Przyszłość Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej – jedynej tego typu placówce w południowo–wschodniej Polsce, która specjalizuje się w leczeniu chorób nowotworowych – wciąż jest niepewna. Rozpoczęta blisko sześć lat temu budowa szpitala nie jest zakończona. Ponadto Centrum co chwilę zarządzane jest przez przypadkowe osoby – informuje Telewizja Trwam.
Problemy Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej zaczęły się w 2015 roku, jeszcze za poprzednich rządów. Ówczesny zarząd województwa, z marszałkiem Sławomirem Sosnowskim na czele, najpierw utrudniał rozbudowę placówki, a następnie na początku 2016 r. zwolnił z funkcji dyrektora prof. Elżbietę Starosławską, zarzucając jej niegospodarność i nieprawidłowości w przetargach.
– Już dziś mamy 100 procentową pewność, żadne organa, które są do tego uprawnione – że tak powiem – nie potwierdziły, a wręcz wszystkie te zarzuty zostały prawomocnie oddalone – powiedział Marian Król, przewodniczący regionu środkowo-wschodniego NSZZ „Solidarność”.
Osiągnięcia prof. Elżbiety Starosławskiej w budowię Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej są nie do przecenienia. Władze województwa przez prawie dwa lata nie potrafiły uporać się z inwentaryzacją majątku Centrum i rozpisaniem nowego przetargu na jego rozbudowę. Ogłoszono go dopiero w marcu ubiegłego roku.
– Naraził jednostkę szpitala na wielkie straty, bo dokończenie, by szpital był właśnie taki wysokospecjalistyczny, pełnoprofilowy, żeby został, trzeba by było tam około (dołożyć) 10 do 20 milionów. Dziś mówi się, że to dokończenie będzie kosztowało 70 milionów, a być może więcej, bo trzeba jeszcze patrzeć na to, że część tego wyposażenia, które już powinno funkcjonować dwa lata temu, nadal jest w przysłowiowych paczkach – dodał Marian Król.
Więcej:
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!