– Gdyby to zależało ode mnie, nie likwidowałbym OFE. Uważam że popełniliśmy błąd, ratując pieniędzmi z OFE bieżący bilans budżetu – przyznał Michał Boni, były minister administracji i cyfryzacji w rządzie Donalda Tuska.
Europoseł Platformy Obywatelskiej w rozmowie z „Rzeczpospolitą” ocenił, że rząd PO-PSL przenosząc składki Polaków zgromadzonych w OFE na poczet przyszłych emerytur „uzyskał efekt na rok”.
Tzw. reforma Otwartych Funduszy Emerytalnych nastąpiła na początku 2014 r. Polegała na przeniesieniu zgromadzonych w OFE środków, ponad 153 mld zł, do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych dofinansowując w ten sposób bieżące emerytury, co zwykle czyniono z budżetu państwa. Odciążenie budżetu pozwoliło uzyskać natychmiastowy wynik w postaci znacznego obniżenia długu publicznego
– Operacja się udała i dzięki temu obniżony został o 150 mld zł dług nas wszystkich. Pacjent nie tylko przeżył, ale będzie się miał lepiej – oceniał uznaną przez Boniego za błąd reformę były już wówczas minister finansów, Jan Vincent Rostowski.
W istocie dług publiczny, kosztem środków przeznaczonych na emeryturę, istotnie uległ jednorazowej redukcji, ale tylko o 134 mld. Pytana o brakujące 19 mld rzeczniczka ówczesnego rządu Małgorzata Kidawa-Błońska tłumaczyła, że „to są na pewno jakieś kwoty, które wynikają z różnych takich działań.”
W istocie kilka miliardów różnicy wynikało z różnicy między nominalną a rynkową wartością obligacji w OFE, ale większość (15,6 mld) stanowiły obligacje Krajowego Funduszu Drogowego. Nie można było ich odjąć od długu, ponieważ kilka lat wcześniej Rostowski, jeszcze kierując resortem finansów, wykluczył je poza definicję długu publicznego, by ukryć tempo wzrostu tego długu.
Na początku listopada 2015 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że ustawa o reformie OFE jest zgodna z Konstytucją.
/TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!