Na pięć lat więzienia skazał w środę Sąd Apelacyjny w Katowicach byłego prezesa Towarzystwa Finansowego Silesia (TFS) Wojciecha B., oskarżonego o wielomilionową niegospodarność na szkodę tej spółki. To surowsza kara niż orzeczona w I instancji. Wyrok jest prawomocny.
B. odpowiadał za wyrządzenie TFS szkody w kwocie ponad 36 mln zł, a także narażenie kierowanej przez siebie spółki na straty w wysokości ponad 4 mln zł. Najważniejszy zarzut wobec niego dotyczy podpisanej w lipcu 2011 r. umowy dzierżawy terenów po Stoczni Szczecińskiej Nowa.
W maju ub.r. katowicki sąd okręgowy wymierzył b. prezesowi karę łączną 2 lat pozbawienia wolności, zobowiązał go też do zapłaty TFS 602 tys. zł tytułem naprawienia części szkody i wymierzył mu 50 tys. zł grzywny. Sąd zdecydował również, że B. nie może zasiadać w zarządach spółek prawa handlowego przez 5 lat.
Od wyroku odwołała się zarówno obrona, która chciała uniewinnienia lub uchylenia wyroku i ponownego procesu, jak i prokuratura, która – podobnie jak przed sądem okręgowym – domagała się dla B. surowszej kary łącznej: pięć lat więzienia, zakazu sprawowania funkcji w zarządach spółek prawa handlowego przez 10 lat i dwukrotnie wyższej grzywny, niż orzekł sąd okręgowy. Do wniosku prokuratury przyłączyła się pełnomocniczka TFS.
W środowym wyroku sąd przychylił się do apelacji oskarżenia w zakresie wymiaru kary pozbawienia wolności, utrzymał zaś w mocy resztę wyroku w I instancji. Odwołanie obrony uznał za bezzasadne.
Przewodniczący składu orzekającego Michał Marzec mówił, że choć ustalenia sądu I instancji były prawidłowe, to jednak wymierzona B. kara nie była zasadna.
„Sąd nie uwzględnił najbardziej istotnej okoliczności obciążającej, która bezwzględnie powinna mieć wpływ na wymiar kary, to jest – ekstremalnie, można powiedzieć – bardzo wysokiej szkody, która została wyrządzona czynem przez oskarżonego” – powiedział sędzia.
Jak dodał, 36 mln zł to kwota nierealna do osiągnięcia przez przeciętnego obywatela. Za przestępstwo zarzucane B. może grozić kara od roku do 10 lat więzienia.
„Zdaniem sądu apelacyjnego, kara pozbawienia wolności orzeczona za ten czyn musi uwzględniać stopień zawinienia, stopień społecznej szkodliwości czynu bezpośrednio związany z wysokością wyrządzonej szkody” – wskazał sędzia.
Zadowolona z wyroku była prok. Katarzyna Wychowałek-Szczygieł. Jak zaznaczyła, choć sąd I instancji także uznał B. za winnego umyślnego wyrządzenia szkody TFS w wielkich rozmiarach, to jednak wyrok sądu okręgowego – w ocenie oskarżenia – „powodował pewien niedosyt co do wysokości kary”.
„Kara pięciu lat pozbawienia wolności jest jak najbardziej słuszna, uwzględnia stopień społecznej szkodliwości tego czynu, jak i okoliczność, że wysokość tej szkody jest w wielkich rozmiarach” – dodała.
Na ogłoszeniu wyroku nie stawił się B. ani jego obrońca. Podczas ubiegłotygodniowej rozprawy odwoławczej oskarżony oświadczył, że czuje się „absolutnie niewinny”. Jak przekonywał, pełniąc funkcję prezesa TF Silesia był otoczony prawnikami, doradcami i żaden z nich na żadnym nie wskazywał na wady związane umową dzierżawy stoczniowych terenów.
