Kierowcy, którzy w Warszawie blokowali ruch furgonetki z hasłami wymierzonymi w pedofilię i lobby LGBT, najprawdopodobniej staną przed sądem – powiedział we wtorek Sylwester Marczak z warszawskiej policji.
Do zdarzenia, które odbyło się dużym echem w mediach społecznościowych, doszło w sobotę na alei Komisji Edukacji Narodowej na warszawskim Ursynowie. Kilka samochodów osobowych blokowało przejazd furgonetki Fundacji Pro – Prawo do Życia oklejonej hasłami wskazującymi na związek edukacji seksualnej z pedofilią i lobby LGBT. Podobne hasła nadawano z megafonu umieszczonego na furgonetce. Kierowcy blokujący drogę twierdzili, że dokonali „obywatelskiego zatrzymania”. Inne samochody musiały omijać blokadę częściowo jadąc chodnikiem.
Na nagraniu wykonanym przez kierowcę furgonetki widać, że jeden z blokujących zachowywał się wobec niego agresywnie. Żądał wyłączenia megafonu, a gdy spotkał się z odmową, zaczął używać wulgarnego słownictwa i gróźb. „Spier…aj! Wyp… stąd! (…) Wyj…ć ci? (…) Spie….j. Nikt cię tu nie szanuje. Rozumiesz? Śmieciem jesteś!” – słychać na nagraniu.
Na miejscu pojawiła się policja, która spisała uczestników zajścia. Początkowo media informowały, że nikt nie został ukarany – ani kierowcy samochodów osobowych za blokowanie ruchu, ani kierowca furgonetki – za rzekomą „mowę nienawiści” wobec LGBT. Jednak we wtorek w rozmowie z Radiem Kolor rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak powiedział, że jest „wielce prawdopodobne”, że blokujący przejazd odpowiedzą za to przed sądem. Policja wciąż prowadzi w tej sprawie dochodzenie.
I dobrze.
Źródło: kresy.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!