Jak podaje portal w gospodarce.pl Arabia Saudyjska odrzuca groźby ukarania jej za rzekome zlecenie zabójstwa opozycyjnego dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego i na wszelkie sankcje odpowie jeszcze mocniejszymi środkami odwetowymi – przekazała państwowa agencja saudyjska SPA.
Królestwo Arabii Saudyjskiej podkreśla, że całkowicie odrzuca wszelkie groźby i próby podkopania jego pozycji, czy to za pomocą gróźb nałożenia sankcji gospodarczych, nacisków politycznych czy powtarzania fałszywych oskarżeń – przekazała SPA, powołując się na anonimowe źródła w saudyjskich władzach.
Jak dodano, Rijad w przypadku „podjęcia (wobec niego) jakichkolwiek działań odpowie mocniejszymi działaniami”, a saudyjska gospodarka „odgrywa ważną i wpływową rolę w gospodarce światowej”.
Prezydent USA Donald Trump w opublikowanym w sobotę fragmencie wywiadu dla stacji CBS powiedział, że Arabia Saudyjska zostanie „surowo ukarana”, jeśli potwierdzi się, że Chaszodżdżi został zabity na jej zlecenie. Na pytanie, czy następca saudyjskiego tronu i de facto przywódca kraju książę Muhammad ibn Salman wydał rozkaz zabicia dziennikarza, Trump odparł: „na razie nikt tego nie wie, ale prawdopodobnie będziemy w stanie się tego dowiedzieć”.
Trump wykluczył jednak wstrzymanie amerykańskich dostaw broni do Arabii Saudyjskiej, która ze wszystkich krajów świata kupuje jej najwięcej. Jak pisze dpa, Arabia Saudyjska jest politycznie zależna od USA, które są też jednym z jej najważniejszych partnerów gospodarczych.
Bardziej krytyczni wobec Rijadu okazali się amerykańscy senatorzy, którzy uruchomili zapis tzw. ustawy Magnitskiego, zobowiązujący prezydenta do ustalenia, czy zagraniczny podmiot odpowiada za rażące naruszenia praw człowieka. Dotychczas ustawa ta została wykorzystana do objęcia zakazem wjazdu i zamrożeniem aktywów przedstawicieli władz Rosji.
Groźba objęcia Rijadu sankcjami w związku z zaginięciem i być może śmiercią dziennikarza wywołała nerwowe nastroje na saudyjskiej giełdzie, gdzie główny indeks Tasi stracił ok. 7 proc. wartości (ok. 33 mld dolarów). Reuters ocenia, że jest to jeden z pierwszych sygnałów świadczących o finansowych problemach, jakich może doświadczyć Arabia Saudyjska w związku ze sprawą Chaszodżdżiego.
Innym sygnałem może być wycofanie się z zaplanowanego na koniec października forum inwestycyjnego w Arabii Saudyjskiej, Future Investment Initiative, która w zamyśle księcia ibn Salmana ma zaprezentować jego kraj jako nowoczesne miejsce do inwestowania.
Wśród zaproszonych gości, którzy odwołali udział w konferencji nazywanej „Davos na pustyni”, są szef Ubera Dara Khosrowshahi, twórca systemu operacyjnego Android Andy Rubin, właściciel „Los Angeles Timesa” Patrick Soon-Shiong i założyciel Virgin Group Richard Branson.
Dotychczas udziału nie odwołał za to amerykański minister skarbu Steven Mnuchin. Jak poinformował jego doradca Larry Kudlow, Mnuchin „podejmie decyzję, w miarę jak z upływem czasu pojawią się nowe informacje”.
2 października publikujący m.in. w „Washington Post” Chaszodżdżi wszedł do konsulatu Arabii Saudyjskiej w Stambule, by załatwić formalności związane ze ślubem, po czym ślad po nim zaginął.
Turcja podejrzewa, że krytyczny wobec rządów ibn Salmana dziennikarz został zamordowany w konsulacie, a jego ciało zostało stamtąd wywiezione; Rijad zaprzecza.
W sobotę cytowany przez agencję Anatolia szef MSZ Turcji Mevlut Cavusoglu powiedział, że strona turecka „nie zobaczyła dotąd żadnej współpracy w celu ułatwienia śledztwa i wyjaśnienia sprawy”. Zażądał też zapewnienia tureckim śledczym dostępu do konsulatu.
Tymczasem Reuters podał za dwoma źródłami, że ważny członek saudyjskiej rodziny królewskiej, gubernator Mekki książę Chaled al-Fajsal spotkał się z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem w sprawie zaginięcia dziennikarza. Reuters nie podał, kiedy spotkanie się odbyło.
I co Wy na to? Czy groźby Arabii Saudyjskiej powinny by traktowane poważnie?
Źródło: wgospodarce.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!