Umowę dzierżawy 11 hektarów terenów po Stoczni Szczecińskiej Nowa podpisano w lipcu 2011 r. Zarządzające majątkiem po stoczni TF Silesia wydzierżawiło te tereny należącej do Fryderyka F. spółce Kraftport na 10 lat z możliwością automatycznego przedłużenia i wykupu po cenie księgowej. Podobnie jak TF Silesia także Kraftport miał siedzibę w Katowicach. Założył ją drobny przedsiębiorca. Zgodnie z danymi z Krajowego Rejestru Sądowego, kapitał zakładowy Kraftportu wynosił 5 tys. zł.
Prokuratura podkreślała w akcie oskarżenia, że Kraftport, który powstał tuż przed zawarciem umowy dzierżawy, nie miał możliwości finansowych, doświadczenia ani merytorycznego przygotowania, by prowadzić działalność na terenie stoczni. Sąd w Szczecinie unieważnił później tę dzierżawę.
Sędzia Marzec mówił, że umowa z Kraftpotrem była od początku „nierealna” i nie mogła być skuteczna.
„Spółka Kraftport jeszcze kilka czy kilkanaście dni przed zawarciem umowy z TFS w ogóle nie prowadziła żadnej działalności stoczniowej” – przypomniał i dodał, że sami pracownicy Kraftportu byli zaskoczeni umową.
Jak wynika z ustaleń śledztwa, mimo korzystnych stawek czynszu Kraftport nie płacił TF Silesia z tytułu dzierżawy. Mimo to dysponował terenami stoczni i czerpał z tego korzyści – usunął z tego terenu złom wart 258 tys. zł. Łączną szkodę, którą TF Silesia poniosła z tytułu zawarcia umowy dzierżawy, oszacowano w śledztwie na 36,1 mln zł. Prokuratura zarzuciła też B. zawieranie innych niekorzystnych umów, np. wynajęcie apartamentu, z którego korzystała rodzina ówczesnego prezesa, czy wynajmu samochodu, choć prezes miał wtedy inny do wyłącznej dyspozycji.
Obrona podkreślała w trakcie procesu, że z działalnością gospodarczą wiąże się ryzyko. Podejmował je także B., bardzo często wychodząc z tego obronną ręką. Sam B. przekonywał przed sądem okręgowym, że przez trzy lata kierowana przez niego spółka miała 350 mln zł zysku netto.
Produkcję w Stoczni Szczecińskiej Nowa wstrzymano w styczniu 2009 r., ponieważ Komisja Europejska uznała, że udzielona wcześniej stoczniom w Gdyni i Szczecinie przez rząd pomoc publiczna była niezgodna z prawem. Majątek zakładu sprzedano, pracowników zwolniono. W 2010 r. część majątku kupiło przedsiębiorstwo TF Silesia, należące do Skarbu Państwa, specjalizujące się w rewitalizacji gospodarczej i zagospodarowywaniu obszarów poprzemysłowych.
W marcu 2014 r. uprawomocniło się postanowienie sądu z grudnia 2013 r., unieważniające umowę dzierżawy terenów postoczniowych firmie Kraftport. Unieważnienia domagało się TF Silesia, które podkreślało, że Kraftport nie wykorzystywał terenów postoczniowych w działalności gospodarczej. TF Silesia argumentowało przed sądem, że przy zawieraniu umowy nie zachowano niezbędnych procedur. Przepisy przewidywały bowiem konieczność zgody ministra skarbu na zawarcie takiej umowy, co nie zostało spełnione.
B. ze stanowiska prezesa TF Silesia został odwołany w październiku 2011 r. Kilka dni wcześniej na konferencji prasowej w Szczecinie przedstawił projekt rewitalizacji terenów postoczniowych. Zapewniał o utrzymaniu tam działalności stoczniowej i rozwoju przemysłu lekkiego, biznesu i usług.
TF Silesia powstało w 2000 r. jako podmiot zajmujący się restrukturyzacją sektora hutniczego. Dziś działa także m.in. w górnictwie, przemyśle kolejowym i energetyce. Jest spółką nadzorowaną przez resort energii.
/Radio Maryja/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!