Dzisiejsza „Rzeczpospolita” przypomina, że akta sprawy Roberta Biedronia o znęcanie się i spowodowanie uszczerbku na zdrowiu własnej matki zginęły z Sądu Rejonowego w Krośnie. Czy odnajdą się po latach, tak jak teczka TW „Bolka” odnalazła się w szafie Kiszczaka?
„W sądzie próbowano wyjaśnić, jak do tego doszło. Jak dowiedziała się ‘Rzeczpospolita’, nie udało się to” – czytamy w artykule.
„Akta Biedronia wzięły i sobie znikły. Jak donosi “Rz” znikły bez śladu. Czyli ktoś obersodomitę cały czas trzyma za nomen omen jaja. Bo w aktach są zapewne pikantne szczegóły matkobicia. Dobry hak w odpowiednich rękach to gwarancja kariery politycznej w Polsce” – napisał na twitterze Tomasz Sommer.
Akta Biedronia wzięły i sobie znikły. Jak donosi "Rz" znikły bez śladu. Czyli ktoś obersodomitę cały czas trzyma za nomen omen jaja. Bo w aktach są zapewne pikantne szczegóły matkobicia. Dobry hak w odpowiednich rękach to gwarancja kariery politycznej w Polsce.
— Tomasz Sommer (@1972tomek) April 25, 2019
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!