Gwiazda amerykańskich westernów, John Wayne, w 1971 roku udzielił wywiadu, który teraz powrócił i sprawił, że aktor został okrzyknięty rasistą i homofobem. Są nawet plany, aby pozbawić lotnisko w miejscowości Santa Ana jego imienia – donosi portal Do Rzeczy.
John Wayne to kultowy amerykański aktor, który zasłynął rolami w filmach o Dzikim Zachodzie, takich jak: „Dyliżans”, „Poszukiwacze” czy „Rio Bravo”. Teraz aktor jest pośmiertnie oskarżany o rasizm i homofobię, a wszystko za sprawą wywiadu dla magazynu „Playboy”, którego udzielił w 1971 roku.
„Wierzę, że biali powinni rządzić, dopóki czarni się nie podszkolą” – mówił w wywiadzie Wayne. „Nie może być tak, że zaraz padniemy przed nimi na kolana i damy im władzę. Trzeba ich nauczyć odpowiedzialności” – dodał.
Aktor wytknął również czarnoskórym mieszkańcom USA, że domagali się wstępu na uniwersytety bez zdanych egzaminów i odpowiedniej wiedzy. „W sumie czarni nie powinni narzekać, bo w USA wiedzie im się bardzo dobrze” – stwierdził.
Wayne mówi przy tym o swoich filmach i Afroamerykanach w ich obsadzie. „To naturalne, że jak potrzebuję czarnego charakteru w filmie, biorę czarnego aktora. (…) W sumie w świecie filmu powinno być 10 proc. czarnych, bo tylu ich jest w społeczeństwie. Ale z drugiej strony nie może być 10 proc. czarnych operatorów i kamerzystów, bo nie skończyli odpowiednich szkół” – zaznaczył.
John Wayne odniósł się także do filmów, w których pojawia się wątek homoseksualny. „Jestem pewien, że za dwa-trzy lata Ameryka znudzi się tymi zboczonymi filmami” – ocenił.
Rodzina nieżyjącego aktora apeluje, żeby ci, którzy oskarżają go teraz o rasizm i homofobię, wzięli pod uwagę czasy, w których powstał wywiad, a także fakt, że Wayne nie może bronić się zza grobu. Podkreślają również, że jedna rozmowa nie powinna rzutować na całe życie aktora.
/dorzeczy.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!