Europa Polska Sports Świat Wiadomości

Według niemieckich dziennikarzy zachowanie PZPN wobec reprezentacji Izraela należy określić jako podłe

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

“To podłość, którą trudno przebić” – tak dziennikarze niemieckiego dziennika “TAZ” skomentowali wpis na Twitterze PZPN. Chodzi o użycie w nim słowa “pogrom” w kontekście meczu z reprezentacją Izraela.

“Polski Związek Piłki Nożnej świętuje zwycięstwo nad Izraelem jako ‘pogrom’, chociaż to pojęcie jednoznacznie kojarzy się z antyżydowskimi zamieszkami. To podłość, którą trudno przebić” – w taki sposób dziennikarze niemieckiego dziennika “TAZ” skomentowali wpis na Twitterze PZPN w trakcie meczu Polski z Izraelem (4:0).

“”GOOOOOOOL! To już jest pogrom! Prowadzimy z Izraelem 4:0!” – tak brzmiała treść wpisu, który później został edytowany. Wyrzucono z niego słowo “pogrom”, które wzbudziło tak wiele kontrowersji. Niemcy przypomnieli jego znaczenie, zaznaczając że może ono oznaczać wysoką porażkę lub klęskę, jednak jednocześnie dodali, że używanie go w kontekście meczu z Izraelem jest wysoce nietaktowne.

– Proszę nie doszukiwać się tu żadnych kontekstów. W meczach często używa się słowa “pogrom”. Jeśli mielibyśmy takie podejście, to nie moglibyśmy używać w relacjach z meczów słowa “spalony”. Może to słowo było niezręczne, bo niepotrzebnie budzi – jak widać – takie emocje – powiedział Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy PZPN, w rozmowie z “Polityką.” – Jeśli “niepotrzebne emocje” to liczne dowcipy o Holokauście, które pojawiły się pod postem, prawdopodobnie ma racje – komentują słowa Kwiatkowskiego dziennikarze “TAZ”.

Po meczu z Polską w Warszawie (0:4) czterech reprezentantów Izraela opuściło hotelowe pokoje i prywatnych strojach udało się “na miasto”. Portal kan.org.il donosił, że poszli do jednego z warszawskich kasyn. Dalej przyjmuje zresztą taką wersję zdarzeń. Zawodnicy mieli swoją.

– Siedzieliśmy z rodziną Saby, ponieważ jego brat miał lot o czwartej rano. Wypiliśmy kawę, przepraszam, cappuccino. W życiu nie wszedłbym do kasyna – bronił się jeden z zamieszanych w aferę, Taleb Tawatha.

Gracze uniknęli najsurowszej kary. Gdyby udowodniono im, że nocą udali się – nie, jak sugerowali, na kawę z jednym z braci piłkarza – tylko do kasyna, z pewnością zostaliby zawieszeni. Jak informują izraelskie media, usunięcie z drużyny będzie czekało ich natomiast w przypadku powtórzenia takiego wybryku.

Czy uważacie, że powinniśmy się przejmować opinia niemieckich dziennikarzy? Piszcie w komentarzach.

Źródło: sport.pl