Polacy od wieków byli zsyłani na Sybir, czasami za działalność polityczną, a czasami jako siła robocza. Ich obecność jest widoczna w wielu dziedzinach nauki, ale także odcisnęła piętno w życiu codziennym tamtejszej społeczności. Podczas II wojny światowej celem deportacji była jednak planowa eksterminacja polskich elit politycznych, a także gospodarczych. W latach 1940 – 1941 miały miejsce cztery główne masowe zsyłki Polaków na Sybir, organizowane przez sowieckie władze okupacyjne. Do tej pory trwają spory co do liczby wywiezionych. Sowieci zamierzali oczyścić zajęte przez siebie ziemie kresowe z elementów, potencjalnie wrogich radzieckiemu systemowi. Kluczowe było ograniczenie wpływów kultury polskiej oraz religii katolickiej na ziemiach włączonych do ZSRR. Polityka sowiecka opierała się na masowym przemieszczeniu rdzennej ludności na inne terytoria. Dzięki takim działaniom można było tworzyć zupełnie nowy ład i nowe społeczeństwo, oderwane od tradycji i wielowiekowych wartości. Deportowani mieli dostarczyć taniej siły roboczej w miejscach o skrajnie trudnych warunkach klimatycznych i nigdy nie powrócić do swojej ojczyzny.
W nocy z 19 na 20 czerwca miała miejsce czwarta masowa wywózka Polaków. Plany Sowietów zostały jednak pokrzyżowane i nie udało się doprowadzić do końca akcji deportacyjnej z powodu ataku Niemiec na Związek Radziecki. Osoby, które znajdowały się wtedy w pociągach znalazły się w samym centrum nowej wojny sowiecko-niemieckiej.
Cechą charakterystyczną wszystkich czterech wywózek była duża liczba ludności cywilnej, a szczególnie kobiet i dzieci. Warunki podczas transportu były potworne, co skutkowało wysoką śmiertelnością dzieci, kobiet i osób starszych. Koszmar nie kończył się jednak na dotarciu do miejsca zsyłki. Czy to była Syberia czy Kazachstan warunki były skrajnie wyczerpujące nawet dla mężczyzn, a co dopiero dla kobiet, często nieprzyzwyczajonych do pracy fizycznej. Akcje deportacyjne odbywały się nocą według imiennych list, zesłańcy nie wiedzieli dokąd jadą i na jak długo. Rodziny często były rozłączane już na stacjach, kobiety zostawały same lub miały pod opieką dzieci.
Na Syberii wygnańcy byli pod ścisłą kontrolą NKWD, najczęściej byli wykorzystywani do wyrębu lasów. W obozach pracy istniał podział zajęć w zależności od płci, ale często był nieprzestrzegany i kobiety musiały wykonywać te same zajęcia co mężczyźni. Równie często nie przestrzegano zasady, związanej z dolna granicą zimna, która miała zakazywać pracy poniżej -40°C. Kobiety najczęściej pracowały przy korowaniu, piłowaniu i załadunku materiałów drzewnych, opału czy kopalniaków. Zdarzały się przypadki, gdy kobieta chora na zapalenie opłucnej musiała iść 12 kilometrów do lekarza, by uzyskać zwolnienie. Mniejszym wysiłkiem okazywało się wtedy pójście do pracy na swoją zmianę.
Najczęstszą przyczyną zgonów było zagłodzenie. W latach 1941-1942 wyczerpanie spowodowane głodem było przyczyną 34,5 do 70% wszystkich odnotowanych zgonów. Jednak aby jeść trzeba było pracować i to często ponad siły. Kobiety zajmowały się rękodzielnictwem i dziewiarstwem, było wiele przypadków, kiedy zabrana podczas deportacji maszyna do szycia, uratowała na zesłaniu życie całej rodzinie. Swoje wyroby kobiety próbowały sprzedawać miejscowej ludności lub wymieniać je za jedzenie. Niestety bardzo często funkcjonariusze NKWD nie zgadzali się na opuszczenie osady w celach handlowych. W dodatku miejscowa ludność zwykle nie mogła zbyt wiele zaoferować w zamian.
Kobiety często były pozostawione na łasce miejscowej ludności. Szczególnie matki opiekujące się małymi dziećmi musiały liczyć na przychylność mieszkańców. Niektóre były odsyłane do osad, w których z powodu trudnych warunków umierały i pamięć o nich na zawsze ginęła. Dzieci były wtedy odsyłane do domów dziecka lub przygarniane przez miejscowych. Wiele z nich nigdy nie dowiedziało się o swoich polskich korzeniach.
Do Kazachstanu zostali skierowani zesłańcy podczas drugiej oraz czwartej wywózki. Trafiły tam głównie kobiety z dziećmi. W Kazachstanie ludności było stosunkowo niewiele, a osiedla rzadko rozmieszczone co sprawiało, że trudno było sprzedać swoje wyroby. Wygnańcy żyli pojedynczo lub z rodzinami w osiedlach położonych wśród pustkowi. Jednym z takich obozów był łagier dla żon zdrajców ojczyzny, tzw. AŁŻIR czyli Akmoliński Obóz Żon Zdrajców Ojczyzny (Акмолинский лагерь жён изменников Родины). Obecnie w miejscu dawnego obozu znajduje się pomnik z inskrypcją w języku kazachskim i polskim: „Pamięci Polek – ofiar represji politycznych w ZSRR, więzionych w obozie pracy AŁŻIR w latach 1937-1953 – Ambasada RP w Astanie, IX 2010”.
Podczas zesłania kobiety często zajmowały się organizowaniem życia religijnego i podtrzymywaniem pamięci o Ojczyźnie. Uczyły modlitw, pieśni, przypominały o świętach i rocznicach, podtrzymywały tradycje, wyniesione z kresowych domów. Pilnowały, aby dzieci poprawnie używały języka polskiego. Uczyły historii, geografii, religii. Polskie szkoły były rzadkością, a dzieci, podobnie jak dorośli, musiały pracować, żeby jeść.
Praca bardzo często przebiegała w nieludzkich warunkach. Kobiety traciły zdrowie i życie przy wyrębie drewna, w cegielniach, fabrykach, na polach, w kołchozach. Narzucane im normy, były nierealne do spełnienia, a warunki nieludzkie. Niekiedy zajęcia, wskazane przez funkcjonariuszy były w dodatku bezsensowne. Nadzorcy pilnowali jedynie aby kobiety stawiały się do pracy, nawet jeżeli ich nadludzki wysiłek nie przynosił żadnego pożytku i polegał jedynie na przerzucaniu nawozu z jednej sterty na drugą.
O dramatycznych losach kobiet można przeczytać w bogatej literaturze wspomnieniowej, która odsłania piekło, przez które musiały przejść. Do tej jednak pory wiele wstrząsających historii nie ujrzało światła dziennego i pewnie już nie ujrzy.
Halszka Bielecka
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!