Felietony

Co sodomici mają w głowach?

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Przez coraz to nowe miasta Polski przeciągają parady sodomitów. Częściowo można tłumaczyć to upałami, bo wiadomo; w upale ludziom gotują się mózgi, a w tej sytuacji mogą sami nie wiedzieć, do jakiej płci aktualnie należą i w którą stronę w związku z tym kierować swoją pożądliwość. No dobrze – ale dlaczego właściwie mamy taką falę upałów? Standartowa odpowiedź wszystkich mądrych, roztropnych i przyzwoitych, co to rozpoznają się po zapachu brzmi, ze z powodu globalnego ocieplenia. No dobrze – ale skoro u nas jest globalne ocieplenie, to dlaczego w takim Chicago temperatura w ostatnią niedzielę wynosiła tylko 15 stopni? Czyżby Stany Zjednoczone zostały spod globalnego ocieplenia wyłączone? Znam teorię spiskową, według której różne zaburzenia klimatyczne mają charakter celowy – że to po prostu próby rozmaitych technologii wojskowych, mających na celu podstępne rzucenie wrogich państw na kolana. Ciekawe, czy jest to możliwe, bo jeśli jest możliwe, to z pewnością wojsko to wykorzysta, o ile już nie wykorzystuje. Oczywiście ludzkość przeżywałaby z tego powodu rozmaite paroksyzmy, a już najgłupiej wyszliby na tym ekologowie, z tymi swoimi rzewnymi opowieściami o gazach cieplarnianych, którymi ostatnio tak bardzo przejęła się pani filozofowa Magdalena Środzina. Jeśli jednak przy pomocy technologii wojskowych można wypływać na klimat, do dlaczego nie można by podstępnie wpływać na ludzkie mózgi, zwłaszcza w sytuacjach, kiedy się gotują?

