Instytut Ordo Iuris wniósł do Sądu Okręgowego w Krakowie apelację w sprawie muzyka Macieja M. W grudniu ubiegłego roku zapadł wyrok skazujący piosenkarza na zapłatę grzywny i zadośćuczynienia. Przyczyną skazania było uderzenie działacza pro-life przez Macieja M. Zdaniem prawników Ordo Iuris, wymiar kary jest niewspółmierny do popełnionego przestępstwa i muzyk powinien być ukarany miesiącem pozbawieniem wolności w zawieszeniu na dwa lata.
Do sytuacji doszło w grudniu 2016 r. w Krakowie. Tego samego dnia odbywały się tam demonstracje środowiska pro-life oraz Komitetu Obrony Demokracji. Podczas wydarzenia Maciej M. zaatakował jednego z działaczy Fundacji Pro-prawo do życia. Muzyk wyrwał wolontariuszowi transparent, uderzył go w twarz i oddalił się z miejsca zdarzenia.
Na początku 2017 r. Instytut Ordo Iuris skierował do sądu prywatny akt oskarżenia przeciwko Maciejowi M. Dotyczyło ono przestępstwa art. 217 § 1 kodeksu karnego – naruszenia nietykalności cielesnej pokrzywdzonego polegającej na uderzeniu go w twarz. W toku postępowania muzyk nie przyznał się do zarzucanego czynu. Tłumaczył, że faktycznie doszło do konfrontacji z pokrzywdzonym, ale wyłącznie z uwagi na to, że został sprowokowany treścią banerów antyaborcyjnych oraz domniemanym użyciem przez wolontariusza obraźliwych słów. Pokrzywdzony natomiast zeznał, że Maciej M. bez przyczyny najpierw na niego krzyczał a następnie wyrwał mu transparent oraz uderzył go w twarz, a następnie uciekł i wmieszał się w tłum.
Postępowanie przed Sądem Rejonowym dla Krakowa-Śródmieścia trwało około 3 lata. W toku kolejnych rozpraw przesłuchano świadków – uczestników obu manifestacji i policjantów. 17 grudnia 2020 r. sąd uznał muzyka winnym oraz wymierzył mu karę grzywny w wysokości 6 tys. zł, a także zasądził od oskarżonego na rzecz pokrzywdzonego zadośćuczynienie w kwocie 1 tys. zł, a ponadto obciążył go kosztami postępowania. W ustnych motywach sąd stwierdził, że wyjaśnienia Macieja M. nie zasługiwały na wiarygodność ze względu na zgromadzone w aktach sprawy dowody.
W opinii prawników Ordo Iuris, sąd pierwszej instancji pominął istotne elementy sprawy. Przede wszystkim zachowanie muzyka wynikało wyłącznie z faktu, że pokrzywdzony miał inne poglądy na temat aborcji. Maciej M. kierował się zatem niskimi pobudkami i popełnił przestępstwo intencjonalnie. Wolontariusz Fundacji Pro – prawo do życia działał natomiast w ramach gwarantowanej konstytucyjnie wolności wyrażania poglądów. Zdaniem prawników, nie może to być uznane za próbę „sprowokowania” oskarżonego, co ten usiłował wykazać. Co istotne, jak wynika z relacji świadków, wiele osób przebywających wówczas w pobliżu demonstracji obrońców życia wyrażało dezaprobatę wobec prezentowanych przez nich treści, ale tylko Maciej M. dopuścił się naruszenia nietykalności cielesnej uczestnika zgromadzenia.
Kolejną okoliczność obciążającą oskarżonego stanowi fakt, że jest on osobą publiczną. Jak sam twierdzi, nagrał on utwór o procesie toczącym się w tej sprawie, co świadczy, że traktował on swoje zachowanie jako promocję własnej osoby. Jako znany piosenkarz, jest on obserwowany przez szerokie grono odbiorców i jego postępowanie mogłoby być powielane. Ponadto, Maciej M. nie wyraził skruchy i nie zaproponował pokrzywdzonemu żadnej formy zadośćuczynienia.
/ordoiuris.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!