Tak po prawdzie to nowa „Podstawa” jest swoistą synkretyczną mieszaniną religijną, czego inne jeszcze przesłanki tu przywołamy. Pozostajemy tu zaś nadal na owym, jak się okazuje, krytycznym poziomie starszej Ośmioletniej Podstawówki (uczniowie w wieku 11-14 lat) i szukamy wiadomości o grzechu pierworodnym. Jest! W potoczystym streszczeniu Starego Testamentu można wszakże wyłuskać „grzech pierwszych rodziców” (A.11.1.), oraz wspomniane już dosłownie pojęcie „grzechu pierworodnego” (A.11.3., s. 62). Ale o Raju i o wygnaniu z Raju jakoś się wzmianek nie doszukaliśmy.
Według „Podstawy” dla Szkół Ponadpodstawowych, jak o nieomal wszystkim, tak i o grzechu pierworodnym trzeba powtarzać, poprzez realizację „Wymagań”: A.12.1. „wyjaśnia istotę grzechu pierwszych rodziców”, tak jakby poprzednio jeszcze tego wystarczająco nie wyjaśnił. Poza tym: A.12.2. „poprawnie interpretuje biblijną historię grzechu pierworodnego” (s. 102). O!? Dlaczego właśnie w tym przypadku Autorzy „Podstawy” akcentują poprawność w interpretacji? Czyżby w pozostałych przypadkach nie trzeba było o nią zadbać?
Zagadnienie grzechu Pierwszych Rodziców nieco burzy zalewającą cały omawiany tu dokument frazeologię wyprowadzoną z hasła, by tak rzec, miłosierdzia bez sprawiedliwości. Oto „Treść” dla starszej Podstawówki: A.7. „Działalność złego ducha (szatana); istnienie piekła” (s. 60). A jednak! Do tego jest sześć „Wymagań”:
A.7.1. „(uczeń) przedstawia prawdę o dobroci stworzonego świata”; A.7.2. „wskazuje przyczyny zła”; A.7.3. „wyjaśnia pojęcie wolnej woli”; A.7.4. „przedstawia skutki zła (grzechu)”; A.7.5. „opisuje sposoby działalności złego ducha”; A.7.6. „wyjaśnia czym jest piekło” (s. 60). Ale – zauważmy – te elementarne wyjaśnienia uczeń ma czynić jakże późno, bo przecież dopiero od V klasy Szkoły Podstawowej.
„O dobroci stworzonego świata”? Ale na jakim etapie jego dziejów? „I widział Bóg, że było dobre” – to jedno. Lecz podział na Królestwo Boże i Królestwo Ziemskie, na Tamten i na Ten Świat, to drugie. Co ma więc „przedstawiać” ten biedny uczeń?
Otóż to! To jest właśnie dobra okazja do zanurzenia się w tym jakże rozległym i fascynującym oceanie Teologii Moralnej, który powinien wprost zalewać szkolną katechizację od Przedszkola do Matury, ale – co wynika z treści „Podstawy” dla wszystkich pułapów edukacyjnych – wcale nie zalewa, niestety. „Katolicka Etyka Wychowawcza” autorstwa Sługi Bożego o. Jacka Woronieckiego i podobne jej dzieła są Autorom „Podstawy” najwidoczniej obce.
Dodajmy tu jeszcze dwie z pięciu „Postaw” dla „Treści” A.7. „Działalność złego ducha”: A.7.d. „(uczeń) wierzy w istnienie piekła i szatana”; A.7.e. „podejmuje walkę z pokusami w swoim życiu” (s. 60). Doprawdy, drobiazg; gdzieś tam w narożniku przez Autorów „Podstawy” dopisany… Pewien katolicki ksiądz średniego pokolenia – chyba nawet ksiądz-doktor – karcił i wręcz upokarzał swego rozmówcę wykrzykując przy świadkach, co następuje: „Proszę pana, my przecież jesteśmy chrześcijanami, więc my wierzymy w Chrystusa, a nie w szatana…!”. No, ale jednak ośmioklasowy podstawówkowicz ma wierzyć i w Jednego i w drugiego.
