W przeddzień sobotnich wyborów prezydenckich, które przyniosły zwycięstwo Zuzannie Čaputovej, parlament w Bratysławie przyjął rezolucję zobowiązującą rząd, by ten odrzucił tzw. konwencję stambulską. Posłowie wezwali premiera, by poinformował Radę Europy, że ich kraj nie będzie stroną konwencji. Opowiedziało się za tym 101 parlamentarzystów, zaś przeciwnych było zaledwie 28 – czytamy na portalu wpolityce.pl.
Kontrowersyjny dokument co prawda głosi szczytne hasła, ale zawiera także niebezpieczne zapisy, nakazujące wprowadzenie do życia publicznego elementów ideologii gender, zgodnych z postulatami lobby LGBTQ.
Do tej pory konwencja została podpisana przez 36 państw, ale ratyfikowana tylko przez 16. Słowacja za rządów Ivety Radičovej podpisała dokument, ale nie ratyfikowała go z powodu sprzeciwu społecznego. Następny premier Robert Fico oświadczył, że władza nie może przyjąć prawa, które jest niezgodne z przekonaniami większości obywateli.
Dodał, że zapisy konwencji mogą być sprzeczne ze słowacką konstytucją, ponieważ otwierają drogę do wprowadzenia tzw. małżeństw jednopłciowych, tymczasem od 2014 roku obowiązuje poprawka do konstytucji definiująca małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety. Poza tym słowackie prawo nie przewiduje związków partnerskich między osobami tej samej płci. Tę argumentację przyjęła większość posłów podczas ostatniej debaty parlamentarnej.
/wpolityce.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!