W systemowe zwalczanie ASF muszą się włączyć rolnicy. Dopóki będą tylko obserwatorami całego programu zwalczania ASF oczekującymi, że wszystko załatwi za nich państwo, nie zwalczymy pomoru świń – ocenił prof. Zygmunt Pejsak podczas wtorkowej debaty zorganizowanej przez PAN.
O tym, czy dodatkowe odstrzały dzików w obliczu epidemii afrykańskiego pomoru świń (ASF) w Polsce są koniecznością mowa była podczas debaty zorganizowanej we wtorek przez Polską Akademię Nauk. Prezes PAN prof. Jerzy Duszyński zapowiadając dyskusję na temat odstrzału dzików w obliczu epidemii ASF powiedział: “To kwestia, która ma olbrzymi ładunek emocjonalny. Do tego dochodzi troska o dobrostan naszej przyrody, jak i o kwestie gospodarcze, hodowlane, rolnicze”.
Jeden z wykładów wygłosił specjalista od chorób świń prof. Zygmunt Pejsak z Międzyuczelnianego Centrum Weterynaryjnego UJ-UR w Krakowie. Według niego najważniejszym czynnikiem, który zapobiegać może rozprzestrzenianiu się ASF, jest bioasekuracja. Mówił, że gdyby wszyscy hodowcy przestrzegali zasad bioasekuracji, afrykański pomór świń byłby w populacji dzików, ale nie przenosiłby się do chlewni.
Kolejna uczestniczka debaty PAN dr Karolina Petrović z Instytutu Biologii Ssaków PAN wyjaśniała, że do zakażenia może dojść, kiedy np. człowiek ma kontakt z zarażonym dzikiem np. podczas polowania. Zwróciła uwagę, że w trakcie polowania brudzą się myśliwi, ich ubrania, buty, samochody, przyczepy, psy myśliwskie. Za ich pośrednictwem wirusy mogą trafić do zagrody i zarazić świnie.
Dr Petrović wymieniła zasady bioasekuracji. Wskazała znaczenie tego, by nie karmić zwierząt gospodarskich paszą niewiadomego pochodzenia ani paszą pochodzenia zwierzęcego. Ważne jest też to – mówiła – by na wjazdach i wyjazdach do chlewni stosować maty dezynfekujące. Inną ze wspomnianych przez nią zasad jest to, by nie wchodzić do chlewni w ciągu 72 godzin od uczestnictwa w polowaniu.
Badaczka mówiła, że ASF nie jest przenoszony przez kleszcze zamieszkujące Polskę.
Prof. Zygmunt Pejsak zaznaczył: “Tak długo, jak długo rolnicy będą tylko obserwatorami całego programu zwalczania (ASF – przyp. PAP) i będą oczekiwali, że państwo za nich wszystko załatwi, tak długo nie zwalczymy pomoru. Oni też muszą (…) być elementem systemowego zwalczania pomoru. Oni muszą być odpowiedzialni za kontrolowanie zasad bioasekuracji w każdej wiosce, w każdym gospodarstwie. To powinno być usankcjonowane administracyjnie” – powiedział prof. Pejsak.
Kolejnym ważnym elementem walki z ASF, o którym mówili naukowcy jest zbieranie ciał padłych dzików. Prof. Pejsak mówił, że dzik zakażony ASF roznosi wirusy tylko przez krótki czas – np. przez tydzień – dopóki nie padnie. Tymczasem wirusy w ciele padłego zwierzęcia utrzymywać się mogą i przez kilka miesięcy. Naukowiec zwrócił uwagę, że kiedy wśród świń wykryje się ASF, wybija się od razu całe stado, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby. “A ciało dzika może leżeć miesiącami. Gdzie tu konsekwencja?” – pytał. Wyjaśniał, że dziki – choć to padlinożercy – nie są kanibalami. Jeśli mają więc co jeść, nie ruszą padłego dzika. Mimo to mogą się zarazić ASF jedząc choćby larwy, które odżywiały się taką padliną.
Zdaniem naukowca problem związany z poszukiwaniem padłych dzików (nie tylko w lasach, ale i na polach), zbieraniem ich i utylizowaniem, powinien być rozwiązany systemowo.
Naukowcy są jednak zdania, że odstrzał dzików również jest konieczny w walce z ASF. Prof. Pejsak podawał, że populacja dzika w Polsce stale rośnie. Zwracał uwagę na to, że na wschodzie Polski, gdzie mamy do czynienia z ASF, gęstość dzików jest mniejsza niż na zachodzie Polski. Jeśli więc ASF dotrze na zachód, choroba będzie się rozprzestrzeniała znacznie szybciej niż dotąd. “Musimy je odstrzeliwać w sposób odpowiedni” – powiedział o dzikach.
Dr Karolina Petrović dopytana przez PAP potwierdziła, że również jej zdaniem taki odstrzał powinien mieć miejsce, żeby ograniczyć szkody w rolnictwie. Jak jednak zaznaczyła, należy dbać o to, by populacja dzika nie zmniejszyła się w sposób drastyczny. Dodała, że dodatkowy odstrzał powinien być prowadzony w strefach, gdzie występuje ASF i obszarach przylegających, a nie na obszarze całego kraju. Opowiadała też o dodatkowych ryzykach związanych z polowaniami – podczas nich dziki są płoszone i mogą roznosić ASF na większe odległości.
Prof. Pejsak podsumowując dyskusję powiedział: “Nie ma żadnych wątpliwości, że odpowiedzialnym za szerzenie się pomoru w Polsce jest przede wszystkim człowiek. Ale im więcej mamy wirusa w lesie i na polach, tym większe jest ryzyko, że człowiek popełni błąd i przyniesie wirus z lasu lub pola do chlewni. Dlatego musimy ograniczyć populacje dzików” – mówił.
ASF (Afrykański pomór świń) jest zaraźliwą i przebiegającą z wysoką śmiertelnością wirusową chorobą dzików i świń. W Polsce wirus ASF wykryto po raz pierwszy w lutym 2014 roku 800 metrów od granicy z Białorusią. Od tamtego czasu występowanie ASF zanotowano w województwie podlaskim, warmińsko-mazurskim, lubelskim i mazowieckim. Pomimo podejmowania różnych środków zaradczych choroba rozprzestrzeniała się na nowe obszary.
PAP – Nauka w Polsce
Ludwika Tomala
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!