W czasach nie tak odległych na wsi, a w nieco dawniejszych także w mieście, nie było z tym u nas problemu nawet dla najmniejszego dziecka. Otóż w zimowym okresie grudniowo-lutowym chadzali po wsiach przebierańcy, zrazu kolędnicy, a po nich zapustnicy, którzy całą Historię Zbawienia własnym sumptem przed ludźmi odgrywali; pamiętamy to dobrze. Teraz też tak się jeszcze dzieje, zwłaszcza w naszej góralszczyźnie.
Umorusany diabeł fikał kozły i ścierał się z białym aniołem; kostucha ścinała złego króla Heroda, ten zaś szedł z diabłem do piekła… Dla najmniejszych nawet dzieci wszystko było jasne i przejrzyste.
Skoro o Jasełkach mowa. W „Podstawie”, w kilku miejscach, mamy powiedziane, tu dla ucznia młodszej Podstawówki, że on mianowicie A.4.b. „przyjmuje Maryję za swoją Matkę i okazuje jej szacunek” (s. 33). Tylko szacunek? I czy aby na pewno szacunek? Bo przecież dotąd mówiło się i pisało, właśnie z szacunkiem i z uwielbieniem: Matkę Przenajświętszą, Matkę Bożą lub Najświętszą Maryję Pannę… To ostatnie imię wolno było pisać skrótem NMP.
A w ilu to szkołach, także tych głośno ogłaszających się jako „katolickie”, wystawia się co roku Jasełka, w których wszystkie role – powtarzamy: wszystkie! – są odgrywane przez uczniów danej szkoły, więc również rola Matki Najświętszej, Świętego Józefa, a także Bożego Dzieciątka, którym ma być nowonarodzony braciszek albo siostrzyczka (sic!) któregoś z uczniów.
Ci dawniejsi, wiejscy (i miejscy) kolędnicy-zapustnicy nawet by o tym nie pomyśleli, nawet by się nie ośmielili. Oni Święte Osoby przedstawiali w postaci figurek w misternie przez siebie zawczasu przygotowanej szopce. A sami harcowali – był tam i Żołnierz, i Bocian, i Turoń, i Niedźwiedź, i Cyganka (przebrany chłopak), i Żyd (często tylko przebrana kukła), i kto tam jeszcze. Lecz dziś zapewne „polityczna poprawność” zabrania eksploatować w ten sposób przynajmniej dwie ostatnie z wymienionych postaci; tym bardziej, że obydwu się w czasie przedstawienia trochę dostawało po grzbiecie. Oby się uchował chociaż ten Niedźwiedź, Turoń, Bocian, Żóraw i inni. Mówimy tu o Historii Zbawienia przedstawianej przez przebierańców w Jasełkach i w inscenizacjach zapustnych oraz wielkopostnych. Ale przecież bez postaci Żyda, bez takiego choćby Judasza, czy Heroda opowieść o Historii Zbawienia jest niepełna, więc heretycka.
Jesteśmy wszakże przekonani, że to – niestety – bynajmniej nie względy o prawowierność tejże Historii popchnęły Autorów „Podstawy” do zamieszczenia w niej „do wierzenia” następujących treści, a rzecz ta nie ma precedensu w całej historii Kościoła Świętego!!! Wciąż ta nieszczęsna starsza Podstawówka (klasy V-VIII):
„Treść”: A.12. „Judaizm; związek między ludem Starego a Nowego Przymierza” (s. 63). I oczywiście ani mowy tu nie ma o tym kardynalnym rozróżnieniu, czy chodzi tu o judaizm biblijny, będący wszakże częścią dziedzictwa chrześcijańskiego, czy o ów judaizm rabiniczno-talmudyczny nie mający związków z katolicyzmem (bo z niektórymi odłamami protestantyzmu owszem, tak).
Teraz występuje w „Podstawie” ciężka artyleria rakietowa, która nas, naiwnych sobie dzisiejszych katolików, zasypuje gradem pocisków, teraz już wprost od ambony, od ołtarza, niestety. Oto cztery „Wymagania” do tejże „Treści”: A.12.1 „(uczeń) uzasadnia, że Izrael jest nadal narodem wybranym”; A.12.2. „wskazuje na różnice i podobieństwa między judaizmem a chrześcijaństwem (wiara w Boga, etyka – przykazania Boże, Stary Testament jako Słowo Boże, nadzieja na ostateczne nadejście Królestwa Bożego); A.12.3. „uzasadnia, że antysemityzm jest grzechem (sic!)”; A.12.4. „podaje, kiedy w Kościele obchodzimy Dzień Judaizmu”.
