Francuskie władze obawiają się zamieszek, do których może dojść przy okazji 23. soboty protestów tak zwanych żółtych kamizelek. Rozruchy mogą być przede wszystkim w Paryżu, ale też w innych miastach Francji.
Minister spraw wewnętrznych Christophe Castanier spodziewa się większych zamieszek w Tuluzie, Montpellier i Bordeaux, ale przede wszystkim w Paryżu. Szef resortu wyjaśnił, że autorzy apelu nazwali to drugim ultimatum i ostatecznym, co jest wezwaniem do rewolucji. Apel podpisano: „Black Bloc i żółte kamizelki”.
Zdaniem ministra Castaniera, chodzi o powtórzenie sytuacji z 16 marca, gdy dochodziło do rabowania, demolowania sklepów, restauracji oraz siedzib banków.
Zmobilizowano 60 tys. policjantów i żandarmerii zmotoryzowanej. W kręgach policyjnych panują pesymistyczne nastroje. Funkcjonariusze są przemęczeni i zestresowani do takiego stopnia, że znów dwie osoby odebrały sobie życie. Od początku roku samobójstwo popełniło 28 policjantów.
/IAR/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!