Antoni Ciszewski: Stan wyższej przebiegłości.
Taki stan (wyższej przebiegłości) w przestrzeni publicznej, poza stanem wyższej konieczności, oficjalnie nie obowiązuje. Choć jego realne oddziaływanie na trzy stany świadomości człowieka według psychoanalizy (Żyda) Sigmunda Freuda wywołuje popłoch w szeregach zdeklarowanych konserwatystów w Brukseli – paradoksalnie.
Nawet tamtejsza Police (Politie) interweniowała, ku zdziwieniu byłego premiera Matusza Morawieckiego, starającego się na swój sposób zablokować przegłosowany przez PE pakt migracyjny. Tak szkodliwy dla Polski.
Z kolei ze odsieczą brukselską wiąże się reakcja premiera Belgii Alexandra De Croo w sprawie przerwania konferencji NatCon, w której wspomniany już akcent polski (z byłym polskim premierem) może mieć symboliczne odniesienie do pracy duszpasterskiej, jaką pełnili Franciszkanie z Niepokalanowa, aby mogła objawić się większa chwała Boża, pod wodzą o. Maksymiliana Maria Kolby w kraju kwitnącej wiśni.
Wyobraźmy sobie franciszkański Niepokalanów w jednej z dzielnic Brukseli, gdzie właśnie zorganizowana była owa konferencja przez środowiska narodowo-konserwatywne. Socjaliści unijni – wszyscy naraz doznaliby bezobjawowej migreny. Freud, lecząc się z tej dolegliwości, często używał odrobiny kokainy.
Marihuana, kokaina (?) – niewykluczone, że to bodaj najskuteczniejsza broń lobbystów unijnych. Swoją drogą nawet oficjalny rejestr przejrzystości z 2011 roku, stworzony przez PE i KE, nie powściąga uporczywości zdeklarowanych „biurokrążców”.
Dobrze wiedzieć, że tylko prawdziwa wiara katolicka czyni cuda. Bo to katolicy tak naprawdę rządzą światem, ponieważ tylko oni mogą skutecznie powściągać święty Gniew Boga Wszechmogącego w Trójcy Świętej Jedynego, że względu na Ofiarę Mszy świętej, która jest pochodzenia czysto Boskiego – i jako Najczystsza Ofiara z Ciała i Krwi Jezusa Chrystusa składana jest przez katolickiego kapłana-ofiarnika Bogu Troistemu za grzechy Ludzkości.
Możliwe, że i europoseł Leszek Miller z tej wzajemności – mistycznej i ziemskiej – cokolwiek rozumie; publicznie (na trzeźwo) wstawił się za Włodzimierzem Cimoszewiczem, wskazując na małość Włodzimierza Czarzastego jako lidera Nowej Lewicy podczas kompletowania list wyborczych do PE.
Choć w praktyce poselskiej wystarczy mocny chóralny śpiew w domu poselskim np. na cześć posła Grzegorza Brauna. I nie należy od razu kojarzyć życia nocnego posłów z byłym posłem Markiem Pękiem, który 9 lat temu został znaleziony (śpiący) na korytarzu poselskiego hotelu.
Także ze względu na profilaktykę obyczajową oraz z powodu występowania chorób na tle nerwowym, pojęcie libido (popędu płciowego) według Junga (ucznia Freuda), ujęte przez tego pierwszego w osobiste przemyślenia wyparcia seksualnego – jako nienaukowa teoria (oralna) – nie może być tym bardziej wynoszona do rangi gejowskiego dyktatu.
Uważanemu obserwatorowi zagadnień politycznych od razu na myśl przyjdzie nieodzowny stan gotowości, na razie tylko przed złymi wiadomościami.
Najzłośliwszym tego typu stanem (złych wiadomości) w historii świata był jednak wybuch bomby jądrowej (1945) na japońskie miasta: Hiroszimę i Nagasaki. Zaledwie w odstępie 3,5 roku, Jankesi nie zawahali się użyć rozszczepionego atomu za zburzenie baz floty i lotnictwa w ataku na Pear Harbor przez Japończyków.
To też wielce prawdopodobne, że w ten sam sposób Chińczycy nie odstąpią obszarów rosyjskiej Syberii, już dawno zajętych przecież przez chińskie firmy eksploracyjne.
Nawet jakakolwiek inna teoria spiskowa, choćby miała w założeniu socjalistów europejskich klimatyczne znaczenie – znacznie głębsze otumanienie energią odnawialną zagraża ze strony polskiej wiceminister Urszuli Zielińskiej z partii Zieloni. W wywiadzie w Radio Plus pani minister wyjaśniła, że nie jeździ samochodem z napędem elektrycznym tylko z powodu braku ładowarki przy bloku, w którym mieszka.