Do tego mamy dwie „Postawy”: A.12.a. „zachowuje szacunek wobec wyznawców judaizmu”; A.12.b. „przeciwstawia się antysemityzmowi” (s. 63).
O, rodzice katolicy-Polacy! Czy Wasze dzieci wciąż jeszcze uczęszczają na szkolną, pozornie „katolicką”, katechizację prowadzoną na właśnie takiej „Podstawie”? Zabierajcie je stamtąd czym prędzej! Zbierajcie się w grupę rodzin, znajdźcie jakiegoś porządnego księdza lub świeckiego nawet katechetę, i niech ta osoba – raz w tygodniu powinno, acz może nie w każdym semestrze, wystarczyć – prowadzi dla tak zebranej gromadki Waszych dzieci tę prawdziwie katolicką katechizację! Religia w wydaniu szkolnym nie jest wszakże w dzisiejszej Polsce przedmiotem „obowiązkowym”; i bez szkolnej Religii można ukończyć z powodzeniem daną szkołę i być dopuszczonym do egzamimu dojrzałości. Niech ta okoliczność, na jaką przez lata wszakże narzekaliśmy, w obecnych nowych warunkach odegra – paradoksalnie – rolę pożyteczną dla Wiary i Kościoła!
Ale to nie koniec. Czyżbyście zapomnieli o Szkołach Ponadpodstawowych? Że oto całe to kłębowisko ma ogarniać tylko Podstawówkę? Bo „Oni” nie zapomnieli. Oto „Treść”, dla wszystkich, więc także dla Trzyletniej Zawodówki-Branżówki: A.3. „Religie a chrześcijaństwo”; i od razu „Postawy” – tresura postaw – A.3.a. „(uczeń) rozwija postawę otwartości, tolerancji i dialogu, rozumianego jako poszukiwanie prawdy (sic!!!), skoncentrowanego na dobru”; lecz zarazem: A.3.b. „utożsamia się z wyznawaną wiarą”.
Tak więc to 15-letnie dziecko, ale i to nieco starsze, całe życie wychowywane w przekonaniu, że zna już ono i tę Prawdę, i to Dobro, i to Piękno w Najświętszej Osobie Jezusa Chrystusa, i które przecież „utożsamia się z (tą Chrystusową) wyznawaną wiarą”, stawiane jest raptem w opozycji do owej Prawdy, na której „poszukiwanie” ma ono właśnie, ni stąd ni zowąd, wyruszać. Lecz, jakby tego było mało, takie „poszukiwanie” nigdy nie było udziałem ani tegoż dziecka, ani jego rodziców, dziadków, pradziadków etc., gdyż jedni drugim z pokolenia na pokolenie ową Prawdę jeszcze w kolebeczce przekazywali, i byli szczęśliwi, niczego im nie brakło; więc niczego nie musieli nagle i na czyjąś tam komendę „poszukiwać”. A tu raptem, w XXI już wieku, w 30-lecie Nowej Polski, taka siupryza!
Ciąg dalszy ma więc w Szkołach Ponadpodstawowych owa znana nam już z Podstawówki „szkoła wątpienia”. Jednym z „Wymagań” jest: A.1.3 „(uczeń, ale tylko w Szkole Średniej) charakteryzuje główne koncepcje dotyczące człowieka i świata” (s. 100). Ale jakie koncepcje? Religijne, filozoficzne, polityczne? On ma się „na Religii” kształcić w zakresie jednej koncepcji: religijnej-katolickiej, na gruncie filozofii znanej jako klasyczna; inaczej mówiąc – na gruncie tomizmu. To wszystko.
I znowu, kolejne „Wymaganie”: A.6.3. „analizuje znaczenie wolności dla wiary bądź niewiary człowieka” (s. 101). Przecież uczeń ma się na tych lekcjach właśnie utwierdzać we Wierze, a nie mędrkować, nowinkować i wątpić. Jeśli Autorzy „Podstaw” zapamiętali, lecz bez zrozumienia istoty rzeczy, jak to w pewnym określonym kontekście Jan Paweł II powiedział „Człowiek może powiedzieć Bogu ‘nie’”, to powinni też pamiętać co mówił dalej, a co sprowadza się do Ewangelicznego: „Panie, dokąd pójdziemy? Wszak Ty masz Słowa Życia Wiecznego”. I tyle.
