Felietony

Bogadan Dmowski /recytator poezji, muzyk/ i jego działalność artystyczna podczas pandemii Covid-19

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Recytacja jest elementem kultury żywego słowa. Stanowi ona sztukę, ponieważ można ją oceniać według kryteriów estetycznych, takich jak piękno, wzniosłość, oryginalność, wyobraźnia, spontaniczność, ekspresja itp. Jest to jednak również swego rodzaju rzemiosło, które wyraża się w prawidłowej dykcji i poprawnym frazowaniu logicznym /proza/ oraz rytmicznym /poezja – dzielenie na wersy czy półwersy poprzez stosowanie pauzy wierszowej i średniówki/. Aby uzyskać pożądany efekt należy wszystko to połączyć: kwestie techniczne z interpretacją logiczną, obrazową i emocjonalną. Dopiero taki akt recytacji może przemawiać do wyobraźni i uczuć słuchacza.

Bogdan Dmowski od wczesnej młodości związany był z muzyką i słowem. Jak wspomina, żadna impreza kulturalna w jego mieście (Bystrzyca Kłodzka) nie mogła się odbyć bez jego udziału.  Ukończył szkołę muzyczną I stopnia /gra na skrzypcach i flecie poprzecznym/, należał do grupy Errata, a także jako członek Zespołu Pieśni i Tańca Mazowsze oraz  chórzysta Operetki Wrocławskiej występował na scenie zawodowej.  W roku 1984 wyemigrował do Niemiec, ale nie porzucił działalności artystycznej. Jego sceną stała się m.in. restauracja Gdańska w Oberhausen, gdzie prezentował wiersze polonijnych poetów. Swoje recytacje poezji zaczął nagrywać w roku 2012. Od wielu lat publikuje je m.in. na Youtube.

Dlaczego poezja?

Jestem celebrytą słowa, a poezja to przede wszystkim kontakt ze słowem. Dzięki niej mogę się nim rozkoszować i… pracować na nim. Stanowi materiał, który „obrabiam”,  wykorzystując mój głos jako narzędzie.

Wiersz, będąc krótką formą literacką, jest silnie nacechowany emocjonalnie od prozy. Staram się to pokazać w taki sposób, jaki w danym momencie czuję. W pewnym sensie „rozmawiam” z tymi tekstami. Do uczuć autora dodaję własne emocje, tworząc dzieło również w jakimś sensie moje.

Staram się tak interpretować, abyś czuła np. ból, gdy o nim mówię. Ożywiam wiersze, które na papierze są jakby martwe. Daję im drugie życie, a może kolejne wcielenie…

Masz także pewne doświadczenia z czytaniem prozy…

Proza to codzienność. W czasie pandemii miałem przyjemność czytać nowelę Henryka Sienkiewicza pt. Hanka. Każdego dnia ukazywał się kolejny odcinek. Recytacja dłuższych tekstów zajmuje wiele pracy, a ja jestem perfekcjonistą, dbam o szczegóły. W prozie pojawia się narracja; dialogi wymagają aktorstwa. Jest cienka granica między arcydziełem a kiczem. Można łatwo coś przerysować. Boję się tego. Może z powodu mniejszego doświadczenia w pracy z prozą.

Niemniej jednak czytam bajki dla dzieci. Krótkie opowiadania. Mali odbiorcy są mniej krytyczni, choć nie mniej wymagający. (śmiech!)

 

Interpretujesz głosem wiersze znanych i mniej znanych artystów. Co decyduje o wyborze określonego tekstu?

Bardzo pomocny jest Facebook i tzw. główna tablica. Widzę publikacje różnych autorów i jeśli coś mnie zachwyci, sięgam po to. Nie wczytuję się szczególnie, nie szukam tzw. cudów (bogatych środków wyrazu, warsztatu pisarskiego). Do doboru tekstów podchodzę intuicyjnie.