Podobnie ma się rzecz z lewicowym antyparadygmatem nauczania zbiorowego – odplombowany został (na przekór nawet świeckiemu rozumowaniu) właz o szerokości Jugendamptu, w nauczaniu szkolnym i pozaszkolnym, ponoć ze względu na dobro dzieci (?).
Widać z tego, że minister edukacji i szkolnictwa wyższego, Barbara Nowacka, zawzięcie konkuruje z przewodniczącą KE, Ursulą von der Leven, o wpływy w strategicznym planie rozwoju europejskiej (socjalistycznej) osobowości, którego punktem nieodzownym jest ciepły i przyjazny uścisk dłoni premiera Donalda Tuska.
Właściwym miejscem do okazania wyjątkowego stanu uległości – aktywistek wobec aktywistów ideologicznych – są najczęściej aglomeracje miejskie. Spośród miast na świecie, oprócz Amsterdamu i Brukseli, dzisiaj to Filadelfia (USA) rozsławiła edukacyjny kompleks braku prac domowych dla uczniów. W postaci ulicznych slamsów – narkotycznego turpizmu.
Z tego powodu niepodobna nawet uwierzyć w dziewiętnastowieczną prawdziwość egalitaryzmu demokratycznego, poety i eseisty Ralpha Waldo Eemersona z Conkordu w stanie Massachusetts. Biedak, przez ileż to gwiezdnych nocy wpatrywał się w dal okołoziemską, stojąc samotnie w śniegu i na mrozie. W ogóle nie zważając na epizodyczny upływ czasu.
Pozostawił po sobie liczne poematy, eseje i filozoficzny idealizm. Prezydenci USA ostatnich dekad, może poza Donaldem Trumpem (idealistą?), są za bardzo figo-fago, żeby problem zbiorowej dekadencji szkolnej – kongresowo (i przynajmniej czasowo) – wynieść poza obszar koedukacji anglosaskiej.
My, Polacy, musimy w końcu po katolicku jakoś się odrodzić. Pilnie wezwani jesteśmy jako naród przez Matkę Bożą, Królową Polski Wniebowziętą z Wykrotu do odnowy ducha wiary naszych przodków. Wieś polska bowiem za bardzo uzależniła się od miasta – i zamiast mleka prosto od krowy, woli syfon z wodą gazowaną.
Przeciwna jest temu narodowemu zagubieniu niezwykła postać polskiego kapitana żeglugi wielkiej, Eustazego Borkowskiego, kapitana transatlantyku „Kościuszko”, który, w latach 30. XX wieku, wraz z załogą odbył drogę morską do Hajfy. Jest głównym bohaterem w książce „Szaman Morski”, autorstwa Karola Olgierda Borchardta; w opowiadaniu „Ślub” czytamy:
(…) – Kto ty jesteś?
– I am a maaan from sea! (Jestem człowiek morza!) – zawołał wielkim głosem osobliwy pątnik, nie podnosząc się z klęczek. Po chwili mówił dalej: – Mnie, grzesznikowi, było dane być u grobów najsławniejszych ludzi, Byłem u grobów najznakomitszych wodzów. Znam groby najsłynniejszych astronomów. Znam groby wszystkich wielkich ludzi pochowanych we wszystkich częściach świata. Ale nigdy mnie, grzesznikowi, nie było dane być u Grobu Pana.
Jeszcze jako małe dziecko, gdy pierwszy raz usłyszałem o tym grobowcu, uczyniłem ślub, że zapalę i niego trzysta świec, trzykrotnie na klęczkach go okrążę i co trzy kroki o zmiłowanie za grzechy prosić będę, wołając głośno: Mea culpa! Mea culpa! Mea maxima culpa! I oto po wielu latach burz i tułaczki na wodach wszystkich mórz i oceanów dożyłem tej radosnej chwili, że mogę wypełnić ślub uczyniony w dzieciństwie!
Kapitan Eustazy – on to był bowiem – zakończył swoją przemowę i podniósł się z klęczek. Mnich z białą brodą wziął go pod rękę. Ludzie rozstąpili się przed nimi, gdy skierowali się ku wejściu do mrocznego korytarza przykościelnego. Pozostały po panu Eustazym płomienie trzystu jarzących się świec.
To jeszcze nie koniec z pilnymi wezwaniami i napomnieniami, kierowanymi przez ludzi dobrej woli i Niebo do Polaków.
Polecamy również: ONZ: Żydzi oszukują w sprawie ataku Hamasu z 7 października
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!