Jeszcze dwa – trzy lata i – być może – dowiemy się, że Niemcy wcale Żydów w czasie II wojny światowej nie zabijali, a ginęli oni wyłącznie z rąk Polaków i innych Słowian – uchodzący w niektórych kręgach za autorytet Jan Tomasz Gross wygaduje coraz to większe brednie.
Instytut Pileckiego przytoczył na Facebooku fragment referatu Jana Tomasza Grossa wygłoszonego w trakcie niedawnej konferencji, która tylko z nazwy miała charakter historyczny, pt. „Nowa polska szkoła historyczna w kwestii Zagłady”. Oto doszedł on do wniosku, że w czasie Holokaustu w krajach wschodnioeuropejskich „być może” połowa Żydów została zamordowana „na miejscu”, a nie w obozach zagłady. Według Grossa Żydzi zabijani byli we wsiach i miasteczkach…
„Fakt, który jest całkowicie nieoczekiwany i zadziwiający, jak mi się wydaje, dla opinii publicznej na Zachodzie to to, że Zagłada na Wschodzie została przeprowadzona w sposób zasadniczo różny” – stwierdzić miał Jan Tomasz Gross.
„Połowa, być może, wszystkich zamordowanych Żydów, została zamordowana in situ, sur place, a nie w obozach zagłady. Zabijani byli we wsiach i miasteczkach, gdzie mieszkali, albo zostali przesiedleni do… wszędzie, na całkowitym widoku dla ludności miejscowej. I to nie jest fakt tylko w Polsce, na Ukrainie, na Litwie, Białorusi, w Rosji … Tak więc, znajomość faktów, [2-3 NIECZYTELNE SŁOWA] uczestnictwo w ten sposób lub w inny w procesie eksterminacji ludności żydowskiej, która została zorganizowana przez Niemców, odcisnęła piętno wiedzy wśród ludności lokalnej w sposób całkowicie różny od tego, jak to miało miejsce tutaj, we Francji, w Holandii, w [NIECZYTELNE SŁOWO]” – czytamy dalej.
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!