Nie ustają ataki na chrześcijan na północy Burkina Faso. W ostatnich dniach w jednej z wiosek dżihadyści zamordowali czworo katolików. Terroryści szli od domu do domu i sprawdzali przynależność religijną mieszkańców. Grozili, że jeżeli nie przejdą na islam, zostaną tak samo potraktowani.
W ostatnim czasie doszło w tym kraju do kilku podobnych ataków, w wyniku których zginęli chrześcijanie. Misjonarz pracujący w Burkina Faso w wywiadzie dla Radia Watykańskiego stwierdził, że „czuć napiętą sytuację”. Ludzie żyją w strachu. Szacuje się, że około 150 tys. osób opuściło swoje domy i szuka schronienia w większych miastach, gdzie sytuacja jest spokojniejsza.
Po atakach, jakie w minionych tygodniach miały miejsce na katolickie kościoły i modlących się ludzi na północy Burkina Faso, znacznie zaostrzono środki bezpieczeństwa. Księża i zakonnicy nie noszą do odwołania stroju duchownego, liturgie są znacznie skrócone, nie podaje się też z wyprzedzeniem informacji o planowanych spotkaniach modlitewnych.
Włoski misjonarz pracujący w miejscowości Ouagadougou stwierdził, że nie można mówić o wojnie międzyreligijnej. Przypomniał, żejednak dochodzi do ataków, z powodu których cierpią także i muzułmanie, atakowani przez integrystów islamskich.
– Mamy nadzieję, że nigdy nie dojdzie do wojny międzyreligijnej, a tego, co dzieje się teraz, nie można tak nazwać. Wręcz przeciwnie. Z drugiej strony jednak notuje się ataki na kościoły, wspólnoty chrześcijan czy księży, pastorów – zauważył misjonarz.
– Moim zdaniem jest to pewna strategia, aby zrobić jak najwięcej hałasu, by być widocznym i by było o tym głośno w mediach międzynarodowych, by pokazać, że Państwo Islamskie czy Al-Kaida nadal są obecni na arenie międzynarodowej – ocenił.
– Na Bliskim Wschodzie, w Syrii ponoszą klęskę, stąd ich wzmożona obecność w tej części Afryki. Uważam, że to jest klucz do zrozumienia tej sytuacji – powiedział misjonarz pracujący w Burkina Faso.
/TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!