Wiadomości

Wojska tureckie biorą udział w walkach w Libii?

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Wygląda na to, że Turcja coraz mocniej angażuje się w wojnę domową w Libii. Do internetu trafił film, podobno zrealizowany w Libii, na którym zarejestrowano przelot tureckiego drona bojowego.

Bayraktar TB2 może latać bez przerwy przez 24 godziny oraz osiągnąć pułap 8 tys. metrów. Maszyna ma masę startową 650 kg i rozpiętość skrzydeł 12 metrów. Pułap operacyjny do 6750 metrów i zasięg działania 150 km od stanowiska kierowania zapewniają szerokie możliwości użycia operacyjnego. Prędkość przelotowa to 130 km/h a maksymalna – ponad 220 km/h. Napęd stanowi pojedynczy silnik tłokowy Rotax 912 o mocy 100 KM ze śmigłem pchającym.

Turecki portal Cemal Acar opublikował na twitterze zdjęcia przedstawiające mające znajdować się w Trypolisie dwie mobilne stacje kontroli (GCS) współdziałające z Bayraktar TB2.

Mobilne stacje kontrolne zostały podobno wysłane z tureckiego portu Samsun do Trypolisu na pokładzie statku „Amazon”, pływającego pod banderą Mołdawii, w zeszłym miesiącu. Tym samym transportem dotarło tam ponad 20 pojazdów BMC Vuran i BMC Kirpi.

Na początku tego tygodnia Libijska Armia Narodowa (LNA) poinformowała, że jej samoloty zniszczyły tureckiego drona bojowego w bazie lotniczej Mitiga, na zachód od stolicy Libii. Nie wiadomo, czy Bayraktar TB2 rzeczywiście został zniszczony w tym nalocie.

Przypomnijmy, że 75-letni Chalifa Haftar, były generał armii Kaddafiego, który później dołączył do buntu przeciwko niemu, początkowo kontrolował wschodnią część kraju, przede wszystkim wybrzeże, z głównym ośrodkiem w Bengazi. Na początku tego roku przejął kontrolę nad bogatą w ropę pustynią na południu kraju, a 4 kwietnia ruszył ze swymi wojskami na Trypolis, pozostający pod kontrolą rządu, na którego czele stoi Faiz Saradż.

Polskie media przedstawiają wojska Haftara jako czynnik prorosyjski, podczas gdy z mediów arabskich i tureckich wynika, iż wsparcia udzielają im przede wszystkim Egipt i Arabia Saudyjska, a więc kluczowi sojusznicy Stanów Zjednoczonych w tym regionie, z czego bynajmniej nie należy wyciągać wniosku, iż Haftar cieszy się poparciem USA. Amerykanom bowiem raczej bliżej do Faiza Saradża, który cieszy się w szczególności poparciem Włoch, których Libia była niegdyś kolonią.

Nie ulega też wątpliwości, że Turcja, mająca raczej kiepskie relacje z Arabią Saudyjską i Egiptem, ofensywa Haftara obserwowana jest niechętnym okiem. Dodajmy, że Turcja jest członkiem NATO, ale w ostatnim czasie jej relacje ze Stanami Zjednoczonymi uległy daleko idącemu ochłodzeniu, coraz bliższe za to zdawały się być kontakty z Moskwą.

Jak jednak widzimy, układanka ta jest o wiele bardziej skomplikowana, niżby się to mogło wydawać…

Czytaj też:

Turcja coraz aktywniej poczyna sobie militarnie w Libii

Wojciech Kempa

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!