Setki migrantów przetrzymywanych przez Australię w zamkniętym we wtorek obozie na wyspie Manus w Papui-Nowej Gwinei zabarykadowało się wewnątrz ośrodka. Ich przedstawiciele podjęli kroki prawne, by walczyć z likwidacją obozu. Nie ma tam wody ani prądu.
Jak pisze BBC, migranci obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Według doniesień lokalnych mediów tłum zebrany przed ośrodkiem wykrzykuje: „Nie wychodźcie!”
Migranci powiedzieli australijskiemu nadawcy Fairfax Media, że okoliczni mieszkańcy przy cichym przyzwoleniu papuańskich władz zaczęli plądrować obóz. Personel obozu już go opuścił.
Australia prowadzi restrykcyjną politykę wobec migrantów, którzy próbują dotrzeć do jej brzegów.
Marynarka wojenna tego kraju regularnie zawraca łodzie z migrantami, a osoby, którym udaje się dotrzeć do wybrzeży Australii, są wysyłane do opłacanych przez rząd w Canberze obozów na wyspę Manus należącą do Papui-Nowej Gwinei lub do położonego na zachodnim Pacyfiku Nauru.
Tam rozpatrywane są ich wnioski o status uchodźcy. Nawet jeśli zostaną one uznane za uzasadnione, osoby te nie mają prawa osiedlić się w Australii.
Canberra uzasadnia te działania koniecznością zwalczania gangów przemytników ludzi i zniechęcania migrantów, z których wielu pochodzi z Iranu, Iraku, Somalii czy Afganistanu, przed niebezpieczną morską przeprawą.
Od lat obrońcy praw człowieka domagali się zamknięcia obozów, wskazując na poważne problemy psychologiczne przetrzymywanych tam osób, w tym próby samookaleczania i próby samobójcze.
W ubiegłym roku Sąd Najwyższy Papui-Nowej Gwinei uznał za sprzeczne z konstytucją tego kraju przetrzymywanie na Manus osób ubiegających się o azyl w Australii. Canberra zgodziła się do końca października zamknąć obóz, w którym przebywa 600 mężczyzn.
Władze chcą ich przenieść do trzech obozów przejściowych również na Manus. Według BBC papuańska armia ma w środę przejąć kontrolę nad obozem.
Jednak obrońcy praw człowieka utrzymują, że obozy przejściowe nie są bezpiecznymi miejscami i migranci nie będą mieli tam ochrony przed agresywnymi mieszkańcami. Obrońca praw człowieka Ian Rintoul twierdzi, że widział już wiele ofiar tego typu ataków.
Jak poinformował, w imieniu migrantów w Sądzie Najwyższym Papui-Nowej Gwinei złożony został wniosek, by uniemożliwić zamknięcie ośrodka i włączenie tam wody i prądu.
Canberra proponuje migrantom, aby spróbowali na stałe osiedlić się w Papui-Nowej Gwinei, przenieśli się ośrodka w wyspiarskim państwie Nauru, przeprowadzili się do kraju trzeciego jak Kambodża lub też wrócili do ojczyzny.
Australia porozumiała się też z USA, aby niektóre z tych osób zamieszkały w tym kraju. Jednak oficjalnie zaakceptowano dopiero 54 osoby, z których tylko 24 już trafiły do Stanów Zjednoczonych. (PAP)
Źródło: nczas.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!