Są też wiersze, które czytam na życzenia autora. Robię to już od dziewięciu lat. Część tekstów przygotowuję  bezpłatnie. Można do mnie napisać i ustalić warunki współpracy.

Zdarza mi się również czytać klasyków (np. Mickiewicz, Słowacki, Miłosz, Szymborska). Wybieram zwykle wiersze będące lekturami szkolnymi. Chcę w ten sposób wspierać edukację młodzieży, która zresztą często do mnie pisze z podziękowaniem.

W polskiej szkole nie ma zajęć z kultury żywego słowa, a jednocześnie wymaga się umiejętności recytacji. I tu przychodzisz z pomocą, przypominając, że recytacja jest nie tylko sztuką, ale również narzędziem dydaktycznym…

Tak. Młodzi ludzie, którzy nie mają w sobie tej zdolności aktorskiej, posłuchawszy moich recytacji, mogą się na mnie wzorować. Nie każdy jest urodzony do intuicyjnego interpretowania głosem tekstu.

Recytujesz także teksty typowo z literatury dziecięcej.

Owszem. Mam bogaty repertuar i miliony wyświetleń takich nagrań. Są to wiersze znanych i nieznanych poetów (np. J. Tuwim, D. Wawiłow, ale A. Bednarek, B. Czarnota, J. Czarnecki itp.). Jest to typowo i edukacyjne, i ludyczne. Z tych materiałów możesz korzystać również Ty, jako nauczycielka j. polskiego za granicą.

Kiedyś dowiedziałam się, że dzięki mojemu „czytaniu” pewien młody jegomość, nieposługujący się zbyt sprawnie naszą mową ojczystą, wyrecytował wierszyk dla swojej prababci.  Pokazuje to, że nawet bez znajomości j. polskiego, ale poprzez osłuchanie się, można dokonywać pięknych przedsięwzięć.

Ciekawe jest to, tak sobie myślę, że zajmuję się językiem polskim, będąc na emigracji. I z tych nagrań korzystają polskie szkoły. Tak naprawdę dopiero poza granicą Polski zająłem się prawidłowo językiem, który w ostatnich latach okaleczany jest w naszych rodzimych mediach. Staram się głosem wizualizować wiersz. Wydobywam m.in. onomatopeje z tekstów, dbam o poprawność intonacyjną i dykcję.

Jak wygląda praca nad nagraniem? Czy pandemia miała jakiś wpływ na ich realizację?

Pandemia nie miała żadnego wpływu na nagrania. Mam trochę sprzętu do realizacji dźwięku, który pomaga mi w przygotowaniu materiału dobrej jakości. Jest to szczególnie ważne dla koneserów dźwięku. Ja sam jestem muzykiem, więc również słyszę wszelkie niedociągnięcia. Niektóre wiersze oprawiam jedynie w muzykę, inne (w moim odczuciu) wymagają również dodania obrazu.  Te środki wyrazu muszą oczywiście współgrać z treścią wiersza, a jednocześnie nie zaburzać przekazu. Jeśli decyduję się np. na muzykę, musi być ona jak muśniecie lekkim pędzlem. Chodzi o podkreślenie atmosfery i pomoc w skupieniu się na tekście; nigdy odwrotnie! Słuchacz ma się zasłuchać, a nie rozproszyć.  Minimalizuję bodźce, choć jednocześnie nierzadko prowokuję do przeżywania; do emocjonalnego katharsis. Chcę wydobywać z ludzi te skrywane emocje.

I udaje Ci się to. Sama doświadczyłam tego, gdy usłyszałam w Twojej interpretacji mój wiersz.

Ludzie do mnie piszą, dziękując za nagrania ich wierszy. Ale ja mam niedosyt! Chciałabym, aby dzieli się ze mną tymi emocjami, które w nich wywołałem. Zobacz! Z jednej strony to poeci, którzy tak pięknie ubierają uczucia w słowa, a z drugiej do mnie piszą coś typu: dziękuje, pięknie, fajnie itp. (śmiech!)  Wtedy muszę „pukać” do ich dusz i prosić, aby rozwinęli swoją wypowiedź.

