Antoni Ciszewski: Między Giertychem, a rzeczywistością
Jak to zwykle bywa, bój o prawdę i sprawiedliwość na świecie zawsze toczy się, między Goliatem a biblijnym Dawidem. Fizyczna siła, i strach jaki ze sobą zwykle niesie, przeciwstawiana jest w Bożym planie zbawienia filigranowemu wzrostowi, rudej czuprynie młodzieńca błąkającego się po polu lub mieście, ze wskazaniem na wyraźne piegi na twarzy, nie wiedzieć czemu, dodające mu nieco więcej radosnego uśmiechu.
Współcześnie takim zobrazowanym Filistynem z Gat mógłby być Roman Giertych, któremu na drodze do osobistego sukcesu stanął o. dr Tadeusz Rydzyk, toruński redemptorysta, polski duchowny rytu posoborowego, założyciel Radia Maryja i TV Trwam, rektor niepublicznej Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, należącej do Fundacji Lux Veritatis, wpisanej do wykazu niepaństwowych uczelni MEN pod nr 75.
Spór jaki naprędce był nakreślił mec. Roma Giertych w mediach prawicowych ma podłoże konkordatowe, a zarzut publicznie stawiany o. Rydzykowi dotyczy kwestii zachowania autonomii, między Kościołem katolickim a państwem polskim.
W art. 1 Konkordatu jest chyba jedno jedyne zobowiązanie Kościoła katolickiego, opisane w tej umowie międzynarodowej: zobowiązanie do przestrzegania niezależności i autonomii Państwa. Analogiczne zobowiązanie przyjęło na siebie Państwo. Największą formą niezależności Kościoła jest prawo papieża do obsadzania stolic biskupich i prawo biskupów do obsadzania parafii. (…) Konkordat pomiędzy RP, a Stolicą Apostolską wyraźnie zaznacza, ze nominacje biskupów należą do wyłącznej prerogatywy Stolicy Apostolskiej.
To samo dotyczy nominacji proboszczów przez biskupów – nie podlegają one żadnej kontroli Państwa. Każde wtrącanie się w proces wyboru tych władz hierarchicznych Kościoła byłoby naruszeniem niezależności i autonomii Kościoła, a więc również naruszeniem Konkordatu – skwapliwie wyznał, były założyciel i były przewodniczący Ligi Polskich Rodzin.
To, że mec. Giertych w swoich teoretycznych rozważaniach na temat obowiązywania umów międzynarodowych trafia jak kulą w płot, specjalnie nie dziwi, ponieważ tego rodzaju zacietrzewienie, w kontekście możliwego osobistego odwetu za brak w przeszłości ciepłoty serca ze strony o. Rydzyka wobec kierownictwa LPR, ma charakter stricte polityczny a nie prawniczy, a więc nieakceptowalny z punktu katolickiego, ze względu na naukę Kościoła katolickiego i prawo sumienia w dochowaniu wierności Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu i Matce Kościoła.
Także przedwcześnie wysuwany przez posła/prawnika delict możliwego naruszenia umowy konkordatowej, w tym konkretnym przypadku chodzi o umowę z dnia 28 lipca 1993 roku, pomiędzy Stolicą Apostolską a Rzeczpospolitą Polską, Dz. U. 1998 Nr 51 poz. 318, w zakresie nie poszanowania zasady niezależności i autonomii Stron przez o. Rydzyka, stanowi w istocie frontalny atak na tego duchownego, z zamiarem podważenia jego uczciwości i godności w pełnieniu posługi kapłańskiej.
Lecz na nagonka posła wpisuje się jako żywo w model ideologicznego dyktatu, nie uwzględniającego podstawowych zasad prawnych, które z prawa wynikają.
Jedna z podstawowych zasad prawnych głosi, że: Nauka prawa jest znajomością spraw boskich i ludzkich oraz wiedzą o tym co sprawiedliwe a co niesprawiedliwe.
