O tym, co wolno Ukrainie według Rosji
Z informacji jakie pojawiają się w mediach, możemy odczytać jeden wyraźny postulat, jaki Rosja stawia w sprawie Ukrainy. Zanim jednak zostanie tutaj przedstawiony, musimy cofnąć się do 2008 r. Wtedy, podczas 23. Szczytu NATO w Bukareszcie planowano rozszerzyć Sojusz o Ukrainę i Gruzję. Było to na 6 lat przed aneksją Krymu, więc teoretycznie nic nie stało na przeszkodzie. Taką decyzję zablokowały wówczas Niemcy oraz Francja.
Być może dlatego, że poczuwały się do pewnej odpowiedzialności w związku z tą blokadą, włączyły się później jako strona prowadząca rozmowy podczas Porozumień Mińskich. Jak wiemy Porozumienia nie przyniosły spodziewanych rezultatów i zawiodły pokładane w nich nadzieje. Natomiast Niemcy i Francja okazały się być nieskuteczne.
Choć Ukraina podczas tego szczytu nie przystąpiła do NATO, to złożono jej wtedy obietnicę, że w bliżej nieokreślonej przyszłości będzie mogła wraz z Gruzją stać się częścią Sojuszu.
Obietnica nie spodobała się Rosji, ponieważ od tamtej pory stanęli na stanowisku, że nie będzie to możliwe, gdyż byłoby to naruszenie zarówno bezpieczeństwa, jak i interesów rosyjskich. Trzeba przyznać, że potrafią postawić na swoim, bo do dzisiaj nikt nie chce otworzyć Ukrainie drzwi do NATO. Być może się boją, a być może nie chcą drażnić niedźwiedzia, chociaż ten już nie śpi.
Wczoraj, ponownie, Rosja wyraziła swoją ocenę tego faktu, ustami rzecznika MSZ Rosji Marii Zacharowej, mówiąc że: „NATO musi zrzec się obietnicy członkostwa w Sojuszu danej Ukrainie na szczycie w 2008 roku w Bukareszcie”. Podkreśliła to, że nic się w tej sprawie nie zmieni, ponieważ jest to dla Rosji po prostu nie do zaakceptowania: „członkostwo Kijowa w NATO jest dla Moskwy niedopuszczalne”. W szerszym kontekście chodzi rzecz jasna o wszelkiego rodzaju militarne sojusze. Nie zanosi się na to, żeby w tej sprawie mogło coś się zmienić podczas negocjacji pokojowych, które zbliżają się wielkimi krokami.
Co więcej, zwykła odmowa włączenia Ukrainy do NATO, jest ich zdaniem czymś niewystarczającym. Jak inaczej miałoby to wyglądać? Decydenci NATO mają złożyć uroczyste śluby, wyemitować przysięgę we wszystkich mainstreamowych mediach w najwyższym czasie oglądalności, czy może mają upuścić sobie krwi na pergamin ze spisaną obietnicą? Jak to ma wyglądać ich zdaniem? Zacharowa chciałaby, aby Sojusz „wyrzekł się obietnic danych w Bukareszcie w 2008 r.”.
Jest to kuriozalne, że Europa pozwala się tak traktować i przeciągać po podłodze jak byle łachmaniarz. Przywódcy największych europejskich państw trzęsą bowiem portkami na samą myśl o Rosji i zamiast się przygotowywać do ewentualnego konfliktu, próbują jedynie nie drażnić swojego przeciwnika. Zwykle w takich sytuacjach działa to wręcz odwrotnie.
Zamiast tonować agresję, to zachęca. Zwykle atakuje się przeciwnika, gdy widać, że ten jest słaby i nieprzygotowany na atak. Niestety, ale Europa tkwi w jakimś pacyfistyczno-lewicowym amoku, który nie pozwala im realnie oceniać sytuacji, a to może dla wszystkich skończyć się wąchaniem kwiatków od spodu.
Inaczej sprawa wygląda w przypadku przyjęcia Ukrainy do Unii Europejskiej. Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla, oznajmił, że tę sprawę pozostawiają suwerennej decyzji Ukrainy. Tutaj pozostawiają jej wolność. Pytanie: dlaczego?
Podsumowując: Rosja wyraża kategoryczny sprzeciw, jeśli idzie o przyłączenie się Ukrainy do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Być może sam sojusz jest jednak coś wart, wbrew temu, co się słyszy, skoro Rosja odczuwa w tej sprawie spore opory i przyjmuje tak ostre stanowisko. Nie widzi natomiast problemu we wstąpieniu Ukrainy do Unii Europejskiej. Być może jest świadoma tego, jak głęboki rozkład trawi UE i w jak wielkim stopniu sztuczne regulacje UE powodują procesy gnilne całych państw.
Ponadto wprowadzenie waluty euro na Ukrainie byłoby silnym ciosem w jej gospodarkę. To faktycznie mogłoby być na rękę Rosji. Nie dziwi więc jej pozornie sprzeczne stanowisko w tych sprawach. Z jej perspektywy Ukraina ma pozostać osamotniona, a jednocześnie skupiona na wdrażaniu idiotycznego unijnego prawa.
Michał Murgrabia
Polecamy również: Michał Murgrabia: Jak Trump chce zakończyć wojnę?
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!