W ostatnich dniach pojawiły się plotki, iż Unia Europejska zamierza sfinansować budowę na Białorusi ośrodków, w których przetrzymywani byliby uchodźcy. Plotka ta z początku traktowana była jako fałszywka. Jednakże okazało się, że coś jest na rzeczy, przy czym znalazła ona potwierdzenie zarówno ze strony białoruskiej, jak i europejskiej. O co w tym chodzi?
Oczywiście, mowa tu nie o syryjskich czy też irackich uchodźcach. Jakiś czas temu informowaliśmy, że przy przejściu granicznym w Brześciu zebrało się ponad 200 osób, których polska straż graniczna nie chciała wpuścić. I teraz oto Unia Europejska postanowiła wygospodarować środki na urządzenie komfortowych ośrodków, w których tymczasowo mogliby przebywać uchodźcy, którzy wcześniej zmuszeni byli koczować w namiotach, a częściowo także na gołej ziemi.
Na Białorusi w związku z tym pojawiły się wątpliwości, czemu dał wyraz na łamach portalu naviny.by Aleksandr Fieduta, czy aby nie doprowadzi to do zwiększenia napływu Czeczenów, którzy już tam pozostaną na stałe. Wspomniany Aleksandr Fieduta przypomina w związku z tym przysłowie, iż nie ma niczego trwalszego od rozwiązań tymczasowych.
Dotąd uchodźcy przybywali w okolice białorusko – polskiej granicy latem, kiedy to mogli sobie koczować w namiotach czy na gołej ziemi, cierpliwie czekając na załatwienie ich spraw. W miarę zbliżania się zimy coraz częściej dochodziło do spięć i protestów, aż w końcu obozowiska pustoszały i ci, którym nie udało się przekroczyć granicy z reguły decydowali się na powrót w ojczyste strony.
Utworzenie ośrodków, w których będą panowały komfortowe warunki, sprawi, że znikną owe problemy klimatyczne. Tak więc można w nich będzie przebywać w nieskończoność, oczekując na załatwienie spraw formalnych…
W efekcie utworzenie ośrodków dla uchodźców nie tylko nie rozwiąże problemu uchodźców, którzy przybywają z Rosji, ale wręcz je spotęguje – uważa Aleksandr Fieduta.
Jego zdaniem jednak, takie działanie ma ze strony kierownictwa Białorusi konkretny cel. Fieduta zwraca przy tym uwagę, że nikt na Zachodzie nie jest w stanie stwierdzić, jakie rozmiary może mieć ów problem, przy czym zauważa:
Jeśli przypomnimy sobie wieloletnią retorykę Aleksandra Łukaszenki w tym temacie, to dostrzeżemy pewną prawidłowość. Tonem straszącym albo łagodnie przekonującym powtarzał on jedną i tę samą myśl: stanowimy granicę między Zachodem a Wschodem. Jeśli nie chcecie mieć z nami nic wspólnego my przestaniemy wykonywać tę funkcję, a do was popłyną tysiące nielegalnych imigrantów. […]
Łukaszenka mówił: powstrzymujemy nielegalnych migrantów! I w sumie – w porównaniu z innymi granicami Unii Europejskiej – z białoruskiej strony szło ich rzeczywiście nie tak znowu wiele, i w tym punkcie mógł rzeczywiście w takiej nieformalnej tabeli współpracy z oficjalnym Mińskiem wykazać się na plus.
Tak więc z tego kierunku problemów nie było. Teraz teoretycznie problem zaostrzył się. A aktywności białoruskiemu MSZ-tu, kierowanemu przez Makieja, można tylko pozazdrościć – i tu korzystny temat został wyciągnięty przez dyplomatycznych iluzjonistów niczym królik, który nagle wyskoczył z cylindra. Prawda, Europa tu zaś pomyślała że ten królik może przeobrazić się w coś o wiele mniej przyjemnego – jeżeli Mińsk rzeczywiście odmówi wsparcia przy powstrzymywaniu na swoim terytorium wszystkich uchodźców, którzy z jakiegoś powodu będą uznani za niepożądanych. I dialog w tym temacie uległ zintensyfikowaniu.
Można zapytać, co tu Łukaszenka ugrał dla siebie? Ano zaczęto traktować go rzeczywiście jako poważnego i przewidywalnego partnera.
/naviny.by/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!