Poczyniliśmy uwagę, że mianowicie nauczanie przedmiotu Religia powinno być w dużym stopniu nauczaniem etyki i moralności, które to zagadnienia w ludziach zwłaszcza młodych wywołują, a przynajmniej do niedawna wywoływały, żywe zainteresowanie i poruszenie, zwłaszcza gdy dotyczyły kaźdego z nich osobiście. Tak więc mamy oto Dział C-Formacja moralna.
Przykro się robi, gdy w tekście dla Przedszkola czytamy jakieś sofizmaty, zamiast tego, że przedszkolak powinien być miły, uczynny, koleżeński, uczciwy itd. W ogóle nazwy cnót prawie nie padają w tekście „Podstawy”, podobnie jak nazwy wad i grzechów. Na niedzielnych kazaniach też już ich od dawna po kościołach nie słyszymy, w „katolickim” radio też już nie.
Przed młodszym uczniem Podstawówki stawia się „Wymaganie szczegółowe”, aby uzasadnił on, iż C.1.4. „przykazania (Boże) strzegą wolności i godności człowieka” (s. 37). Czy Autorzy „Podstawy” słyszeli aby o np. „macierzyńskiej niewoli Maryi” lub o tym, że Chrystusowe „jarzmo” jest „lekkie i słodkie”? W jakim celu ładują wciąż oni polskiej dziatwie do główek gadaninę o – „religijnych” wszakże – swobodach, wyborach, wolnościach, o ocenianiu, dyskusjach, dialogach, skoro wiadomo, iż stosunek stworzenia do Stwórcy jest stosunkiem podporządkowania i posłuszeństwa? Lecz takich i podobnych pojęć w „Podstawie” nie znajdujemy. Tu motywacją Autorów jest, zwyczajnie, liberalizm, modernizm i im podobne.
Jakkolwiek dla Podstawówki młodszej wyprowadzano „formację moralną z Przykazań Bożych”, tak w starszej jej źródłem mają być nigdzie nie wyszczególnione, więc nader enigmatyczne „Podstawowe pojęcia etyczne” (C-2, s. 69), aczkolwiek dalej powraca się do omawiania Dekalogu; wspomniane jest także Osiem Błogosławieństw. Owszem, pośród „Wymagań szczegółowych” jest i takie: C.2.1. „(uczeń) opisuje podstawowe pojęcia etyczne: powinność moralna, sumienie, prawo naturalne, prawo Boże, wartości” (s. 69). Ale jakie… te wartości? Jak się ich nie zna, i nawet nie wie, ile ich jest, i jak się nazywają, to przecież nie można, ot tak: C.2.2. „podać hierarchii wartości wynikających z wiary” (s. 69).
Skoro Dekalog, to i Szóste Przykazanie. Czy doprawdy trzeba koniecznie o „tych” sprawach rozprawiać, i to w klasowej gromadzie, z dziećmi w wieku 11-14 lat? Przecież tylko z tym skutkiem, że w zakresie emocji i seksualności będą one – przez szkołę, i przez szkolną katechizację – zepsute i zwichnięte na całe życie. Jeszcze tak niedawno było to bezwstydną, niesmaczną nieprzyzwoitością; acz przez niektórych traktowane wprost jako wychowawcza zbrodnia!
Przecież i w tym obszarze Autorzy „Podstawy” wprowadzają ten swoisty bałagan, jakże by nie. Bo dopiero uczeń Szkoły Ponadpodstawowej spełniając stosowne „Wymagania”: C.15.2. „definiuje pojęcia: wierność, czysta miłość, wstyd, wstydliwość” (s. 113). Więc dotąd, przed 15. rokiem życia, trzeba było według „Podstawy” świntuszyć na lekcjach w Podstawówce – czego przykłady podajemy poniżej – a o wstydzie i czystości napomknąć w Szkole Ponadpodstawowej uczniom już uprzednio zepsutym. Co to za nowa dydaktyka?
