Podnoszenie w Niemczech kwestii dotyczącej tego, czy homoseksualiści mają prawo do zawierania małżeństw lub adopcji dzieci jest czymś niedopuszczalnym. W zgodnej opinii niemieckich elit takie prawo im się należy. Nie ma tam wolności słowa – powiedział Cezary Gmyz, dziennikarz “Do Rzeczy” i korespondent TVP w Berlinie.
W rozmowie z Michałem Rachoniem na antenie Polskiego Radia Cezary Gmyz mówił o tym, jak w Niemczech wygląda debata na temat środowisk homoseksualnych. Zdaniem dziennikarza, w tym kraju taka debata właściwie nie istnieje.
– Podnoszenie w Niemczech kwestii dotyczącej tego, czy homoseksualiści mają prawo do zawierania małżeństw lub adopcji dzieci jest czymś niedopuszczalnym. W zgodnej opinii niemieckich elit takie prawo im się należy. Nie ma tam wolności słowa – tłumaczył. – Nie toczy się żadna dyskusja, ponieważ ludzie żyją w strachu, że gdyby coś powiedzieli, co byłoby krytyczne wobec środowisk LGBT, to mogliby np. stracić za to pracę – dodał.
Temat LGBT, zdaniem Gmyza, nie jest jedynym przykładem zawłaszczenia niemieckiej debaty publicznej przez środowiska lewicowa. Dziennikarz przywołał historię profesora, który „odważył się porównywać nazizm z komunizmem i w wyniku tego lewaccy studenci, głównie z Antify, urządzili mu piekło”.
– Wszyscy ludzie, którzy nie zgadzają się z tym, co wyznacza główny nurt niemieckiego myślenia, są zagrożeni. Nie ma czegoś takiego jak wolność słowa w Niemczech – podkreślił.
/dorzeczy.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!