Wystarczyła garstka zapaleńców z Polski i Białorusi, żeby bartnictwo trafiło na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Niegdyś porzucony fach od kilku lat przeżywa renesans.
Wszystko zaczęło się od współpracy bartników z obu krajów z Polski i Białorusi. Z pasją wskrzeszali to starodawne rzemiosło, które jest wspólnym dziedzictwem.
Początki bartnictwa sięgają zamierzchłych dziejów. Odkąd tylko człowiek zasmakował miodu, myślał jak by go móc pozyskiwać więcej i regularniej. Przepastne puszcze i lasy Rzeczpospolitej Obojga Narodów były doskonałym miejscem do rozwoju tej działalności człowieka oraz pracowitych rodzin pszczelich. Barcie i kłody bartne wtedy na stałe wpisały się w krajobraz lasów. Zwłaszcza na wschodnich obszarach państwa barcie rozwieszone w lasach liczono w setkach tysięcy.
Tym słodkim zajęciem trudniły się społeczności zamieszkujące puszcze oraz ich okolice. Powstawały cechy bartnicze, zwane bractwami, które cieszyły się szczególnymi prawami oraz dbały o kultywowanie tradycji. Pozwalało to też znacznie zwiększyć produkcję miodu, wosku i innych produktów pszczelich. Dzięki prężnemu eksportowi towary te trafiały na rynki całej Europy. Najstarsze wzmianki o uregulowanym prawnie bartnictwie są już Statutach Wiślickich (1374 r.) króla Kazimierza Wielkiego.
Niestety, rozwój cywilizacyjny miał swoją cenę. Lasów w Europie ubywało, a samo bartnictwo zaczęło przeszkadzać właścicielom lasów, tym bardziej, że było przyczyną częstych pożarów.
Jednak najbardziej dotkliwe były ukazy zaborców, którzy zakazywali uprawiania bartnictwa. Wymusiło to epokową zmianę i tak powstało współczesne pszczelarstwo. Bartnicy-pszczelarze „wyszli z pszczołami”, ze swoimi kłodami bartnymi z borów bartnych. I zamiast barci powstawały ule i pasieki.
W Polsce bartnictwo ostatecznie zamarło po II wojnie światowej. Jednak na białoruskich bagnach i puszczańskich pustkowiach tliła się jeszcze iskierka bartniczego ducha. Żyli, bowiem potomkowie bartników, którzy opiekowali się starymi kłodami bartnymi i specjalistycznymi narzędziami bartodziejów.
Dzięki nim oraz „odkryciu” ich przez pasjonatów, a także kwerendom w źródłach, wykonanym przez współczesnych bartników, od kilku lat bartnictwo przeżywa renesans. Szczególnie w krajach, które niegdyś tworzyły I Rzeczpospolitą.
Ostatni wpis na Listę UNESCO tylko podkreślił ten ważny element wspólnej tradycji i dziedzictwa kulturowego. Obecne bartnictwo jest świadectwem odpowiedzialnego korzystania z przyrody, dbania o środowisko naturalne leśnych zapylaczy oraz kultywowaniem tradycji. Miód się stał tylko słodkim dodatkiem i nagrodą za bartnicze trudy. Coraz więcej leśników jest bartnikami lub angażuje się w promocję bartnictwa. Dzięki działaniom wszystkich sympatyków bartnictwa leśne pszczoły, zwane borówkami, mają znacznie więcej miejsc do bezpiecznego bytowania w polskich lasach.
/lasy.gov.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!