„Czysta miłość”? Skoro Trzeci Grzech Główny – o czym wszakże w „Podstawie” się nie pisze – nazywa się Nieczystość, to przeciwna mu cnota zwie się, a jakże, Czystość. I ta właśnie cnota ma być zachowana tyleż w „miłości” – na co tak ochoczo wskazują uczniom Autorzy „Podstawy” – jak i tam, gdzie rzecz odbywa się „bez miłości”. Zatem – zawsze i wszędzie. No, ale – jak już o tym wzmiankowaliśmy – „miłościowa” oraz „wspólnotowa” nowomowa jest w omawianym tu dokumencie KEP nader rozpowszechniona.
W tymże więc dokumencie czytamy, że pośród stawianych uczniom Szkoły Podstawowej – Podstawowej! – „Wymagań szczegółowych” są m.in.: C.5.11. „(uczeń) wyjaśnia, na czym polega odpowiedzialność w przekazywaniu życia”; C.5.12. „wyjaśnia, na czym polegają naturalne metody regulacji poczęć”; C.5.13. „uzasadnia zło antykoncepcji”; C.5.14. „przedstawia stanowisko Kościoła Katolickiego na temat homoseksualizmu”; lecz także, jednym tchem: C.6.2. „uzasadnia zło aborcji, eutanazji, zapłodnienia in vitro oraz kary śmierci” (s. , 71).
Skoro taką „jazdę bez trzymanki” zafundowali Autorzy „Podstawy” nawet 11-latkom, to strach pomyśleć, jakie tego rodzaju Zadania, Treści i Wymagania postawiono przed młodszą młodzieżą, czyli tą uczącą się w Szkołach Ponadpodstawowych. Oczywiście, i tutaj zachowana jest reguła powtórki tego, o czym była mowa na poprzedzającym etapie edukacji. Lecz tu dopiero – jakże późno! – podejmuje się pojęcia cnoty i grzechu; jednocześnie pełnymi garściami sypana jest terminologia znana nam z massmediów. Uczeń ma więc, pośród spełniania „Wymagań”: C.10.3. „wymieniać współczesne bożki” (tylko dla Szkół Średnich, z gwiazdką, s. 110); C.15.12. „opisywać grzechy przeciw VI i IX przykazaniu (nierząd, prostytucja, gwałt)”, jakby na tym się kończyła lista owych grzechów; i oczywiście, bo bez tego dzisiaj ani rusz: C.15.13. „opisywać zagrożenia ideologii gender, odnosząc je do niewłaściwie definiowanej relacji natura-kultura” (s. 113).
No to może niech uczeń od razu wydusi z siebie na ten temat jakiś pseudodoktorat, bardzo „modern”.
Wśród „Postaw” mamy m.in.: C.15.g „(uczeń) podejmuje walkę z postawami zagrażającymi szczęściu” (s. 113), co go raczej predystynuje, naszym zdaniem, do udziału w np. festiwalu Woodstock, aniżeli w lekcji Religii; lecz także jednym tchem, jak poprzednio na temat kary śmierci: C.16.a. „angażuje się w pomoc biednym, uchodźcom i potrzebującym” (s. 114). Wyraz „uchodźcy” umieszczony jest pośrodku, aby trudniej go było ominąć.
Jeśli nie wcześniej, to przynajmniej w tym miejscu czujemy się zobowiązani wytłumaczyć ze stosowania owego swobodnego stylu w relacjonowaniu tych tu spraw – tak po prawdzie – bardzo poważnych, gdyż dotyczących naszej Świętej Wiary i poprzez to Rzeczy Ostatecznych. Jednakże sami PT Czytelnicy widzą, a sięgnąwszy bezpośrednio po tekst „Podstawy” jeszcze szerzej przekonać się mogą, że przeplatanie przez Autorów tego dokumentu treści ściśle religijnych z rozmaitymi świeckimi modnymi wtrętami nie pozwala nam na utrzymanie powagi. Bo to, co nam przedstawiają Autorzy „Podstawy”, w jakże wielu punktach nie jest poważne, ani nawet śmieszne, ale wręcz przerażające. My naszym sarkazmem pokrywamy, może nieudolnie i niepotrzebnie, nasze przerażenie.
