Coś dziwnego dzieje się z jarmarkami bożonarodzeniowymi w całej Europie Zachodniej – pisze portal Voice of Europe. Nie chodzi tu o to, że prawie wszystkie jarmarki muszą być teraz chronione za pomocą barierek i pilnowane przez uzbrojone po zęby oddziały policji, ale o coś zupełnie innego.
Oto mamy do czynienia ze strukturalną zmianą wystrojów świątecznych, a w wielu wypadkach rezygnuje się z nich zupełnie z najdziwniejszych powodów. Wcześniej informowaliśmy o jarmarku bożonarodzeniowym w Paryżu, który nagle okazał się być „niewystarczająco dobry” i wymagał „modernizacji”.
Ale nawet gdy gdzieś jarmarki świąteczne przetrwają, jak w Amsterdamie, Brukseli czy Londynie, to pod takimi nazwami jak: jarmark zimowy, zabawa zimowa czy zimowa wioska. Nie jest wskazane jakiekolwiek nawiązanie do Boga, a symbole chrześcijańskie znikają niemal zupełnie w zachodniej części Europy. Jest to proces trwający od co najmniej 10 lat i nikt nie może zaprzeczyć, że ma on miejsce.
W Monachium (Niemcy) proces ten odbywa się w tempie przekraczającym prędkość światła. Do redakcji portalu Voice of Europe dotarło kilka zdjęć reklamy bożonarodzeniowej – z bałwanami noszącymi burkę i chustę. Trudno dociec, co islam ma wspólnego z Bożym Narodzeniem, a wybór jest tym dziwniejszy, gdyż rodzi się tu pytanie: czy odwoływanie się do ucisku kobiet jest naprawdę dobrym chwytem marketingowym?
O to właśnie postanowił zapytać członek partii AfD, przewodniczący jej struktur w Bawarii Petr Bystron, który pyta na Facebooku: „ Czy bałwan w burce ma być symbolem tolerancji?”
A cynicznym tekstem na plakacie własnej partii jest:
„Burka i chusta jako symbole tolerancji? Czy niemiecki bałwan nie odpowiada?”
/Voice of Europe/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!