Katowicki sąd rejonowy aresztował pięć osób zatrzymanych w poniedziałek przez CBA. Są podejrzani m.in. o udział w grupie mającej na celu popełnianie przestępstw gospodarczych, skarbowych i korupcyjnych, powoływanie się na wpływy, oszustwa i pranie pieniędzy. Wśród aresztowanych są były asystent i brat Elżbiety Bieńkowskiej.
O uwzględnieniu przez sąd wniosków o aresztowanie poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek.
W poniedziałek CBA na polecenie katowickiej prokuratury zatrzymało sześć osób, wśród których jest były asystent ówczesnej senator, a obecnie polskiej komisarz Unii Europejskiej Elżbiety Bieńkowskiej – Lech B., a także jej brat Jarosław M. Zatrzymani usłyszeli prokuratorskie zarzuty. Prokuratura skierowała do Sądu Rejonowego Katowice-Wschód wnioski o aresztowanie na trzy miesiące pięciu zatrzymanych. Wobec szóstego, notariusza, zastosowano poręczenie majątkowe w wysokości 50 tys. zł i zawieszenie w czynnościach służbowych.
Wnioski o aresztowanie podejrzanych śledczy motywowali obawą matactwa oraz grożącą podejrzanym surową karą. Zarzucane im przestępstwa są zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 15.
Według ustaleń prokuratury zorganizowaną grupą przestępczą, mającą na celu popełnianie przestępstw gospodarczych, przestępstw skarbowych, przestępstw korupcyjnych, wyłudzeń kredytów i innych, kierował Lech B. Pozostałe pięć zatrzymanych osób usłyszało zarzuty udziału w tej grupie.
– Zarzuty, które zostały przedstawione w tej sprawie osobom zatrzymanym, dotyczą ponadto powoływania się na wpływy, oszustw, prania brudnych pieniędzy. Podejrzani usłyszeli również zarzuty związane z działaniem na szkodę wierzycieli, poświadczaniem nieprawdy w dokumentach, przedkładaniem nieprawdziwych dokumentów w celu uzyskania kredytów, działaniem na szkodę spółki – informowała wcześniej prok. Zawada-Dybek.
Lech B. usłyszał 16 zarzutów. Poza kierowaniem grupą przestępczą jest podejrzany m.in. o płatną protekcję, czyli podejmowanie się pośrednictwa w załatwianiu różnych spraw, poprzez – jak podała prokuratura – „powoływanie się na wpływy m. in. w instytucjach i organach państwowych, i na znajomość z ówczesną senator, jak również poprzez utwierdzanie w istnieniu takich wpływów, to jest umawianie się na spotkania w biurze senatorskim i przekazywanie służbowych wizytówek”.
Zarzuty dotyczą także oszustw w łącznej kwocie około 2 mln zł, popełnionych na szkodę Narodowego Centrum Badań i Rozwoju w Warszawie. Podejrzani mieli wprowadzić w błąd pracowników tej instytucji, a następnie wykorzystać uzyskane dofinansowanie niezgodnie z przeznaczeniem.
Wśród zatrzymanych jest także notariusz, który usłyszał m.in. zarzut niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, w związku ze sporządzonymi przez niego aktami notarialnymi i działania na szkodę interesu publicznego.
Marcinowi M., Magdalenie M., Agacie B. i Jarosławowi M., poza zarzutem udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, przedstawiono zarzuty prania brudnych pieniędzy. Jarosław M. i Agata K. usłyszeli również zarzuty związane z oszustwami na kwotę około 2 mln zł popełnionymi na szkodę Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
Śledztwo w tej sprawie toczy się od lipca 2017 r. Według prowadzących postępowanie grupa działała od października 2012 do grudnia 2018 r. w Katowicach i Mysłowicach oraz innych miejscowościach w Polsce.
Jeden z zarzutów stawianych członkom grupy dotyczy wyłudzenia na szkodę osoby fizycznej 715 tys. zł. Jak wynika z ustaleń śledztwa, pokrzywdzony został wprowadzony w błąd przez członka grupy przestępczej, co do zamiaru wywiązania się z umowy powierniczej i podjętych zobowiązań zmierzających do uzyskania dla pokrzywdzonego kredytu. Pokrzywdzony dokonał wpłaty pieniędzy na rzekomy rachunek powierniczy, co było niezbędne dla uzyskania kredytu na zakup nieruchomości.
Ostatecznie kredyt nie został przyznany, natomiast, jak wynika z dotychczas uzyskanych dowodów, tzw. rachunek powierniczy w rzeczywistości był rachunkiem jednego z podejrzanych, który odmówił zwrotu wpłaconych pieniędzy.
Według prokuratury podejrzani wprowadzili też w błąd pracowników krakowskiego banku co do zdolności kredytowej – starając się o uzyskanie kredytu inwestycyjnego, mieli przedłożyć nieprawdziwe dokumenty.
– W ten sposób, mimo braku zdolności kredytowej, uzyskali kredyt, który następnie został rozdysponowany niezgodnie z przeznaczeniem i nie został też spłacony. Na skutek powyższego bank został doprowadzony do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie ok. 2,5 mln zł – podała rzeczniczka katowickiej prokuratury.
Śledczy ustalili, że członkowie grupy mieli też prać brudne pieniądze. – Pieniądze te stanowiły korzyści związane z popełnianiem poszczególnych przestępstw opisanych w zarzutach. Zarzut prania brudnych pieniędzy obejmuje kwotę ok. 11 mln zł – podała prokuratura.
Działalność Lecha B. była opisywana przed media jeszcze w 2014 r., kiedy Elżbieta Bieńkowska była wicepremierem. „Fakt” pisał o kłopotach firmy Beskid Grupa Producentów Owoców z Zegartowic pod Krakowem, które zaczęły się, kiedy prezesem jej zarządu został Marcin M., kolega Lecha B. Dzień po objęciu funkcji, 25 maja 2013 r., nowy prezes miał podpisać z firmą Lecha B. kilka umów. Na ich mocy firma Lecha B. której kapitał zakładowy wynosił 5 tys. zł, miała m. in. przeprowadzić audyt finansowy za 1 mln zł i dostała w użytkowanie kilka samochodów, które należały do firmy Beskid.
– Nie jest to moja sprawa, nie wiem, czy pomogę. Ten człowiek nie będzie już moim asystentem, ja go zwolnię za posługiwanie się moimi wizytówkami, ale nie wiem, czy coś więcej mogę zrobić – mówiła wtedy Elżbieta Bieńkowska, cytowana przez „Fakt”.
/TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!