Felietony

Zostać “Barabaszem” Europy to nic nadzwyczajnego

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Są to fragmenty całości tej samej mozaiki ludzkich błędów, ukazującej jak na dłoni zgubną tendencyjność łatwych i przewrotnych decyzji, kiedy ważą się losy na przestrzeni dziejów niejednej nacji do osiągnięcia wyższych celów. Tym większa wydaje się być względność pozornych osiągnięć gremiów decyzyjnych w obrębie struktur unijnych, nie respektujących podstawowych zasad i praw opartych na równości podmiotowej, sprawiedliwości czy wzajemności w stosunkach dyplomatycznych. Wybór na przewodniczącego Rady Europejskiej, Donalda Tuska – byłego lidera Platformy Obywatelskiej i premiera rządu RP (2007-2014) – wybranego na pierwszą 2,5 letnią kadencję w 2014 roku już było niemałym zaskoczeniem dla świata zachodniego, nie tylko w Polsce, a co dopiero zakulisowe desygnowanie go w marcu 2017 roku przez niemiecki establishment (kanclerz Merkel) na drugą kadencję, przy wyraźnym wsparciu prezydenta Francji Hollande, przewodniczącego KE Junckera oraz innych malkontentów politycznych z frakcji ludowej (EPP) w PE.

Co do Polski właśnie, to tej kandydatury na to unijne stanowisko nigdy by nie wysunięto, gdyby nie zakłamana i sprzedajna polityka ówczesnej koalicji PO-PSL, zważywszy na okoliczności związane z umyślnym (?) demontażem państwa tak pod względem gospodarczym (układy-układziki), jak i niezawodności wykonywania obowiązków publicznych przez instytucje publiczne (trybunały, sądy, prokuraturę), czego Polacy mogli doświadczyć na własnej skórze w konkretnych sprawach, w negatywnym wymiarze. Zasłanianie się teraz przez “rozbitków” z PO (Schetynę, Kopacz, Neumanna) względami unijnego dobrobytu (?), z poparciem rozwydrzonej hałastry egocentryków z partii Nowoczesna (lekceważącej podstawowe zasady demokratycznego parlamentaryzmu), że to wszystko było i jest dla dobra i pomyślności naszego kraju, jest przejawem wyjątkowej hipokryzji i jawnej kpiny z niepodległego państwa, którego niezależny byt polityczny w tej części Europy od zarania wyznaczały: wiara, męstwo i przywiązanie do szlachetnej tradycji.

Dla szanującego się kraju, jakim niewątpliwie jest Polska ze wszystkimi Jej zaletami i wadami, liczą się przede wszystkim te wartości kulturowe, które wynikają z trwałości i niezmienności zachowań ludzkich wyznaczających fundament bytu jednostki, która żyje i realnie chodzi po ziemi, i nie musi nosić głowy w chmurach. Zaproponowane przez nową UE (po rozpoczętym angielskim Brexicie) zmiany ekonomicznego awansu (czytaj: szantażu), w ramach programów strukturalnych, przewidzianych na najbliższe lata dla poszczególnych państw – będących członkami tej świeckiej, międzynarodowej organizacji – prowadzą do tak drastycznych zmian w mentalności ludzkiej, że jakakolwiek próba podważenia celowości i zasadności tych górnolotnych planów (rozwojowych czy modelowych o charakterze dostosowawczym?) napotyka na największy opór materii tam, gdzie zapadają decyzje wbrew przyjętym wcześniej zasadom współdziałania wewnątrzustrojowego na zasadzie partnerstwa, a nie jednostronnego dyktatu (politycznej zmowy).

Wymownym przykładem jest właśnie wspomniany wybór Tuska na drugą kadencję w Radzie Europejskiej, wbrew jednoznacznemu sprzeciwowi zgłoszonemu przez polski rząd Beaty Szydło (PiS) podczas ostatniego szczytu tej unijnej instytucji, gromadzącej 28 szefów rządów państw członkowskich. Znamienne jest to, że kandydat na to stanowisko nie musiał zabiegać o poparcie kraju swojego pochodzenia, ani wykazywać się ponadprzeciętnymi zdolnościami organizacyjnymi. Wystarczyły polityczne koneksje (stare znajomości, osobisty układ w gronie znajomych kolegów, protekcja – pomoc, wstawiennictwo wpływowej osoby) Tuska do osiągnięcia zamierzonego celu. Tylko że metoda jaką przyjęto (na przekór oczekiwaniom polskiej delegacji rządowej) do osiągnięcia tego celu nie odpowiadała właściwemu kryterium bezstronności, nie uwzględniała bowiem wszystkich miarodajnych ocen wartościujących osobowość danej osoby (kandydata), by mogła należycie wykonywać w przyszłości powierzone obowiązki; chodzi przede wszystkim o: zwykłą uczciwość, empatię (współczucie dla innych), obowiązkowość, należytą staranność, sumienność, odpowiedzialność za słowa i czyny oraz odwagę do zachowania najwyższej godności na zajmowanym stanowisku. Niestety, ale tych cech nie posiada kontrowersyjny Tusk, poza służalczością wobec Niemiec i panicznym lękiem przed odpowiedzialnością za skutki popełnionych błędów (a może i nadużyć?) na urzędzie premiera RP w latach 2007-2014.

Może też i o to chodziło unijnym adwersarzom (przeciwnikom, antagonistom) sprawy polskiej, aby po raz kolejny utrzeć nosa Polsce na arenie międzynarodowej, pokazać wszystkim kto tu rządzi. Ale takie podejście przedstawicieli wszystkich krajów (poza Polską) – członków UE – dowodzi o przeżywanym kryzysie wspomnianych wartości, bez których ten widowiskowy “cyrk” się kręci. Który jest w defensywie do zasad jakie określają współczesne, demokratyczne ewaluacje oparte o ideę “poufności”, “dialogu” i “dostępności”. Ci, którzy od lat głowią się nad służbą całemu społeczeństwu, jak dostarczyć właściwą wiedzę każdemu wg jego zdolności i percepcji, przyjęli, że to państwo z całym aparatem administracji będzie tym “pośrednikiem” w wymianie informacji, nie tylko między grupami ludzi którzy chcą wiedzieć o sobie nawzajem jak najwięcej, ale także gwarantem porozumienia, rozjemcą w sprawach konfliktowych. By to osiągnąć, należało wpierw wyznaczyć podwyższone rygory etyczne, ukierunkować przepływ informacji, w pewnym sensie podporządkowywać świadomość zbiorową ogólnie przyjętym i respektowanym wymogom.

W czasie Wielkiego Postu dochodzi do indywidualnych wyborów i rezygnacji z wielu atrakcji życiowych. Każdy chrześcijanin (Katolik) powinien zdawać sobie sprawę z tego jak wielka odpowiedzialność na nim ciąży za wypowiadane słowa i dokonywane czyny. Ma też obowiązek napominania błądzącego, by opamiętał się w tym co czyni źle, ze szkodą dla siebie i innych (bliźnich). Wymiar religijny ludzkich obowiązków ma nadrzędny charakter w stosunku do przyziemnych spraw, i stanowi bardzo ważny punkt odniesienia – jedno z głównych kryteriów poprawnego zachowania – do właściwej oceny podejmowanych decyzji. O to kryterium właściwej oceny i poszanowania przyjętych zasad i wartości w łonie unijnych instytucji zaapelowała nasza premier Beata Szydło. Ale tłum na szczycie RE, niesiony względami funduszy strukturalnych, zakrzyknął po raz kolejny: – wybieramy… Barabasza!

Antoni Ciszewski

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!