Do zarządu Fundacji Tradycja Miast i Wsi, który jest organizatorem akcji #GermanDeathCamps wpłynęło pismo z kancelarii prawnej z Niemiec z zarzutem bezprawnego wykorzystania wizerunku Adolfa Hitlera. Prezes fundacji, Dawid Janik, stwierdził że może tu chodzić o podobieństwo grafiki użytej na banerze, do okładki książki “On wrócił” T. Vernesa. Grafika nie jest identyczna, ale bardzo podobna. Prezes nazywa całą sprawę “kuriozalną”.
Billbard z napisem “Death Camps Were Nazi German” będący odpowiadzią na coraz powszechniejsze stosowanie błędnego zwrotu “polskie obozy koncentracyjne” w odniesieniu do niemieckiech obozów śmierci z czasu II wojny światowej, od pewnego czasu jeździ po Europie w celu informacyjno-edukacyjnym. Bezpośrednim impulsem do powołania akcji było zachowanie niemieckiej stacji ZDF, która po przegranym procesie z p. Karolem Tenderą, więźniem obozu w Auschwitz, miała zamieścić na swojej stronie przeprosiny i sprostowanie, co uczyniła niezgodnie z zalecieniem sądu, czyli w miejscu niewidocznym dla czytelników. Polacy wywołali w wyniku tego dużą akcję internetową “german death camps” rozpowszechnianą przede wszystkim za pomocą portali społecznościowych, głównie Twittera.
Niewątpliwie strona niemiecka wykazuje się skrajną hipokryzją broniąc wizerunku Adolfa Hitlera pod płaszczykiem praw autorskich. Z jednej strony niemieckie władze z wielką zaciekłością próbują kreować historię według swojej wizji, a tym samym wymazać postać führera z pamięci. Z drugiej zaś gdy tylko coś idzie nie po ich myśli roszczą sobie prawo do dysponowania jego wizerunkiem traktując go niemal jak skarb narodowy. Czy to by oznaczało, że postać wodza Trzeciej Rzeszy może być używana jedynie przez “prawdziwych Niemców”?
Źródło: polsatnews/tysol.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!