Tak się zdarzyło, że pomieszkiwałam we Francji kiedy to Jean-Marie Le Pen był dla 2/3 Francuzów najbardziej kontrowersyjną telewizyjną „gadającą główą”. Pamiętam jego znamienną wypowiedzi z 1996 roku kiedy oświadczył: “komory gazowe były zaledwie szczegółem w historii drugiej wojny światowej i to jest niepodważalne “. W jego rodzinnej Trinité-sur-Mer, do której powiodły mnie przed laty moje bretońskie „drogi młodości” opinie mieszkańców były skrajnie podzielone. Niewielu zna jego przygodę z Legią Cudzoziemską oraz szczegóły dotyczące pobytu w Algierii.
Jean-Marie Le Pen wytoczył proces o zniesławienie redakcji „Le Monde”, która posądziła go stosowanie tortur podczas wojny. Zamiast komentować przyczyny wybuchu pożaru na linii Jean-Marie Le Pen i Marine, wszak czynią to media bretońskie oraz paryskie przynajmniej trzy razy w ciągu tygodnia, przypominam sobie pewną formułę, przypisywaną bodajże Diogenianusowi, przeformułowaną przez świętego Augustyna, a mianowicie „Nec puero gladium” – Nie dawaj dziecku miecza.”
Wprawdzie św. Augustyn pisał „Im bardziej bowiem kogoś kochamy, tym mniej powinniśmy mu pozwalać na coś, co mogłoby go narazić na wielkie niebezpieczeństwo grzechu” i ku polityce owego twierdzenie nie należy wieść na zatracenie, ale może w jednej, konkretnej sytuacji warto. ”Nie dawaj dziecku miecza” – powtarza bezradny Le Pen. Nawet jeśli furia jest rodzajem aktorstwa, a Marine Le Pen chce walczyć o ratowanie wartości europejskich w rozsypującej się Europie. Zarazem marzy o przywróceniu mocarstwowej siły swego kraju. Taki wyidealizowany portret „Wielkiej Francji” z Putinem w tle i strategicznym sojuszem od Bretanii po Magadan.
Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych toczyłam fascynujące rozmowy ze zwolennikami Jean-Marie Le Pena (wątków bretońskich nie mylmy z paryskimi), którzy z zadziwiającą dokładnością przewidzieli, co się stanie z ruchem narodowym w różnych krajach Europy. Dlatego też ze smutkiem – jako narodowa dama – odbieram wypowiedzi niektórych ludzi o poglądach narodowym, którym wydaje się, że już wiedzą w jakim kierunku zmierza teraz fenomen Marine Le Pen. Kanapowa obserwacja wydarzeń we Francji nie wystarczy. Przypomnijmy, że swego czasu Marine Le Pen opowiedziała się za utworzeniem osi Paryż-Berlin-Moskwa po to, by mogła wraz z Putinem „bronić wartości chrześcijańskich w dziedzictwie europejskim”. Czytajmy między słowami!
Marta Cywińska
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!