Gdzie można posłuchać Twoich interpretacji?

Zapraszam na mój profil na FB, na kanał na YouTube (Bogdan Dmowski), a także do Bajkowni  – Fabryki Bajek.

https://www.bajkownia.org/pisarze-bajkowni/2081-bogdan-dmowski-z-milosci-do-wierszy

Jak w ogóle zaczęła się cała Twoja przygoda z czytaniem tekstów innych autorów?

Prosta sprawa. Ja zawsze miałem do czynienia ze słowem. Zaczynając od nauki w szkole, następnie śpiewanie poezji, aż po pracę w operetce. Również w   Niemczech wszedłem na ten teren polonijno-poetycko-rozrywkowy. Ale tym, co przyczyniło się bezpośrednio, było poznanie poetki Barbary Weise. Byliśmy para. Ja czytałem jej wiersze i to ona mnie namówiła, żebym zaczął nagrywać.

Twój głos w środowisku poetycki jest już pewną marką.

Może tak być! (śmiech!) Jest podstawą mojej „popularności”. Ludzie często oceniają go jako ciepły, romantyczny, wzbudzający zaufanie, miły dla ucha.

Do odbiorców najpierw dociera barwa głosu, a dopiero później przekazywana przez ów głos treść. Jeśli ta barwa dobrze się kojarzy, wzbudza pozytywne emocje, masz szansę, że ktoś będzie chciał słuchać jeszcze i jeszcze.

Chciałbym być tak rozpoznawalny, w kontekście głosu, jak np. moim idole: Zelnik, Hanuszkiewicz, Holubek, Zapasiewicz, Łomnicki… (uśmiech!)

Przez Twoje ręcę przechodzi mnóstwo wierszy. Czy w ostatnim roku dostrzegłeś, że ich tematyka związana była z obecną sytuacją pandemiczną? I czy takie teksty nagrywałeś?

Oczywiście. Ten temat bardzo mnie interesował i chętnie nagrywałem, jednak ludzie jakoś nie łapali się go. Może nie wiedzieli jak do niego podejść. Pandemia to swego rodzaju okoliczności i spodziewałbym się, że twórcy podejdą do tego jak do np. świąt narodowych, dnia matki i innych okazji, ale tak się nie stało. W porównaniu z innymi tematami, motyw pandemii był słabo obecny w poezji, z którą ja obcowałem. Niemniej jednak nagrałem piękny tekst pt. Modlitwa pielęgniarki. Właściwie to nawet do zaśpiewałem na nutę pieśni Kiedy ranne wstają zorze.

Jak Ty tak prywatnie radziłeś z sobie z czasem tych trudnych obostrzeń. Jakaś podpowiedź dla innych z własnego doświadczenia?

W pewnym sensie mogę podziękować pandemii, bo to ona przyczyniła się do miłości mojej i Beaty. Nie mogliśmy się spotykać. Ja mieszkam w Niemczech, ona w Polsce. Mieliśmy głównie kontakt przez komunikatory. Funkcjonowaliśmy w takiej czasoprzestrzeni zza szybki. Nie widziałem mojej obecnej narzeczonej „na żywo” przez osiem miesięcy, ale to nam nie przeszkodziło, a może nawet pomogło podjąć pewne decyzje życiowe.

Ale oczywiście pandemia Covid-19 to bardzo trudna sytuacja. Człowiek próbuje chronić siebie i swoją rodzinę, jednocześnie nie popadając w obłęd; nie poddając się temu szaleństwu. Podchodzę zdroworozsądkowo do zjawiska, z jakim mamy do czynienia i to polecam wszystkim Państwu Czytelnikom!

Dziękuje za rozmowę!

autor: Agnieszka Kuchnia-Wołosiewicz

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!