– Moja odpowiedzialność w związku z atakiem na Pawła Adamowicza jest oczywista. Oddaję się do dyspozycji pana premiera. Za plecami kogokolwiek nie mam zamiaru się chować – powiedział w Sejmie minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński.
Dodał, że z dramatu, który wydarzył się 13 stycznia, należy wyciągnąć wnioski na przyszłość, które “być może uniemożliwią komukolwiek dokonanie tak dramatycznego przestępstwa”.
Joachim Brudziński przez ponad 20 minut odpowiadał na pytania posłów. Ustosunkował się m.in. do wątpliwości w kwestii działań resortu spraw wewnętrznych po ataku na Pawła Adamowicza.
– Trwa kontrola w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Jestem przekonany, że wszystkie okoliczności związane z tą tragedią będą wyjaśnione – poinformował.
Szef MSWiA dodał, że wbrew zarzutom resort nie zbagatelizował sprawy Stefana W., ale miał ograniczone pole działania po tym, jak mężczyzna opuścił zakład karny.
– W prawie nie istnieje instytucja nadzoru operacyjnego – oświadczył.
Minister dodał, że po tym, jak do komisariatu policji zgłosiła się matka skazanego i podzieliła się z funkcjonariuszami obawami dotyczącymi syna, podjęto stosowne kroki.
– Była notatka policji do zakładu karnego w tej sprawie. Nie było na żadnym etapie postępowania wyjaśniającego również przez służbę więzienną informacji o zagrożeniu czyjegoś życia lub zdrowia. Stefan W. zapowiadał spektakularne działania, ale o charakterze rabunkowym, przestępczym, a nie tam, gdzie mogłyby zadziałać przepisy o tzw. bestiach – wyjaśnił.
Minister przypomniał, że policja otrzymuje informacje od służby więziennej o osobach, które opuszczają zakłady karne tylko w konkretnych przypadkach: gdy osoba odbywała karę dłuższą niż 3 lata, skazana była za udział w gangu albo za przestępstwo seksualne. Dodał, że każdego roku wolność odzyskuje około 80 tysięcy osób.
– Gdyby trzymać się tak wprost tezy postawionej w pytaniu pana posła, to przy stutysięcznej formacji, jaką jest policja, praktycznie każdy z funkcjonariuszy powinien chodzić za wolnym człowiekiem, który został wypuszczony po odbyciu kary – zauważył.
Poinformował również, że matka Stefana W. skontaktowała się z policją trzy dni po tym, jak jej syn opuścił więzienie.
– Poinformowała, że Stefan W. nie realizuje tych gróźb, z którymi ona w formie wątpliwości zwróciła się do policji – powiedział.
/niezalezna.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!