Felietony

Marazm myśli konserwatywno-liberalnej w Polsce

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Już od kilku dobrych lat zastanawiam się, co robimy nie tak. Gdzie leży problem naszego środowiska oraz co zrobić, żeby ten stan rzeczy uległ zmianie. Nie ukrywam, że wyniki osiągane przez ugrupowania mieniące się „koliberalnymi” począwszy od UPR-u, a kończąc na Partii KORWIN są łagodnie mówiąc niesatysfakcjonujące. Może za wyjątkiem wyborów do Parlamentu Europejskiego, gdzie Kongres Nowej Prawicy zdobył 4 mandaty uzyskując 7,15% poparcia. Pytanie, czy jeden sukces przypadający na okres po transformacji ustrojowej jest dla nas wystarczający? W moim mniemaniu na pewno nie.

Jednym z czynników, który odbija nam się czkawką do chwili obecnej jest upadek szeroko pojętej myśli politycznej w Polsce. Ten proces trwa już bardzo długo, a jego początków musimy szukać w 1939 r., kiedy to III Rzesza wydała wojnę II Rzeczypospolitej. Terror hitlerowski, a potem stalinowski zapoczątkował proces na niespotykaną dotąd skalę eksterminacji polskich elit. W ogniu walk, w obozach czy łapankach kwiat polskiej inteligencji po prostu konał w męczarniach.

Kolejnym problemem i to chyba największym jest proces indoktrynacji społeczeństwa przez władze komunistyczne PRL. System władzy ludowej połączony z wymianą warstwy przywódczej oraz wykształceniem zideologizowanego człowieka o mentalności sowieckiej przy jednoczesnym zabiciu poczucia własnej wartości i godności, nacjonalizacji gospodarki oraz ingerencji przez władzę we wszystkie sfery życia ludzi przyczynił się do powstania poglądu mówiącego o tym, że powinniśmy dobrowolnie zrezygnować z aspiracji suwerennego państwa, na rzecz „socjalizmu z ludzka twarzą”.

Na przykładzie KNP czy Partii KORWIN (Wolność), zresztą u narodowców jest podobnie, wysuwa mi się następna dosyć istotna bariera, a mianowicie brak umiejętności definiowania zarówno sojusznika jak i przeciwnika. Zbiór postulatów, które powinny nas łączyć, a konkretnie umiłowanie tradycji, swoboda działania, wolność gospodarcza, poszanowanie własności prywatnej, państwo minimum, niskie i proste podatki oraz etyka chrześcijańska niekoniecznie są tym nierozerwalnym spoiwem. Teoretycznie tak, ale w praktyce wychodzi bardzo różnie. Brak szerszej i skoordynowanej współpracy organizacji wolnościowych na linii partia – organizacje pozarządowe, walka wewnętrzna o wpływy, widoczny brak oddolności oraz konflikty personalne liderów. To jest obraz dzisiejszej prawicy, którego dostrzec nie może tylko osoba będąca strasznym ignorantem.

Postawy roszczeniowe wśród obywateli też nam nie pomagają. Tu swój prym wiodą zarówno socjaliści pobożni jak i ci niepobożni. Prześcigają się w coraz bardziej nieracjonalnych pomysłach, wręcz licytują się kto da więcej i zrobi to lepiej. Pomijając program 500+, abstrahując też od zasobności budżetu, ostatni pomysł mówiący o dochodzie gwarantowanym (nie mylić z pensja minimalną) jest czystym marksizmem, którego Marks, Engels, Lenin czy Stalin nie musiałby się wstydzić. Skala zmian do jakich doszło w naszej mentalności i sposobie życia jest porażająca. Większość nie dostrzega, że pieniądze nie rosną na drzewie, a pochodzą z ich własnej kieszeni. Wątpię, że bez jakiegoś wstrząsu, kataklizmu, który zmobilizowałby społeczeństwo się nie obejdzie. Bez bankructwa budżetu możemy zapomnieć o zmianach. Hayek nazywa ten proces „Drogą do zniewolenia”. Duży wpływ na taki stan rzeczy ma niski poziom edukacji, który wynika z celowego działania, jakby to powiedział redaktor Stanisław Michalkiewicz tj. duraczenia społeczeństwa. Do procesu indoktrynacji kolejne rządy wykorzystują szkolnictwo oraz media. Szczególnie w drugim przypadku, propaganda zbiera straszliwe żniwo. Poziomem wracamy do czasów Trybuny Ludu. Wolność i niezależność czy obiektywizm to fikcja. Dobrym przykładem jest ostatni tekst, który ukazał się na stronie Telewizji Republika pt: „Hołd dla Premier Beaty Szydło”, w którym to padło stwierdzenie autora mówiące o tym, że zanim nastały rządy „Dobrej Zmiany”, to na południu Polski (sam mieszkam na Podkarpaciu) ludzie żywili się upolowanymi psami. Szerzej tego nie skomentuję.

Ostatnią przeszkodą jest daleko idący chaos semantyczny oraz sposób (głównie chodzi o język) prowadzenia dysput z oponentami. Ślepa wiara we wszystko, co powie JKM, też szkodzi. Nota bene, ciekawe czy jakby zaproponował skok w przepaść to radykalni wyznawcy posłuchaliby wodza. Wracając do tematu. Mówienie o PiS jako ugrupowaniu prawicowym jest co najmniej lekkim nadużyciem. Analizując forsowane przez obecny rząd postulaty, szczególnie gospodarcze to uplasowałbym ich na lewo od postkomunistów z SLD. Przeglądając różne fora czy uczestnicząc w dyskusjach na Internecie lub na spotkaniach odnoszę wrażenie, że wiele osób używając pojęć takich jak np. liberalizm, kapitalizm, konserwatyzm, etyka chrześcijańska, interwencjonizm cz idea narodowa nie do końca posiada pojęcie o czy mówi. Jakakolwiek merytoryczna dyskusja z takimi adwersarzami jest niemożliwa. Sposób dyskusji też pozostawia wiele do życzenia. Jak już brakuje argumentów to zaczyna się ostrzał przeciwnika inwektywami, które to po prostu nie przystoją. Musimy pamiętać o jednym. Trzeba przekonać nieprzekonanych, a nie ich obrażać.

W mojej ocenie do czasu kiedy nie zakończymy waśni miedzy sobą, nie przestaniemy dzielić się na coraz to mniejsze grupy przy jednoczesnym braku przygotowania merytorycznego lokalnych liderów to nie pozostaje nam nic innego jak tylko żyć w marazmie i oczekiwaniu na krach finansów państwa. Problem tylko w tym, że nie możemy przewidzieć czy to wystarczy.

Artur Szczepek

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!