Jak podaje portal dzienniknarodowy.pl po gwałtownych zamieszkach we Francji po zwycięstwie w Pucharze Świata, polityk nacjonalistycznego Vlaams Belang (Interesu Flamandzkiego) i poseł do belgijskiej, federalnej Izby Reprezentantów Filip Dewinter zamieścił na Facebooku nagranie z charakterystycznym komentarzem: „Lincz, przemoc i wandalizm: etniczna miejska guerrila jest są tylko zwiastunami wojny rasowej toczonej w Europie”.
– Myślę, że napięcia stale rosną. Miejska partyzantka, której obecnie doświadczamy – czy to po zwycięstwie w Pucharze Świata, czy po incydentach z policją – jasno pokazuje, że każdy powód jest dobry do zamieszek – powiedział Dewinter poproszony o dalszy komentarz przez portal Sceptr.
– Widzimy to we Francji, ale także gdzie indziej. Widzimy rodzaj etnicznych dolin społeczeństwa, które zasługują na szubienicę a dla których nie liczy się nic oprócz zamieszek, przemocy i wandalizmu. Doszliśmy do stanu przedrewolucyjnego, w którym ludzie organizują się poprzez tworzenie gangów i izolację, napędzane przez radykalny islam – dodał poseł Dewinter. – Policja jest celem jako symbol władzy państwa. Firmy, które są plądrowane i dewastowane, są symbolami porządku i białych. Ta przemoc etniczna […] może – i będzie – prowadzić do prawdziwej wojny domowej, jeśli rząd nie ma kontroli, a biali ludzie stawią opór.
Dewinter uważa również, że scenariusz „rasowej wojny domowej” nastąpi raczej wcześniej niż później.
– Myślę, że jest bliżej, niż podejrzewamy. Może bardzo szybko się zdegenerować. Wielkie miasta będą polem bitwy. [Ponieważ] jak długo rdzenna biała populacja będzie to znosić? Ludzie będą się opierać […] całe dzielnice znalazły się poza kontrolą rządu i policji. Struktury islamu przejęły kontrolę. Nadejdzie czas, kiedy przemoc na tle etnicznym stanie się większa i bardziej zorganizowana, a potem nie będzie trzeba wiele, zanim wszystko wybuchnie.
Powstały w 2004 r. Interes Flamandzki (Vlaams Belang, VB) to belgijska partia polityczna z Regionu Flamandzkiego, która powiada się za niepodległością Flandrii, jak też za ograniczeniami wobec imigrantów. VB stał się faktycznym sukcesorem Bloku Flamandzkiego, rozwiązanego po procesie sądowym, w którym organizacja ta została uznana za rasistowską i ksenofobiczną. W 2014 r. partia uzyskała 3,7% głosów w wyborach krajowych, co przełożyło się na 3 mandaty w niższej izbie federalnego parlamentu. Na czele partii stoi Tom Van Grieken.
Czy uważacie, że belgijski parlamentarzysta jest bliski prawdy? I czy w razie rzeczywistego konfliktu Francja będzie miałą jeszcze siły i serce by walczyć o swe istnienie? Czekamy na wasze komentarze.
Źródło: dzienniknarodowy.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!