Dla szerokich rzesz Polaków mec. Giertych już dawno przestał być prawnikiem (?) na mocy Zbioru Etyki Adwokackiej i Godności Zawodu, zwanego Kodeksem Etyki Adwokackiej, np. art. 8 i art. 9, ponieważ nie dochowuje wierności tymże zasadom etycznym jako adwokat, nie powściąga się od kłamliwych sugestii, podnoszonych przez niego publicznie, wobec niewinnej osoby.
Także funkcja posła na Sejm RP, jaką obecnie sprawuje, nie daje mu żadnych podstaw do medialnego napiętnowania duchownego, który przecież w pełni korzysta ze swoich praw obywatelskich, jakie wszystkim obywatelom gwarantuje Konstytucja RP. Dodatkowo, w przypadku o. Rydzyka, jego zachowanie jest w zgodzie z prawem Kościoła jakie otrzymał na mocy święceń kapłańskich.
Publiczne podejrzewanie tego znanego duchownego, że swoim medialnym duszpasterstwem jako wyświęcony kapłan może naruszać autonomię państwa polskiego, jest zachowaniem niegodnym posła polskiego, bo przy okazji świadomie wprowadza społeczeństwo w błąd tak co do faktów, jak i co do obowiązującego prawa, w odniesieniu do tego konkretnego przypadku.
Taka świecka, i niekatolicka, gniewna poza Giertycha nie uwzględnia całości treści art. 1 umowy Konkordat, a na który z taką otwartością (i przenikliwością prawniczą?) się powołuje.
Art. 1 – Rzeczpospolita Polska i Stolica Apostolska potwierdzają, że Państwo i Kościół katolicki są – każdy w swej dziedzinie – niezależne i autonomiczne oraz zobowiązują się do pełnego poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach i we współdziałaniu dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego.
Z założeń kauzalnych tego artykułu w umowie Konkordatu wynika, że jest jeszcze strona trzecia tej umowy, czyli człowiek (obywatel polski), i dobro wspólne jako nadrzędny cel współdziałania układających się Stron.
Od strony prawnej, treść tej umowy nadaje faktyczne znaczenie hipotezie normy prawnej, zawartej w art. 1, która wskazuje na wzajemny obowiązek pełnego poszanowania niezależności i autonomiczności
Stron oraz na zgodne współdziałanie na rzecz rozwoju człowieka i dobra wspólnego; to współdziałanie właśnie ma uzasadniać drugi element normy prawnej, tj. dyspozycję – jako działanie zgodne z prawem, zgodne z nakazem lub zakazem ustawowym; dopiero trzecim elementem normy prawnej jest sankcja, przewidziana za naruszenie warunków zawartej umowy, także za nieprzestrzeganie obowiązującego prawa na terytorium Polski przez którąkolwiek ze Stron, w związku z realizacją przedmiotowej umowy konkordatowej.
Zatem, bezprzedmiotowe jest takie działanie władz Rzeczypospolitej Polskiej (a posła i mec. Giertycha to już w szczególności) jak i Stolicy Apostolskiej, w ramach zawartej umowy, jeśli to działanie nie uwzględnia powziętej zasady wzajemności, tj. nie szkodzenia sobie nawzajem, i jeśli nie ma na celu współdziałania Stron …dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego.
Z dotychczasowej działalności instytucji katolickich, którymi opiekuje się o. Rydzyk, nie wynika brak poszanowania autonomii państwa polskiego, nie są bowiem przez organa państwa, ani hierarchię kościelną, kwestionowane te realne dzieła, w części sfinansowane także ze środków pomocowych Skarbu Państwa, których przeznaczeniem publicznym są cele edukacyjne oraz religijne na rzecz całego społeczeństwa.
Korzystając z określeń prawniczych, należy wskazać, że Prawo jest umiejętnością stosowania tego co dobre i słuszne. Jednak problemem dla wszystkich malkontentów jest właściwe rozumienie czym jest sprawiedliwość. Podstawowa zasada prawna głosi, że Sprawiedliwość jest niezmienną i trwałą wolą zagwarantowania każdemu jego prawa. Ale należy podkreślić, że w granicach tego co dobre i słuszne, jak stanowi przywołane pojęcie samego zagadnienia prawa, spełniającego zadanie ustrojowe, by możliwe było sprawiedliwe funkcjonowanie społeczeństwa, jak i instytucji publicznych państwa.