A tu pozostało nam zarysować kolejny Dział omawianego dokumentu KEP, mianowicie: E-Wychowanie do życia wspólnotowego.
Ładnie, nareszcie ładnie zapisano rzecz w pewnym miejscu w „Postawach” dla przedszkolaków: E.1.a. „dostrzega potrzeby bliźnich i troszczy się o nich” (s. 23); dla młodszej Podstawówki: E.3.b. „pielęgnuje więzi koleżeństwa i przyjaźni” (s. 41); dla starszej Podstawówki: E.1.c. „zachowuje kulturę bycia w grupie”; E.1.d. „reaguje na niewłaściwe zachowania w określonej grupie”; E.1.h. „troszczy się o dobro Ojczyzny” (s. 75). O Ojczyźnie w „Podstawach” trudno się doszukać więcej zapisów, za to owego pospolitego „wspólnotowego sosu” jest tam jednak sporo, na zasadzie „my kochamy was, wy kochacie nas i wszyscy się kochają”. W starszej podstawówce pod hasłem „wychowania do życia wspólnotowego” kryje się też dość skrótowa historia Kościoła.
W Szkołach Ponadpodstawowych powtarza się wykład historii Kościoła; lecz jest on prowadzony „pod” z góry określoną tezę, co wyrażono w m.in. następujących „Wymaganiach szczegółowych”: E.7.4. „(uczeń) wyjaśnia, na czym polega patriotyzm”, lecz zarazem, jednym tchem: E.7.5. „wyjaśnia i wskazuje, jakie niebezpieczeństwa niesie szowinizm, ksenofobia, antysemityzm, rasizm, kosmopolityzm”; E.8.1. „wyjaśnia pojęcie ekumenizm”; E.8.2. „przedstawia różnice i podobieństwa katolicyzmu i pozostałych głównych wyznań chrześcijańskich oraz wskazuje perspektywy i granice ekumenizmu” (s. 120-121). A więc ekumenizm ma granice, o czym z ust jego „katolickich” propagatorów nie dane było nam słyszeć. Jakie to granice?
Uczeń-katolik ze Szkoły Ponadpodstawowej ma atoli w ramach przyjęcia określonych „Postaw” m.in.: E.8.c. „włączać się w działania ekumeniczne”; czy też E.8.d. „pielęgnować postawę zjednoczenia” (sic!; s. 121). Tak więc pośród innych wymienionych tu i niewymienionych spraw akurat na to właśnie ma nasza młodzież poświęcać czas i energię w ramach rzymskokatolickiej katechizacji.
Pozostało nam F-Wprowadzenie do misji. Jak już zauważyliśmy, zadanie to kłóci się z innym, mianowicie z szerzeniem ekumenizmu, który wszakże ma owe nie dość wciąż określone granice. Dla młodszej Podstawówki owo „Wprowadzenie” jest tożsame z nauką o Mszy Świętej, dla starszej z rozmaitymi formami dawania świadectwa o swojej Wierze, lecz także z poznawaniem innych religii. Kto już je poznał, ten powinien spełnić „Wymagania szczegółowe”, jak m.in.: F.3.4. „wyjaśnia, co znaczy powszechność zbawienia” (sic!) oraz – uwaga! – F.3.5. „wymienia kręgi przynależności do Kościoła Chrystusowego i przyporządkowania do Ludu Bożego” (s. 79). Tak, tak, to jest zadanie stawiane przez Autorów „Podstawy” dla katolika w wieku co najwyżej lat 14.
Przyznajemy się, że dla nas ten ostatni zapis jest bodaj najbardziej tajemniczy spośród przywołanych w niniejszym artykule. Co to za tejemnicze „kręgi” i „przyporządkowania”, zwłaszcza w kontekście ekumenizmu? Czy to ma coś wspólnego z owym ponadczasowym dziełem Dantego (w którego tytule jest wszakże wyraz „komedia”)? No bo nie chodzi tu o stany Kościoła, że mianowicie są świeccy i duchowni, a ci ostatni dzielą się na kilka grup. I nie chodzi tu o te „nowe ruchy” w Kościele, które cechują się m.in. tym, że pozostają ze sobą nawzajem w niezgodzie. Jedno jest pewne. Jak o wielu poruszanych tutaj sprawach, tak i o tej możemy śmiało powiedzieć: „U nas na Religii tego nie było”.
