Przez kilkadziesiąt godzin grupa ekoaktywistów z grupy Scientist Rebellion okupowała pawilon Porsche w muzeum samochodów Volkswagena. Działacze nie mieli jednak łatwo. Gdy skończyły się godziny otwarcia obiektu, jego obsługa po prostu zgasiła światło, wyłączyła ogrzewanie i… poszła do domu. Aktywiści musieli walczyć nie tylko z „diaboliczną” korporacją, ale nawet z własną fizjologią – czytamy na portalu TVP Info.
Aktywiści organizacji zrzeszającej naukowców domagali się m.in. rozmowy z dyrektorem generalnym koncernu Volkswagen i przekazali swoją listę żądań. Przyklejony do podłogi jeden z aktywistów Gianluca Grimada grzmiał, że domagają się dekarbonizacji niemieckiego sektora motoryzacyjnego i wskazywał, że Volkswagen ma tu najwięcej „grzechów” – jako największy w Europie producent samochodów.
These are our demands to the Volkswagen CEO, adapted from our general demands. (1) support introduction of speed limits on German motorways; (2) condone bonds held by @VW from Global South; (3) declare infeasibility of 1.5 goal 6/ pic.twitter.com/LaPLFFiI4I
— gianluca grimalda (@GGrimalda) October 20, 2022
Najwyraźniej nie jest łatwo protestować w niemieckim muzeum. Aktywiści skarżyli się, że po godzinach pracy muzeum, gdy obsługa zamyka obiekt, gaszone są światła i wyłączane jest ogrzewanie. W dodatku Volkswagen odmówił dostarczenia pojemników do załatwiania potrzeb fizjologicznych.
+++ BREAKING +++
We have occupied the Porsche Pavillon of the Volkswagen car museum, for more than 21 hours. We have sent our demands to the CEO of VW: pic.twitter.com/DJTMeyzhKY— Scientist Rebellion (@ScientistRebel1) October 20, 2022
/TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!