Można zadać sobie pytanie, czyje interesy reprezentuje polski ambasador w Kijowie, Jan Piekło, który zapewnił dziś ukraińskich dziennikarzy, ze heroizacja Bandery w żaden sposób nie wpłynie na stosunki polsko – ukraińskie.
– To jest historia. Historia jest ważna tak dla Polaków, jak i dla Ukraińców, ale jest też przyszłość, a przyszłość jest najważniejsza – powiedział ambasador Piekło.
Jeszcze kilka lat temu banderowcy stanowili na Ukrainie margines, który do tego ograniczony był głównie do Wschodniej Galicji i Zachodniego Wołynia. Z drugiej strony Polska jawiła się Ukraińcom ostoją cywilizacji i postępu. Wielu z nich rzuciło się do archiwów, by poszukiwać polskich korzeni – część z powodów koniunkturalnych, ale niejednemu polskość autentycznie imponowała. Niczym grzyby po deszczu wyrastały coraz to nowe ośrodki polskiej kultury oraz nauki języka polskiego.
Tak było i to się już nie wróci…
A zawdzięczamy to właśnie takim ludziom jak ambasador Piekło, którzy dawali i dają zielone światło kultowi Bandery, wskazując, iż w Polsce przeszkadza on jedynie marginesowi, którym Ukraińcy nie powinni się przejmować. Stanowisko Państwa Polskiego jest tu natomiast odmienne, o czym stara się ich na każdym kroku przekonać ambasador RP.
Wielu Ukraińców ze zdziwieniem odebrało więc słowa Jarosława Kaczyńskiego, który uzależnił polskie poparcie dla Ukrainie od jej stosunku do kultu Bandery i UPA. Reprezentujący nas na Ukrainie Jan Piekło nie mógł się w związku z tym nie odnieść do słów przywódcy PiS:
– Musimy myśleć o przyszłości. Kaczyński też myśli o przyszłości. Wielu pewnie już zapomniało o tym, że podczas rewolucji godności był na Majdanie i krzyknął: “Sława Ukrainie!”. Jest to najlepszy przykład jego pro-ukraińskiej postawy, a nie odwrotnie – powiedział polski (?) ambasador, dodając, że Bandera – to temat dla historyków.
Warto zajrzeć:
Wspieraj niezależne wydawnictwo:
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!