Co do owych „nowych ruchów”, to w „Podstawie” wymienia się kilka z nich i zachęca, aby dziatwa do nich wstępowała. Dla klas I-IV Szkoły Podstawowej mają to być: Eucharystyczny Ruch Młodych, Oaza Dzieci Bożych (Ruch Światło-Życie), „ogniska misyjne”, lecz obok nich także zwyczajna służba liturgiczna (s. 50); dla klas V-VIII wymienia się jedynie Szkolne Koło Caritas (s. 80), a dla Szkoły Ponadpodstawowej ponownie: Ruch Światło-Życie, służbę liturgiczną, lecz także Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży (s. 137). Dlaczego właśnie te, a nie inne? Tego nie wiadomo.
Nie tylko w zakresie działu F-”Wprowadzenie do misji” zawartość treściową przeznaczoną dla Szkół Ponadpodstawowych oraz klas V-VIII Szkoły Podstawowej można by – co już wiemy – zamienić. „Treści”, w liczbie dwóch, przeznaczone dla Szkół Ponadpodstawowych są albowiem następujące: F.1. „Świadectwo chrześcijańskiego życia warunkiem głoszenia Ewangelii” oraz F.2. „Wyjątkowość i nowość chrześcijaństwa; dialog międzykulturowy i międzyreligijny” (s. 122). Nowo, w stosunku do tego, o czym była dotąd mowa, pobrzmiewają niektóre „Postawy”: F.2.d. „(uczeń) zachowuje czujność wobec propozycji sekt”; F.2.e. „krytycznie reaguje na przejawy zabobonów”. Doprawdy, jak się już ma taki mętlik w głowie, a w dodatku jest się bardzo młodym, to tego rodzaju wezwaniom niekiedy trudno sprostać.
Niemniej, w obowiązującej obecnie „Podstawie programowej katechezy Kościoła Katolickiego w Polsce” (dla ustroju 8+4) znajduje się bardzo dużo treści zgodnych jednak z naszą Świętą Wiarą Katolicką i z tejże Wiary wynikających. Lecz my szukaliśmy treści tych innych, naszym zdaniem z Wiarą niezgodnych. Gdyby była choćby tylko jedna taka treść, byłoby o jedną za dużo, przez co cała „Podstawa” byłaby tą jedną treścią skażona. Lecz my przecież znaleźliśmy ich w „Podstawie” wiele, pomimo że nie przeprowadziliśmy ani pełnego, ani systematycznego studium tego dokumentu (co byłoby równoznaczne z napisaniem własnego).
Na wadliwy naszym zdaniem rozkład materiału nauczania wskazywaliśmy już wyżej.
Są ponadto w „Podstawie” braki, jakimi się już tu nie zajmowaliśmy. Wskażemy ledwie na jeden, ale za to w „Podstawie” powszechny: brak lektur. Owszem, zachęca się w niej do samodzielnej lektury Pisma Świętego – to dobrze – ale na tym koniec. Lecz przecież każde zagadnienie religijne lub moralne ma swoją wspaniałą, klasyczną, pomnikową literaturę, na jaką składają się dzieła i wypowiedzi Ojców, Doktorów, Soborów, Papieży, wielkich świętych, teologów i filozofów. I w oparciu o te teksty, właśnie o Tradycję Kościoła, warto by owe zagadnienia dzieciom i młodzieży prezentować. A tu nic.
W innych miejscach wypowiadaliśmy się drukiem, że w każdej Szkole Średniej, zarówno Ogólnokształcącej, jak i w Technikum, immanentnym elementem nauczania przedmiotu Religia powinna być systematyczna wykładnia tomizmu – Religia (w tym tomizm). W takim układzie prowadzony w dwóch ostatnich klasach Średniej Szkoły Ogólnokształcącej przedmiot Filozofia byłby zarówno historią filozofii właśnie, jak i swoistym koreferatem wobec tomizmu – podobieństwa i różnice wobec niego w różnych systemach, jakie pojawiły się na przestrzeni dziejów.
