce z ludźmi o mniej „postępowych” poglądach. Wiele lat temu Waldemar Łysiak trafnie ją scharakteryzował, naśmiewając się, iż dziś „najlepiej być czarną lesbijką o nazwisku Fernandez, wyznania konfucjańskiego, bo wtedy ma się pięć dodatkowych punktów w każdym układzie (…) dwa za mniejszości narodowe, jeden za mniejszość płciową, jeden za mniejszość seksualną i jeden za mniejszość religijną.” Polityczna poprawność to skuteczny knebel w ideologicznej walce, dzięki któremu można nazwać czarne białym i vice versa.
Damian Nejman
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!