Zastępca rzecznika dyscyplinarnego złożył w Sądzie Najwyższym wniosek o usunięcie z zawodu sędziego wrocławskiego sądu apelacyjnego Roberta W. oskarżonego o kradzież sprzętu elektronicznego. W piątek SN po jednej rozprawie zakończył proces dyscyplinarny W.; wyrok 14 marca.
Obrona chce umorzenia sprawy dyscyplinarnej. Argumentuje, że w postępowaniu nie rozstrzygnięto, czy Robert W., dokonując zarzuconych mu czynów miał zachowaną poczytalność.
Sprawa dotyczy zarzutów kradzieży sprzętu elektronicznego z marketów we Wrocławiu i Wałbrzychu w lutym 2017 r.
Sędziowski rzecznik dyscyplinarny zarzucił sędziemu „uchybienie godności urzędu” w związku z dokonanymi kradzieżami. – W. nie jest godzien nosić miana sędziego – mówił przed SN zastępca sędziowskiego rzecznika dyscyplinarnego Przemysław Radzik, wnosząc o wymierzenie sędziemu najwyższego wymiaru kary dyscyplinarnej, czyli usunięcie z zawodu.
Obrońca – mec. Eligiusz Lewandowski – zaznaczył zaś, że na obecnym etapie sprawy „przyjęcie poczytalności W. jest przedwczesne” i w związku z tym wniósł o umorzenie.
Izba Dyscyplinarna SN w piątek – poza wysłuchaniem stron – przesłuchała jako świadków pracowników obu sklepów; odtworzono też zapisy ze sklepowych monitoringów. Ogłoszenie wyroku SN odroczył do 14 marca.
Niezależnie od sprawy dyscyplinarnej toczy się postępowanie karne wobec W. We wrześniu zeszłego roku Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej wysłał do sądu akt oskarżenia w tej sprawie. W styczniu br. sprawę Roberta W. wałbrzyski sąd rejonowy przekazał do Sądu Rejonowego Wrocław-Krzyki. Decyzja ta była uzasadniona tym, że śledztwo w sprawie kradzieży dokonanej we Wrocławiu zostało wszczęte jako pierwsze.
Według prokuratury materiał dowodowy wskazuje, że 4 lutego 2017 r. w markecie w Wałbrzychu sędzia W. – wspólnie z żoną Ewą – dokonał kradzieży dwóch głośników, dwóch pendrivów i kabla, zaś dwa dni później – 6 lutego 2017 r. – w markecie we Wrocławiu ukradł dwa głośniki, 13 pendrivów, dwie karty Micro SD i słuchawki.
W. twierdził, że przedmioty te kupił wcześniej, ale nie okazał dowodu zapłaty. Tłumaczył też, że te rzeczy wniósł, bo „nie było nikogo przy wejściu, by to zgłosić”.
/TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!