– Poszliśmy na ostrygi, żeby było tak wiecie, światowo, na bogato. Zapłaciliśmy absurdalnie dużo, absurdalnie drogo w stosunku do jakości. Chodzi o to, że u (tu pada nazwa innej knajpy) jest drogo, ale dostajesz wybitne dania…, natomiast w restauracji (tu pada nazwa lokalu, który zawiódł Muchę) dostaliśmy przystawki i dania główne, z których to przystawek jednej kompletnie nie zjedliśmy, ponieważ była pozbawiona smaku i była żadna, druga była pyszna – te przegrzebki – mówi Anna Mucha w relacji opublikowanej w mediach społecznościowych.
To jednak nie koniec. – Do tego dostaliśmy ostrygi, które były średnie, bardzo średnie! (…) Jeżeli ja mam do wydania 700 złotych na obiad, to ja za te 700 złotych mogę zjeść jak król w wielu miejscach w Warszawie, więc po cholerę ja mam iść do “X” na Krakowskim Przedmieściu, zwłaszcza że siedziałam tyłem, więc nic nie miałam z tego Krakowskiego Przedmieścia! – celebrytka nie kryła rozgoryczenia.
Swoją opinię wyraził też towarzyszący gwieździe ukochany, Jakub Wons: – Chodzi o to, że ostrygi po prostu bywają lepsze lub gorsze – i gatunki, i rzuty, i w ogóle, więc na to panowie nie mają wpływu. Mogą być świeże albo nieświeże – te były świeże, więc nie o to chodzi. Chodzi o to, że cena i ostryg, i wszystkich innych dań jest absurdalnie wysoka.
Na koniec Anna Mucha zapewniła, że jest świadoma, iż nie każdego stać na takie rarytasy.
– Ja to mówię nie dlatego, żeby opowiadać, że mnie się w du*ie poprzewracało, bo jem ostrygi i sanżaki, a ludzie nie mają co do garnka włożyć, bo to nie o to chodzi kompletnie. To chodzi o to, że jeśli ktoś będzie miał “magic moment”, żeby pójść do restauracji, to nie w tej restauracji – stwierdza aktorka.
Dramat i zgrzytanie zębów…
Źródło: dorzeczy.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!