To dopiero może być, by tak rzec, owa platforma, na której młody katolik, lecz ten odpowiednio zawczasu przygotowany, może się przyjrzeć owemu przez stulecia trwającemu „dialogowi” pomiędzy wiarą a wolnością.
W omawianej tu „Podstawie programowej” dla każdego poziomu nauczania zamieszcza się „Korelację nauczania religii z edukacją szkolną”, czyli wypisy z podstaw programowych z innych szkolnych przedmiotów, z którymi to wypisami na dobrą sprawę nie wiadomo co zrobić. Tak na przykład w zakresie przedmiotu Historia treści się dublują. Naszym bowiem zdaniem Historia Kościoła, taka jak ją się przewiduje nauczać na lekcjach Religii, powinna być zwyczajnym elementem szkolnego systematycznego kursu przedmiotu Historia. Na lekcji Religii powinny być prowadzone li tylko odwołania do treści Historii, a gdy trzeba, to uściślenia i wyjaśnienia.
Autorzy „Podstawy” niby to zabierają się do korelowania nauczania Religii z nauczaniem innych przedmiotów, lecz nie znaleźliśmy w jej tekście, aby oni wskazywali na pożytki płynące z nauczania pacierza, innych modlitw, pieśni kościelnych oraz Małego Katechizmu w językach obcych. Nie ma także wzmianki, że można, a wręcz trzeba nauczyć tego po łacinie (s. 127). O Mszy Św. odprawianej po łacinie, więc i o Mszy Św. Trydenckiej wzmianki nie ma także.
Niedostateczne jest naszym zdaniem wskazanie w „Podstawie” na ów niezmierzony ocean, jakim jest sztuka, literatura, muzyka i w ogóle kultura inspirowana Wiarą, więc i ta tworzona wprost na Chwałę Pana – Ad Maiorem Dei Gloriam (AMDG). Na przykład: architektura, wyposażenie, wystrój, symbolika świątyni – barokowej, gotyckiej, romańskiej… A ta potężna płytoteka, w której mieści się i pieśń pokutna z Kurpiowszczyzny, i chorałowe Nieszpory, i „Mesjasz” Haendla… Owych potężnych zagadnień już tu nie podejmujemy.
Zagadnienie „korelacji” pomiędzy szkolnymi przedmiotami ma wszakże związek z gospodarowaniem szkolnym czasem. Po przeczytaniu obecnej „Podstawy”, zbudowanej na tej zasadzie, że w starszych klasach Szkoły Podstawowej, a potem jeszcze raz w Szkole Ponadpodstawowej w rzeczy samej powtarza się większość tego materiału, jaki uprzednio wprowadzono w młodszych klasach Szkoły Podstawowej, tylko utwierdzamy się w sygnalizowanym już przez nas drukiem przy innych okazjach przekonaniu, że po dwie godziny lekcyjne w tygodniu, dla każdej klasy, na nauczanie przedmiotu Religia to za dużo (sic!); zważywszy i na to, że uczniowie powinni kończyć zajęcia obowiązkowe i wychodzić ze szkoły po szóstej, najdalej po siódmej lekcji i że inne przedmioty też mają swoje potrzeby co do czasu poświęcanego na ich nauczanie.
Tak więc w Przedszkolu i w młodszych klasach Szkoły Podstawowej niech to jednak będą te dwie lekcje w tygodniu (a nawet więcej, skoro chóralne śpiewanie przez dzieci pieśni kościelnych oraz aktywność plastyczna wymagają poświęcenia na to więcej czasu). Natomiast dla późniejszej edukacji dla przedmiotu Religia właściwa jest naszym zdaniem formuła „1,5”, czyli w jednym semestrze lekcje dwie, a w drugim jedna (lub odwrotnie). Jesteśmy zarazem zwolennikami egzaminu maturalnego także z przedmiotu Religia, skoro jest i będzie on nauczany także w klasie maturalnej.
Uważamy zatem, że ta akurat „Podstawa programowa”, wszakże dzieło li tylko ludzkie, nie powinna być w polskiej szkole realizowana; więc że trzeba napisać inną „Podstawę”, niezależnie od tego dla jakiego ustroju szkolnego – obecnie 8+4 – miałaby być ona przygotowana.
Marcin Drewicz, luty 2019
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!