Z publicznych oświadczeń mec. Giertycha dowiadujemy się, że najpoważniejszym zarzutem wobec o. Rydzyka jest zaangażowanie się jego dzieł w działalność polityczną, niby szkodzącą demokracji, ponieważ w ten sposób ów kapłan mógł kupczyć opinią publiczną (?), z zamiarem wywołania negatywnych nastrojów politycznych.
Podniesiony zarzut nie ma realnego uzasadnienia, ponieważ w przekazach informacyjnych Radio Maryja i TV Trwam nie ma elementów edukacyjnych sprzecznych z nauką Kościoła, nie ma treści niezgodnych z depozytem wiary katolickiej. Jest miejsce na kształtowanie postaw patriotycznych u młodzieży i dorosłych, dzięki czemu możliwa jest racjonalna ocena sytuacji – także politycznej i gospodarczej – w jakiej żyją współczesne społeczeństwa.
Poszczególni pasterze Kościoła muszą reagować na krzywdę ludzką, na zagrożenia szkodzące zdrowiu i życiu człowieka. Ten zakres obowiązków społecznych ma charakter wspólnej troski o właściwy rozwój człowieka z jego naturalnymi predyspozycjami.
Można co najwyżej powątpiewać w rozmach finansowy tworzonych dzieł przez kapłanów, nawet jeśli przyświeca temu przedsięwzięciu zbożny cel. Jednak prawdziwego kapłana nie poznaje się po tym, jak wiekopomne (i widzialne) dzieła tworzy.
(…) Kapłaństwo to posłannictwo Najwyższego Boga do sprawowania najświętszych sakramentów. Kapłana poznaje się nie po dziełach, które tworzy zewnętrznie, ale po tym w jaki sposób przygotowuje się do świętych tajemnic i jak je sprawuje. Jego stosunek do sakramentów ukazuje prawdę o tym jak wypełnia swoją misję duchową – kapłańską. Dopiero poznanie głębi tych tajemnic – i ich rozważanie – daje kapłaństwu moc i prawdziwe pobudki do działania na rzecz Kościoła i Ludzkości.
Jeśli jednak kapłan nie oddaje właściwej chwały Bogu, to znaczy z zadumą, miłością i wiarą, nie będzie dobrym pasterzem, bo jego decyzje nie będą oczyszczone w ogniu Boskiego Słowa. Dopiero z kontemplacji i adoracji rodzi się większa świadomość i miłość do najświętszych tajemnic Ołtarza i Kościoła. Każdy kapłan powinien więc w pierwszym rzędzie troszczyć się o swoją Ofiarę Mszy świętej, o swoją modlitwę i o swój duchowy wzrost.
Cała reszta stanie się przyczyną Mojej łaski: decyzje będą łatwiejsze, działanie ściśle ukierunkowane, cel wytyczony dokładnie i szczegółowo. Jednak sercem kapłana jest i powinna być Ofiara Mszy świętej – Ofiara Chrystusa obecna w Kościele i ujawniająca się poprzez tajemnicę kapłaństwa. Można powiedzieć, że każdy kapłan nosi Ofiarę w sobie, bo tylko przez niego jest tylko obecna w Kościele świętym. (…) – Z Orędzi na Czasy Ostateczne, które właśnie nadeszły, wizjonerka Agnieszka Jezierska.
Mimo to, nie należy też mylić znaczenia funkcji edukacyjnej ośrodków katolickich, także jaką mają do spełnienia – kapłani i biskupi – misję ewangelizacyjną, w ramach powszechnej nauki apostolskiej, z tubą propagandową – stricte polityczną – w zawłaszczanych mediach publicznych przez siłowników reżimowych, w których zadaniowo i podprogowo dopuszcza się dyskurs ideologiczny, sprzeczny z tym co dobre i słuszne, czyli z istotą prawa w ogóle.
Polecamy również: Nachodźca groził śmiercią premierowi
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!