Wsparcie Amerykanów dla oddziałów kurdyjskich w Syrii stało się kością niezgodny w relacjach amerykańsko-tureckich. Co więcej, gdy Ankara zażądała wycofania oddziałów kurdyjskich z Manbidżu, Amerykanie i Francuzi zapowiedzieli, że nie porzucą swych kurdyjskich sojuszników i zaczęli do tego regionu ściągać dodatkowe siły. Wygląda jednak na, co zresztą zapowiadaliśmy kilka dni temu,.a co dziś się ostatecznie potwierdziło, że Amerykanom się odwidziało.
Przypomnijmy, że 20 stycznia br. wojska tureckie oraz oddziały protureckich bojowników Wolnej Armii Syrii podjęły operację przeciwko Kurdom w kantonie Afrin (w północno-zachodniej części Syrii). W wyniku dwumiesięcznych walk Turcy zdołali opanować kanton Afrin, przy czym Kurdowie utrzymali się w graniczącym z kantonem Afrin regionie Tel Rifat. Tu należy wyjaśnić, że składający się z trzech regionów (powiatów) kanton Afrin oraz region (powiat) Tel Rifat od zasadniczego obszaru Syryjskiego Kurdystanu oddziela szeroki pas terenu, kontrolowany przez wojska tureckie i protureckich bojowników Wolnej Armii Syrii (na północy) oraz syryjskie siły rządowe (na południu).
Zasadniczo tereny kontrolowane przez kurdyjskie Syryjskie Siły Demokratyczne, których trzon stanowią oddziały YPG, leży na lewym brzegu Eufratu, przy czym Kurdowie utrzymują szereg przyczółków na jego prawym brzegu. Największym z nich jest właśnie region (powiat) Manbidż, który równocześnie jest najdalej ku zachodowi wysuniętym obszarem pozostającym pod kontrolą oddziałów kurdyjskich (pomijając region Tel Rifat, który to jednak stanowi odrębną enklawę).
28 marca Narodowa Rada Bezpieczeństwa Turcji zażądała natychmiastowego wycofania kurdyjskich oddziałów samoobrony (YPG) z miasta i regionu Manbidż. Ale w regionie Manbidż stacjonują, poza oddziałami kurdyjskimi, wojska amerykańskie i francuskie.
Dziś przedstawiciel Departamentu Stanu potwierdził pojawiające się od kilku dni spekulacje medialne, że Amerykanie doszli do porozumienia z Turkami w sprawie wycofania kurdyjskich oddziałów samoobrony (YPG) z regionu Manbidż, który przejdzie pod kontrolę oddziałów amerykańsko-tureckich. Także dowództwo kurdyjskich Syryjskich Sił Demokratycznych potwierdziło, iż przystąpiło do wycofywania swych oddziałów z Manbidżu.
Nie podano, czy w negocjacjach brali udział przedstawiciele Kurdów, czy też – co należy uznać za zdecydowanie bardziej prawdopodobne – potraktowano ich tak jak Czechosłowację w roku 1938 w Monachium, gdzie ich sojusznicy podjęli decyzję w sprawie Sudetów, nie licząc się z jej zdaniem…
Przy okazji – jest to znakomita lekcja dla tych wszystkich, którym wydaje się, że obecność baz amerykańskich stanowi gwarancję bezpieczeństwa. W Manbidżu też są amerykańskie bazy wojskowe, które Kurdowie traktowali jako gwarancję bezpieczeństwa:
Kurdowie poinformowali o budowie przez USA i Francję nowych baz wojskowych w Syrii
/wk/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!