Stanisław Cat-Mackiewicz powołuje się na kronikę Jana Długosza, według której dzieci w całej Europie wychodziły z domów i całymi gromadami ciągnęły w stronę Mont Saint-Michel we Francji. Długosz pisze o tym, jako o wydarzeniu mu współczesnym, więc w jaki sposób można to wytłumaczyć? Coś musiało na mózgi tych dzieci wpłynąć i w dodatku w taki sposób, że z różnych stron Europy ciągnęły w tym samym kierunku. Konrad Lorenz definiując stado twierdzi, że jest to rodzaj psychicznego oddziaływania na siebie poszczególnych osobników, które sprawia, że na przykład chmara gawronów leci w jednym kierunku. Skoro tak, to dlaczego stado ludzi nie może zachowywać się podobnie do chmary gawronów? Wspomniany Konrad Lorenz twierdzi ponadto, że zdecydowana większość, a może nawet wszystkie ludzkie zachowania uważane za kulturowe, ma podłoże biologiczne, tylko ludzie z pychy nie chcą się do tego przyznać i wymyślają rozmaite szamaństwa w rodzaju gender, które na uniwersytetach traktowane jest z całą powagą, jako dyscyplina naukowa. Warto przypomnieć, że takie rzeczy zdarzały się za komuny, kiedy to na uniwersytetach w Rosji i innych nieszczęśliwych krajach za naukowca i to wyjatkowego, uchodził Trofim Łysenko, którego tezy dotyczące genetyki były bardzo podobne w założeniach do genderyzmu. Powiadają, że kult Łysenki wziął się stąd, że szczególnie upoxdobał w nim sobie Józef Stalin. Mogło i tak być, ale w takim razie jak wytłumaczyć, że taki na przykład członek Polskiej Akademii Nauk, Kazimierz Petrusewicz, wierzył w Łysenkę aż do 1964 roku, kiedy Stalin nie żył już od 11 lat? Obok strachu przed Stalinem musiała być w takim razie jeszcze jakaś inna, tajemnicza przyczyna, być może podobna do tej, dla której ludzie podobno niegłupi, a w każdym razie – utytułowani – twierdzą nie tylko że istnieje co najmniej 7 płci, ale również – że ze związków jednopłciowych rodzi się więcej dzieci, niż z tradycyjnych związków różnopłciowych – jak to ostatnio wykryła pani prof. Monika Płatek, skądinąd działaczka feministyczna, kandydująca do Parlamentu Europejskiego z kierowanej przez ostentacyjnego sodomitę pana Biedronia. Jestem przekonany, ze przynajmniej w momencie, gdy pani prof. Płatek ogłaszała swoje odkrycie, w jej mózgu musiała odbywać się jakaś fermentacja. Mózg ludzki jest bardzo słabo zbadany, więc chyba nikt nie wie, czy taka fermentacja w mózgu jednego osobnika nie oddziałuje przypadkiem na mózgi innych osobników zwłaszcza, gdy znajdują się oni w niewielkiej od siebie odległości, tworząc stado podążające w tym samym kierunku? Myślę, że nic złego by się nie stało, gdyby próbę wyjaśnienia tej kwestii podjęli weterynarze, bo wtedy pojawiłaby się szansa odpowiedzi na pytanie nie tylko o przyczyny organizowania Marszów Równości, ale i o przyczyny uczestnictwa w nich wielu ludzi, którzy chyba nie dostają za to wynagrodzenia od Fundacji Batorego. Ta Fundacja, zasilana jest, jak wiadomo, pieniędzmi starego żydowskiego finansowego grandziarza Jerzego Sorosa, który na działalność zmierzającą do destrukcji organicznych więzi społecznych w historycznych narodach europejskich wyłozył ostatnio 18 miliardów dolarów. Co Soros, który – rzecz charakterystyczna – nie podejmuje żadnych prób destrukcji organicznych więzi społecznych w narodzie żydowskim, z tego ma, albo zamierza mieć – to sprawa osobna. Więc uczestnicy Marszów Równości chyba nie dostają za to wynagrodzenia, chociaż pewnosci zadnej co do tego mieć nie można, bo kiedy w grudniu 2016 roku byłem w Nowym Jorku, to wpadła mi w ręce ulotka werbująca ochotników na demonstracje przeciwko Donaldowi Trumpowi za 18,5 dolara za godzinę. Myślę jednak, że – w odróżnieniu od organizatorów takich przedsięwzieć – polskim uczestnikom nikt takich stawek nie wypłaca, a może nawet nie wypłaca żadnych. No dobrze – ale w takim razie jaka motywacja tym uczestnikom przyświeca? Niektórzy z nich z całą pewnością kierują się potrzebą ekshibicjonizmu i być może nawet pochlebia im możliwość nadania swemu zboczeniu motywacji ideologicznej. Na taką mozliwość wskazują również bilboardy z hasłem: „Bądź kimkolwiek chcesz”. Od razu widać, że autor tego hasła niezbyt dokładnie je przemyślał. Jeśli bowiem „kimkolwiek”, to czy na przykład idiotą, złodziejem, pedofilem, mordercą z lubieżności – i tak dalej? Obawiam się, że przyzwolenie społeczne aż tak daleko by nie sięgnęło, a skoro tak, to powinniśmy zastanowić się również nad Marszami Równości, jako jednej z metod propagowania sodomii i gomorii.

Wiadomo, że w każdej albo prawie każdej społeczności, jest pewien odsetek syfilityków. Przyczybny syfilisu są naturalne, ale – o ile mi wiadomo – syfilityków nie dopuszcza się do prac związnych z przygotowywaniem żywności i nikt nie uważa tego za dyskryminację, stygmatyzację, czy wykluczenie. A dlaczego? A dlatego, że po drugiej stronie równania jest możliwość spowodowania niebezpieczeństwa powszechnego w postaci pandemii syfilisu. W przypadku takiej pandemii zagłada gatunku ludzkiego mogłaby nastapić na przestrzeni kilku pokoleń. Z propagandą sodomii i gomorii jest jeszcze gorzej. Jaki bowiem jeset cel takiej propagady? Ano – przekonanie wszystkich, by zostali sodomitami lub gomorytami. Powiedzmy, ze ta propaganda okazałaby się w stu procentach skuteczna i cała ludzkość nazwróciłaby się konsekwentnie na sodomię i gomorię. W tej sytuacji zagłada gatunku ludzkiego nastąpiłaby na przestrzeni jednego pokolenia. Jeśli tedy uczestnicy – bo z organizatorami jest inna sprawa – nie zdają sobie z tego sprawy, to znaczy, że z ich mózgami dzieje się coś złego.

Stanisław Michalkiewicz

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!