Mimo gróźb i ostrzeżeń ze strony prezydenta Trumpa, Syria kontynuuje koncentrację wojsk u granic enklawy rebelianckiej obejmującej prowincję Idlib oraz graniczące z nią części prowincji Aleppo, Hama i Latakia. Artyleria syryjska wciąż bombarduje pozycje bojowników, czemu towarzyszą naloty rosyjskiego lotnictwa. Wszystko wskazuje na to, że lada dzień rozpocznie się operacja, której celem będzie likwidacja tejże enklawy. A wszak swoje wojska ma tam Turcja, a większość ugrupowań rebelianckich deklaruje wierność prezydentowi Erdoganowi.
Dziś w Iranie ma dojść do spotkania prezydentów Iranu, Rosji i Turcji, Hasana Rowhaniego, Władimira Putina i Recepa Tayyipa Erdogana. Przedmiotem rozmów ma być uregulowanie sytuacji w Syrii. Jakich efektów należy się spodziewać?
Przy okazji ze strony Amerykanów znów pojawiły się sugestie, jakoby Syria zamierzała użyć w walkach o Idlib broni chemicznej. Tego rodzaju oskarżenia pojawiają się raz za razem, prawie zawsze skutkują uderzeniami amerykańskiego lotnictwa, a potem okazuje się, że żadna broń chemiczna w użyciu nie była.
Biały Dom ostrzegł, że Stany Zjednoczone i ich sojusznicy zareagują „szybko i energicznie”, jeśli rząd w Syrii użyje broni chemicznej. Jim Jeffrey zwrócił też uwagę, że atak sił rosyjskich i syryjskich, a także użycie broni chemicznej spowodowałyby ogromny napływ uchodźców.
/wk/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!