W Gdańsku zbudowano bardzo wąskie wiaty przystankowe, gdzie nie można schować się przed deszczem ani wiatrem. Gdy zdjęcia trafiły do sieci, urzędnicy stali się obiektem drwin. Po kilku dniach miasto sypie głowę popiołem. Zapowiada demontaż wiat i karę dla urzędników – informuje onet.pl.
“W nawiązaniu do montowanych w ostatnich dniach wiat przystankowych (m.in. przy ul. Ptasiej) i kontrowersji, które wzbudzają informujemy, że Dyrektorzy Dyrekcji Rozbudowy Miasta Gdańska oraz Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni podjęli decyzję o demontażu wąskich wiat z terenu miasta. Pracownicy uzgadniający oraz nadzorujący proces inwestycyjny zostaną ukarani” – to komunikat, który dzisiaj wydało miasto.
Pasażerowie miejskiej komunikacji przecierali oczy ze zdumienia, bo nie do końca byli w stanie zrozumieć, do czego takie wiaty służą. – Nie można schować się ani przed deszczem, ani przed wiatrem. Brakuje ścian bocznych, szerszego dachu, ławki. Czy to jakiś żart? – pytali gdańszczanie.
Zdjęcia wiat trafiły do Internetu, a później także do lokalnych i ogólnopolskich mediów. Gdańscy urzędnicy stali się przedmiotem drwin. Nie pomogła tu również informacja, że w ostatnim czasie miasto zamówiło 30 wiat (nie wszystkie były tak wąskie), a ich łączny koszt zbliżał się do kwoty 1,5 mln zł. – Za co takie pieniądze? – dopytywali internauci.
Dzisiaj miasto wydało powyższy komunikat, w którym przyznaje się do błędu. Wciąż nie wiadomo jednak, kiedy wiaty zostaną zdemontowane i co powstanie w ich miejsce. Na ten moment miasto nie odpowiada na te pytania.
/onet.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!